Być może, dla stworzenia poczucia wspólnoty, jedności należy zaproponować e-misjon@rzom możliwość wstępowania do ruchu „Surfujących e-misjon@rzy” (oczywiście na zasadzie dobrowolności), poprzez wypełnienie deklaracji, w której internauta zobowiązywałby się do:
- podejmowania dyskusji w zakresie swojej wiedzy i posiadanych możliwości na napotkane podczas surfowania w internecie mylne zarzuty formułowane pod adresem Wiary i Kościoła;
- nieustannego pogłębiania swojej wiedzy z zakresu nauczania kościoła katolickiego;
- życia według bronionych w internetowych dyskusjach norm i wartości;
- modlitwy w intencji osoby, z którą rozpoczyna się dyskusję;
- zgody, na prowadzenie dyskusji wedle poniższych zasad:
- bezwzględny zakaz stosowania manipulacji czy ataków osobistych; odpowiada się merytorycznie, co do dyskutowanych kwestii, a nie poprzez dyskredytowanie osoby;
- bycie twardym wobec meritum sprawy, ale łagodnym wobec drugiego, często zagubionego człowieka;
- zwięzłość, trafność, celność ale nie zbywająca lakoniczność w wypowiedzi (np. wedle schematu: wskazanie błędu w rozumowaniu /rozpoznanie manipulacji/ + 3 zdania rzeczowej odpowiedzi, komentarza);
- o ile to możliwe - prowadzenie dyskusji w sposób jawny (publiczny) oraz nadsyłanie i publikowanie (z zachowaniem dyskrecji uniemożliwiającej zidentyfikowanie swojego polemisty osobom trzecim) na stronach Ruchu „Surfujących e-misjon@rzy” z przeprowadzonych polemik.
Naszym zdaniem im więcej portali (szerzej: mediów) zainteresuje się, włączy się w tą akcję, tym z większym stopniu będzie można spożytkować wiedzę, energię ogromnej rzeszy surfujących po internecie katolików, i tym samym do większej ilości osób zagubionych we współczesnym świecie dotrze Dobra Nowina.
Oczywiście niniejszy projekt traktujemy jako propozycję wstępną. Będziemy wdzięczni za możliwie szybką odpowiedź w sprawie naszej propozycji.
PS. Bowiem wielką szkodą by było, gdyby pojawiające się podczas dyskusji argumenty, przykłady, metafory, komentarze popadały w zapomnienie. Warto by je „archiwizować” i udostępniać na stronach WWW dla wszystkich dla chętnych. Przykładem jednej z nich może być np. poniższa metafora:
„W brzuchu ciężarnej kobiety były bliźniaki. Pierwszy zapytał się drugiego:
- Wierzysz w życie po porodzie?
- Jasne. Coś musi tam być. Mnie się wydaje, że my właśnie po to tu jesteśmy, żeby się przygotować na to co będzie potem.
- Głupoty. Żadnego życia po porodzie nie ma. Jak by miało wyglądać?
- No nie wiem, ale będzie więcej światła. Może będziemy biegać, a jeść buzią...
- No to przecież nie ma sensu! Biegać się nie da! A kto widział żeby jeść ustami! Przecież żywi nas pępowina.
- No ja nie wiem, ale zobaczymy mamę a ona się będzie o nas troszczyła.
- Mama? Ty wierzysz w mamę? Kto to według Ciebie w ogóle jest?
- No przecież jest wszędzie wokół nas... Dzięki niej żyjemy. Bez niej by nas nie było.
- Nie wierzę! Żadnej mamy jeszcze nie widziałem, czyli jej nie ma...
- No jak to? Przecież jak jesteśmy cicho, możesz posłuchać jak śpiewa, albo poczuć jak głaszcze nasz świat. Wiesz, ja myślę, że prawdziwe życie zaczyna się później...”