Mieszka się tu pięknie...

W budynku starego przedszkola w podkrakowskiej Krzywaczce ma zamieszkać pięć polskich rodzin z Donbasu. Jedna zdążyła się już nawet wprowadzić.

Reklama

W 2014 roku grupa ponad 30 Polaków z Donbasu przyjechała do Kalwarii Zebrzydowskiej. To miała być chwila wytchnienia od codziennych problemów. 10 dni po wyjeździe dotarła do nich wiadomość, że na Ukrainę lepiej nie wracać.

Przez jakiś czas mieszkali w ośrodku Caritas w Zakrzowie. Potem musieli sobie radzić sami. Nie mogli liczyć na wsparcie państwa. Przyjechali do Polski na własną rękę, nie w ramach rządowej ewakuacji. Nie są ani repatriantami, ani uchodźcami – bo oficjalnie wojny na Ukrainie nie ma. Na wsparcie dla osób z Kartą Polaka się nie załapali. Część z nich wróciła potem do Donbasu. Niektórzy zostali w Polsce. Musieli znaleźć pracę, by wynająć mieszkania i utrzymać rodziny. Z tym bywało różnie.

Irena Sluszczyńska z wykształcenia jest dyrygentką i dziś pracuje jako akompaniatorka i instruktorka śpiewu Ogniska Muzycznego „Szlif”. Jej mąż – choć jest klarnecistą jazzowym – najpierw pracował na budowie, a dziś jest kierowcą ciężarówki. Muzyka odegrała zresztą ważną rolę w historii Polaków z Donbasu. W krakowskim chórze „Organum” Irena poznała Jagodę, która skontaktowała ją z Jerzym Kozkiem, mieszkańcem Krzywaczki. On wpadł na pomysł, by rodziny z Ukrainy zamieszkały w niewielkiej miejscowości nieopodal Kalwarii Zebrzydowskiej. Naprzeciw tamtejszego kościoła stał pusty, od lat nieużywany budynek po przedszkolu. Na zebraniu wiejskim o sytuacji na Ukrainie opowiedział były konsul generalny RP w Doniecku Jakub Wołąsiewicz. 70 osób zagłosowało wtedy, by dom przekazać Fundacji „Pomoc Polakom Donbasu” (powstała ona specjalnie w tym celu). Ostatecznie, po zgodzie Rady Gminy, w styczniu 2017 roku budynek stał się własnością fundacji za nieco ponad 3 tys. zł, czyli 1 proc. wartości.

Poświęcony 14 lipca

Kupno budynku to był dopiero początek. Szacowano, że jego remont i adaptacja będą kosztowały kilkaset tysięcy złotych. Dom potrzebował nie tylko nowych instalacji, ale też innego podziału. Przy rysowaniu nowego układu, już z podziałem na mieszkania, ale też przy samym stawianiu ścianek pracował m.in. Igor Buczek, jeden z przyszłych mieszkańców, a kiedyś zastępca głównego architekta Doniecka. To, jak szły prace, zależało głównie od wsparcia, które otrzymywała Fundacja „Pomoc Polakom Donbasu”. Obecnie mieszkania czekają tylko na wykończenie, a rodziny, które mają tu zamieszkać, otrzymały już klucze. – W styczniu udało się nam uruchomić centralne ogrzewanie. To było bardzo ważne, bo budynek przez 7–8 lat był w ogóle nieogrzewany i panowała tam niesamowita wilgoć – wspomina J. Kozek.

Uruchomienie pieca umożliwiło także dalsze prace we wnętrzach. – Chcemy, żeby rodziny już samodzielnie umeblowały i wykończyły swoje mieszkania – dodaje J. Kozek. 14 lipca w Krzywaczce odbyła się uroczystość patriotyczna z okazji 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Tuż po Mszy św. ks. Zbigniew Drobny, proboszcz parafii Przenajświętszej Trójcy, poświęcił nowe mieszkania. Pojawiają się też pierwsze meble, a jedna z rodzin już się wprowadziła.

– Mieszka się tu pięknie – zapewnia Wiktoria Charczenko, prezes Fundacji „Pomoc Polakom Donbasu”. Co podoba się jej najbardziej? Budzące ją co rano dzwony. – Zawsze marzyłam, żeby mieszkać blisko kościoła – mówi. Wspomina, jak będąc organistką w Doniecku, musiała jechać na poranną Mszę św. 45–50 minut. Potem drugie tyle czasu spędzała w drodze do pracy. Odwiedzając Polskę, z zazdrością patrzyła na organistów mieszkających tuż obok kościoła. – Teraz mam kościół niecałe 100 metrów od domu – cieszy się W. Charczenko.

