O słabych i mocnych stronach programów katolickich i tajemnicy "Między niebem a ziemią" z ks. Rafałem Sztejką SJ rozmawia Edward Kabiesz.
Ks. Rafał Sztejka SJ przez sześć lat był redaktorem naczelnym Programów Katolickich Polskiego Radia, pracował także w Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, był konsultorem Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Środków Społecznego Przekazu oraz członkiem zespołu przygotowującego pielgrzymkę Benedykta XVI do Polski w 2006 r. 1 sierpnia objął funkcję kierownika Redakcji Programów Katolickich, zastępując ks. Andrzeja Majewskiego.
Edward Kabiesz: Czy nowego szefa Redakcji Programów Katolickich TVP zadowala oglądalność programów katolickich?
Ks. Rafał Sztejka: – Oceniam ją bardzo dobrze, a dotyczy to szczególnie magazynu „Między ziemią a niebem”. Jest on też punktem odniesienia dla wielu środowisk katolickich, co widzimy po listach i telefonach do redakcji, przede wszystkim po takiej reakcji interaktywnej, bo program ma czat, jest możliwość wysyłania SMS-ów. Przysłanych wiadomości jest bardzo dużo. O popularności audycji świadczą też wyniki badań.
A ilu widzów ogląda ten program?
– Około miliona. Ta liczba np. w okresie wakacyjnym się waha. To bardzo dobry wynik jak na niedzielne przedpołudnie.
Ale generalnie programy katolickie nie mają najlepszej oglądalności?
– Wysoką ma Msza św. w niedzielę o 7 rano – ok. 800 tysięcy – to na niedzielny poranek bardzo dużo. Natomiast słabą ma magazyn młodzieżowy „Raj”. Z kilku powodów. Młodzi nie oglądają telewizji, tylko siedzą przy internecie. Poza „Rajem” nie ma w telewizji programów młodzieżowych, więc taki widz nawet nie wie, że coś dla niego może tam być. Formuła programu wymaga przepracowania, myślę, że będzie nowa, lepsza po wakacjach.
Czy kryterium oglądalności nie zagraża programom katolickim? Ksiądz Andrzej Majewski, poprzedni kierownik redakcji, mówił kiedyś, że w telewizji najtrudniej jest mu wywalczyć dobry czas antenowy.
– Pozwolę sobie polemizować z tym zdaniem. To nie jest kwestia oglądalności. Przecież również katolicy są kibicami sportowymi. Oni też chcą zobaczyć, czy nasi zdobędą złoto, czy nie. I telewizja nie może w tym czasie prowadzić np. debaty publicystycznej. Można to zrobić w innym czasie. A z drugiej strony telewizja publiczna transmituje i będzie transmitować ważne wydarzenia związane z życiem Kościoła, np. pielgrzymkę papieską w Czechach, a 5 września organizujemy z Caritas ogromne przedsięwzięcie – piknik w Rzeszowie pod hasłem „Tornister pełen śmiechu”, i wtedy będziemy przez cały dzień na antenie Programu I. Czyli jest to dodatkowy czas antenowy, a nie zepchnięcie. Przecież telewizja mogłaby tego nie robić. Ale oczywiście w jakiś sposób musimy konkurować z programami komercyjnymi. A w związku ze spadkiem wpływów z abonamentu telewizja musi zarabiać.
Pora emisji jednak wpływa na oglądalność.
– To prawda, że mamy trudności z umieszczeniem programów w prime time, w którym telewizja najbardziej zarabia na reklamach. Jednak w jej programie znajdują się telenowele z akcją toczącą się wokół ludzi związanych z Kościołem. Na przykład „Ranczo”, „Plebania” czy „Ojciec Matusz”. Czyli te tematy trafiają do prime time.
«« | « |
1
|
2
|
3
|
4
|
»
|
»»