Od 30 lat zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus pracują na misji w Burundi - kraju zaliczanym do najbiedniejszych w Afryce. Dwie siostry: Klemensa i Lucyna przyjechały na zasłużony urlop do swojego macierzystego domu w Sosnowcu. Mimo że w kraju nie były ponad trzy lata, także w ojczyźnie włączają się w dzieło misyjne.
- Na różnych spotkaniach dzielimy się świadectwem z naszego pobytu w Afryce. Chcemy ukazać, jak trudna jest sytuacja naszych afrykańskich braci w Chrystusie. Czasami sama nasza obecność jest dla nich bezcenna - relacjonuje siostra Lucyna, która podczas jednej z niedziel opowiadała o swojej pracy w sosnowieckiej bazylice katedralnej.
W Polsce siostry zachęcają do ofiarności, a wszelkie środki, jakie udaje im się zebrać, przeznaczają przede wszystkim na zakup jedzenia oraz najpotrzebniejszych środków do szpitala.
Burundi
Jest to maleńki kraj liczący 6 milionów mieszkańców. Graniczy z Rwandą, Tanzanią i Kongiem. Chrześcijaństwo zawitało do Burundi przed prawie 100 laty, kiedy przybyli tu ojcowie biali. Polskie siostry karmelitanki przyjechały w 1973 roku. Dwa lata wcześniej pracę misyjną rozpoczęli karmelici. Polskie misjonarki najpierw korzystały z gościnności karmelitów, a następnie, po wybudowaniu swojej placówki w południowej części kraju, w wiosce Musangati, przeniosły się tam na stałe. Pracują także w innych placówkach misyjnych: w Gakome i Gitega. Jedna placówka misyjna znajduje się w sąsiedniej Rwandzie, w Rugango.
Toczące się przez ostatnie lata wojny wewnątrzszczepowe, głównie o władzę dwóch plemion: Tutsi i Hutu, powodują, że kraj jest w coraz gorszej sytuacji ekonomicznej i nie ma żadnych szans rozwoju. Z powodu wojny ludzie nie mogą spokojnie pracować, całe rodziny przemieszczają się, kryjąc się w buszu. Praca misjonarzy polega także na próbie pojednania skłóconych plemion i zasiewaniu w sercach mieszkańców pokoju i przebaczenia, by wspólnie mogli budować przyszłość.
Misyjne dzieła
Polskie karmelitanki prowadzą szpital oraz szkołę w Musangati. Pomagają im miejscowi pracownicy. Misja mieści się na wysokości 1700 m n. p. m. w górach; do drogi asfaltowej jest 15 kilometrów. Szpital liczy 60 łóżek na oddziale i 20 na porodówce. Jest w nim izba przyjęć oraz poradnia dziecięca. - Dziennie przyjmujemy od 100 do 150 osób na porady, a w okresach epidemii nawet dwukrotnie więcej. Ludzie przybywają z bardzo odległych miejscowości - mówi siostra Lucyna.
Praca w szpitalu nie jest łatwa. Siostry-pielęgniarki wielokrotnie muszą zastępować lekarzy, których na placówkach misyjnych brakuje. Jedynie w nagłych wypadkach chorzy są dowożeni na zabiegi operacyjne do najbliższego szpitala.