Poddasze na start

Pytana o to, co czuje, patrząc na prawie gotowe do zamieszkania wnętrze domu w Krzywaczce, szefowa fundacji nie kryje, że to przede wszystkim ogromna ulga. – Cieszymy się, bo – szczerze mówiąc – nikt do końca nie wierzył najpierw, że otrzymamy ten budynek, a potem że w ciągu jednego roku tyle uda się zrobić. To jest po prostu cud – cudowne miejsce, cudowni ludzie – mówi W. Charczenko. – Dla tych rodzin to fundament, na którym można budować życie, przyszłość – dodaje.

Dom w Krzywaczce wymaga jednak jeszcze trochę pracy. Potrzebne będą wymiana dachu i ocieplenie budynku (na to pieniądze przekazała Fundacja „Energa” z Gdańska), remont ogrodzenia, utwardzenie kilku miejsc postojowych, zagospodarowanie zieleni. Pani Wiktoria zaznacza jednak, że Fundacja „Pomoc Polakom Donbasu” nie chce zakończyć działania na tym jednym projekcie. Dlatego w lipcu – we współpracy z Zespołem Pomocy Kościołowi na Wschodzie przy KEP – fundacja zaprosiła do Kalwarii Zebrzydowskiej grupę 40 osób z parafii św. Józefa Robotnika w Doniecku. Ich przyjazd wsparła też Fundacja PGNiG im. Ignacego Łukasiewicza, a zarząd Energylandii przekazał 50 darmowych biletów wstępu do parku rozrywki w Zatorze. Dla Polaków z Ukrainy była to chwila wytchnienia od ciągle napiętej sytuacji w Donbasie, ale też wyraz pamięci o nich.

– Jedna starsza pani powiedziała mi: „Nie wyobrażasz sobie, jakie to ważne, kiedy czujesz, że komuś jeszcze jesteś potrzebny”. Oni na co dzień czują się opuszczeni, niepotrzebni ani Polsce, ani Ukrainie, ani Rosji – wspomina prezes Charczenko. Nie brakowało też trudnych rozmów. – Pytali: „Jest wojna, czemu nas tu nie chcą? Przecież to nie nasza wina, że kiedyś znaleźliśmy się poza granicami Polski”. Zwłaszcza starszym osobom trzeba było delikatnie tłumaczyć, że jeśli chodzi o powrót na stałe, Polska jest dla nich zamknięta – mówi pani Wiktoria.

Z myślą o młodszych Polakach z Donbasu, którzy mogliby w Polsce znaleźć pracę i utrzymać swoje rodziny, prowadzona przez nią fundacja chce zaadaptować poddasze domu w Krzywaczce. Chodzi zarówno o krótkie pobyty, takie jak tegoroczna wizyta parafian z Doniecka, jak i punkt zaczepienia dla tych, którzy podejmą decyzję o przyjeździe do Polski na stałe. – Mieszkanie nie tylko dużo kosztuje. Niektórzy nie chcą wynajmować lokalu rodzinom z dziećmi, nie wszyscy godzą się też na zameldowanie – mówi W Charczenko.

Muzyczne zbiórki

Wsparcie dla fundacji płynie różnymi kanałami. To wynik wielu wniosków, które do różnych instytucji kierują W. Charczenko i J. Kozek. Pieniądze przekazują indywidualni darczyńcy – cały czas trwa zbiórka na portalu zrzutka.pl, a szczegóły (takie, jak numer konta) można znaleźć na stronie: polacydonbasu.org.pl. – Są osoby, które systematycznie wpłacają pieniądze na konto fundacji. Inni przekazują meble, m.in. meblościanki czy komplety wypoczynkowe. Mamy też obiecane tuje, którymi będziemy mogli obsadzić ogród – cieszy się J. Kozek. – Trzeba podkreślić, że my jesteśmy tylko od wykonywania planów, które dostajemy „z góry”. W tym wszystkim widać namacalnie Bożą opatrzność – dodaje.

Organizowane są także zbiórki w parafiach. W tym celu reaktywowany został zespół Angelus, założony w 1998 r. przy parafii rzymskokatolickiej w Ługańsku we wschodniej Ukrainie. Tworzą go absolwenci Donieckiej Akademii Muzycznej, którzy mają polskie korzenie – m.in. W. Charczenko i I. Sluszczyńska. Śpiewają w różnych językach – rosyjskim, ukraińskim, polskim, angielskim, niemieckim, włoskim, hebrajskim i łacińskim, wykonują muzykę sakralną, współczesną i dawną. Na zaproszenie parafii przyjeżdżają na całą niedzielę, śpiewają podczas Mszy św., a po każdej Eucharystii W. Charczenko opowiada o sytuacji Polaków z Donbasu.

Do tej pory Angelus odwiedził już m.in. Kraków i Warszawę, ale pierwsza zbiórka odbyła się w Kalwarii Zebrzydowskiej – tam, gdzie wszystko się zaczęło. – Gdy tylko przyjechaliśmy, w swoje ręce wzięła nas Matka Boża Kalwaryjska. I widać, że Ona nas cały czas trzyma – mówi W. Charczenko.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama