Powołanie – drogą krzyża do zmartwychwstania

Fascynujący temat powołania. Od razu sprecyzujmy, że tym razem idzie o szczególne powołanie. Będące konsekracją – poświęceniem przez sakrament kapłaństwa, czy też ślubowanie rad ewangelicznych. Tyle już o nim napisano i powiedziano, że wydaje się iż nie można więcej. Powołanie to jednak rzeczywistość wywierająca przecież wpływ na kształt codziennego życia podejmujących tę drogę.

Reklama

Biblijnym obrazem zapowiadającym owo maksimum poświęcenia się sprawie zbawienia, może być wyprowadzanie Mojżesza na szczyty, które stanowią jakby kamienie milowe wyznaczające przestrzeń spotkania powołanego z Bogiem. Od objawienia się Dawcy powołania (góra Horeb), poprzez spotkania z Prawodawcą określającym reguły (góra Synaj), aż do ostatecznego połączenia się z Nim (góra Nebo). (zob. Wj 3,1.19,3nn; Pwt 34,1nn). Podobnie widoczne jest to w wędrowaniu innych powołanych za wezwaniem Boga. Oto Prorocy pouczani i posyłani by głosić Słowo Zbawienia, osiągający szczyt zjednoczenia bądź to w podejmowaniu dziwnych po ludzku sposobów i warunków spełniania powierzonej misji (zob. np.: Jr 16,1nn; Ez 24,15nn; Oz 1,2nn), czy też godzenia się na znoszenie trudności, cierpień i wreszcie także śmierci nawet męczeńskiej (zob. np. historię życia Jeremiasza). Apostołowie wybrani do bycia z Jezusem i brania udziału w Jego posłannictwie, idący za Nim i stopniowo, a przecież nie bez ludzkich trudności i oporów, prowadzeni na ów szczyt zjednoczenia w przyjętej dobrowolnie ofiarniczej śmierci (np. św. Piotr Apostoł).

Wyraźnie zatem Słowo Boże wskazuje na ten rys drogi realizacji powołania jakim jest złożenie ofiary z siebie by przez takie współdziałanie z Jedynym Zbawicielem otwarła się dla wszystkich droga do wiecznej i radosnej komunii w Miłości. Co więcej, okazuje się że takie danie siebie jest warunkiem koniecznym by dar powołania urzeczywistnić i wypełnić. Niekonieczna jest tu może w każdym przypadku śmierć ofiarnicza, ale we wszystkich życie podarowane Temu, Który wybiera, powołuje i przez to uświęca i zbawia. Skoro bowiem Bóg w Jezusie Chrystusie wybrał taki sposób realizowania zbawienia świata i człowieka, to oczywistym być powinno, że i dla tego kto jest wezwany do współudziału w tym dziele, droga jest jasno określona. A jest to droga ofiary – całkowitej daniny z siebie dla Miłości. Ponieważ zaś Miłość nie zna ograniczeń, tak i to ofiarowanie siebie nie powinno być ograniczane ani w czasie, ani w ilości czy sposobach składania.

Każdy powołany winien sobie wciąż przypominać, że to nie on wybiera i decyduje o drodze swego powołania. Wręcz przeciwnie. Został wybrany i przyjmując łaskę zgodził się (dobrowolnie!) na poprowadzenie tam „dokąd nie chce” (zob. J 15,16; 21,18). Trzeba nam zatem „popatrzeć na Chrystusa, Który nam przewodzi” (por. Hbr 12,2).

„Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem.” (J 13,15)
Chrystus powołując ludzi, zawsze zwracał się do nich z miłością i bardzo osobiście. Jego tajemnicą pozostaje wybór konkretnej osoby. Rozważania typu ‘dlaczego właśnie ten?’ i ‘dlaczego ja?’ zawsze prowadzą na fałszywe drogi przeceniania bądź niedoceniania możliwości człowieka, który ma współpracować z łaską podejmując nie swoją drogę.

Tu nie potrzeba wiele mówić. Trzeba zobaczyć. Najpierw Tego, Który „ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi” (Flp 2,7). Uniżenie się Chrystusa w Tajemnicy Wcielenia to pierwsze wezwanie do powołanych, aby zrezygnowali z własnych ambicji kształtowania swej drogi życiowej i z miłości dali siebie całkowicie. Powołany powinien być od samego początku świadomy tej konieczności rezygnacji z siebie. Czasem nawet zostawić trzeba to, co wydawało by się idealnym sposobem na osiąganie pełni swego rozwoju. Zatem nie ma tu miejsca na samowolne decydowanie o miejscu, czasie i sposobach pełnienia służby. Ujrzeć powinno się Tego, Który zaprasza aż nadto wyraźnie do pozostawienia za sobą i porzucenia wszystkiego czym się żyje zwykle i co się posiada, żeby nic nie krępowało swobody działania dla Królestwa. „...Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego.” (Łk 9,62) i „...idź, sprzedaj, co posiadasz [...] Potem przyjdź i chodź za Mną!” (Mt 19,21). To tylko przykładowe wezwania by zostawić wszystko, co przeszkadza, lub przeszkodą być może w całkowitym oddaniu się na służbę. To przecież nic innego jak ubóstwo, do którego pozostają wezwani wszyscy idący za Chrystusem, Który „...będąc bogaty, [...] stał się ubogim, aby [...] ubóstwem swoim ubogacić.” (2Kor 8,9). Dodajmy: ubóstwo nie oznacza jednak dziadostwa i wcale nie musi się objawiać w łachmanach, czy ogólnie mówiąc braku dbałości o siebie. Wpatrywać się trzeba w Tego, Który „...nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.” (Mk 10,45). Cała ziemska misja Jezusa naznaczona była tym nieustannym pragnieniem dawania siebie. Bycie dla innych. Kolejne wołanie. O postawę służby wobec tych i tego wszystkiego, do czego jest się posłanym. Nie ma to jednak nic wspólnego z herezją czynu – aktywizmem wypalającym wnętrze człowieka na popiół i pozostawiającym w sercu zgliszcza. Chodzi raczej o przyjęcie właściwego motywu działania. Tak by podejmować działania służebne. To zaś oznacza bycie zawsze „dla”. Od przyjęcia misji spełniania powołania zaczyna się absolutne podporządkowanie siebie temu wszystkiemu co wprawdzie nie zawsze bywa przyjemne i miłe, ale będąc drogą obraną dla człowieka przez Mistrza staje się szansą na dojście i doprowadzenie innych do wyznaczonego przez Niego celu. Życie układa się wtedy nie tak żeby było wygodnie, ale tak by sobą usługiwać. Ujrzeć powinno się Tego, Który przyszedł „...nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał.” (J 6,38). Zatem w realizowaniu misji powołania wszystko, dosłownie wszystko powinno być otwarte na ciągłe szukanie i wysiłek by czynić wszystko, dosłownie wszystko nie tak jak mnie się wydaje że jest dobrze. Ale by to ostatecznie On sam czynił w nas „...co miłe jest w oczach Jego...” (Hbr 13,21). Wreszcie także przyjrzeć się trzeba Temu, Który „...jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata.” (1J 2,2). Temu, od Którego nie ma większej Miłości wyrażonej w oddaniu życia (J 15,13)

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama