Odrzekł mu Jezus: Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz? (J 18,23)
***
Nota o autorach
Autorzy są psychologami (Uniwersytet Warszawski, Wydział Psychologii) i od 1989 roku zajmują się przeprowadzaniem treningów oraz doradztwem psychologicznym. Specjalizują się w realizacji szkoleń i treningów w szerokiej gamie tematycznej począwszy od efektywnego radzenia sobie ze stresem a skończywszy na sposobach rozpoznawania i przeciwstawiania się manipulacjom. Publikowali artykuły z zakresu szeroko rozumianej psychologii między innymi w takich pismach jak: Spotkania, Wprost, Życie, Charaktery. Nakładem wydawnictwa "Poltext" (www.poltext.com.pl) wydali książkę "Słowo o manipulacji czyli krótki podręcznik samoobrony". Prowadzą własną firmę szkoleniowo - doradczą.
Więcej: www.antymanipulator.pl
***
Głosy w dyskusji
Szanowni Państwo!
Przeczytałem z zainteresowaniem w/w artykuł. Niewątpliwie należy z uznaniem powitać zapał autorów, którzy dostrzegając problem szukają jego rozwiązania. Jednak wydaje się, że sam zapał może w tym wypadku nie wystarczyć. Skala przedsięwzięcia byłaby tak duża, że angażowałaby wielu ludzi przez cały czas, a wymierne efekty byłyby prawdopodobnie bardzo zniechęcające. Bo jak rozumiem, należałoby stale przeczesywać portale laickie w poszukiwaniu osób poszukujących Boga, a następnie podejmować z nimi rozmowy o wierze na tych portalach. Wydaje się to jednak nierozsądne.
Po pierwsze, raczej nikt nie wchodzi na portal laicki, by znaleźć na nim odpowiedź na pytanie: Jak się nawrócić? Po drugie, podejmowanie takiego dialogu wydaje się pewnego rodzaju nietaktem wobec pozostałych uczestników dyskusji i właścicieli portalu. Po trzecie, jak dla mnie za bardzo trąci to nachalnym prozelityzmem. Nie sadzę też (mogę się mylić), by liczba osób szukających w ten sposób Boga, była bardzo wielka, a efekty takich działań znakomite. Przypuśćmy, że uda się w ten sposób odnaleźć kogoś i pomóc mu w decyzji zbliżenia się do Boga. Jednak sytuacja jest co najmniej niezręczna, a efekty trudne do określenia. Jeśli ktoś ma tyle czasu, by przeczesywać Internet w poszukiwaniu osób zadających pytania religijne, to po prostu może lepiej wskazać mu adresy, pod którymi powinien znaleźć odpowiedź na swoje pytania, niż wszczynać jałową i nieefektywną prawdopodobnie dyskusję? Sam zapał jest daleko niewystarczający, by się szybko nie zniechęcić.
Jak się wydaje, problem jest trochę inny. Ostatnie dni wykazały dobitnie dwie rzeczy. Po pierwsze, Kościół instytucjonalny jest nieprzygotowany do potencjału oddolnego, zawartego szczególnie w młodzieży, która na codzień obywa się bez tegoż Kościoła, a jednak w potrzebie potrafi się momentalnie zorganizować wokół Kościoła, w sposób niekiedy genialny, zaskakując przy tym kompletnie duszpasterzy. Trudno nie przywołać tutaj przykładu parafii ks. Sikorskiego z Warszawy, który po prosu jest otwarty na inicjatywy oddolne i jeśli ktoś przychodzi do Niego z krytyką, to proponuje tej osobie, by się właśnie tą sprawą zajęła. W ten sposób powstało wiele zaskakujących inicjatyw duszpasterskich, a Jego kościół jest jednym z nielicznych otwartych całą dobę.