Nadzwyczajni dzięki żonom

Niedawno w Pławniowicach odbyło się spotkanie nadzwyczajnych szafarzy Komunii świętej, którzy jako pierwsi w Polsce zostali do tej posługi ustanowieni 19 lat temu. Przyjechali z żonami, bez których zgody i wsparcia nie podjęliby się tego zadania.

Reklama

Dzień 8 grudnia 1990 zapamiętali jako wyjątkowo mroźny. Była ślizgawica, a oni musieli dojechać do Opola na uroczystość ustanowienia ich szafarzami, do której po kursie przygotowawczym przystąpiło aż 287 mężczyzn. Wielu z nich już się wykruszyło, niektórzy zrezygnowali, inni zmarli. Do Pławniowic przyjechało piętnastu, głównie z diecezji gliwickiej, której w 1990 roku jeszcze nie było, bo powstała dwa lata później, wyodrębniona w dużej części z terenu diecezji opolskiej.

Odważna decyzja
Dzięki staraniom biskupa Alfonsa Nossola diecezja opolska była pierwszą w Polsce, gdzie dopuszczono świeckich mężczyzn do rozdawania Komunii świętej. – Księża w wielkie święta czasem pół godziny komunikowali. Trzeba było temu jakoś zaradzić – wspomina ks. infułat Paweł Pyrchała, od początku zaangażowany we wprowadzenie tej posługi. Drugim powodem była potrzeba częstszego zanoszenia Komunii do chorych. Choć w Kościele nie było to żadną rewolucją – świeccy roznosili Komunię świętą już na początku chrześcijaństwa – dla wiernych była to jednak nowość, a dla niektórych decyzja trudna do przyjęcia.

– W większych parafiach było zrozumienie, ale w małych nie za bardzo – mówi ks. Pyrchała. Nie było jednak odgórnego nakazu, o tym więc, czy szafarze w danej parafii będą, czy nie, decydowali proboszczowie, którzy też szukali odpowiednich kandydatów. Niektórzy – jak na przykład śp. ks. Rajmund Bigdon w parafii św. Wawrzyńca w Zabrzu – wyznaczył do tej posługi od razu całą grupę. Ale nie wszędzie było to takie proste, bo mężczyźni się wzbraniali. Wątpliwości mieli różne: czy są godni, jak zareagują znajomi, czy podołają obowiązkom…

Muszę porozmawiać z żoną
Ludwik Szuba z Pławniowic pamięta, jak ówczesny proboszcz ks. Bonifacy Madla zwrócił się z tą propozycją do niego i jeszcze drugiego mężczyzny w parafii, który od razu odmówił. On sam natomiast odpowiedział, że musi to przespać i porozmawiać z żoną. W innych parafiach scenariusz był podobny. Proboszcz prosił, a mężczyźni powoływali się na opinię żony. Od razu było bowiem wiadomo, że czas szafarza spędzony w kościele i z chorymi jest czasem zabranym rodzinom. I to w niedziele i święta, gdy wszystkim najłatwiej spotkać się razem. Minione lata to potwierdziły: mąż szafarz to dla żon zwykle duże wyrzeczenie. Ale i wyzwanie, które podejmują, wspierając ich w posłudze. Za to usłyszały w Pławniowicach serdeczne słowa uznania i gorące podziękowania.

Z Komunią po domach
– Miałem wątpliwości, czy nasza posługa jest konieczna aż do momentu, gdy zobaczyliśmy film, który pokazywał, jak szafarz w Niemczech szedł z posługą do chorych i jak ci chorzy go przyjmowali – wspominał na spotkaniu Helmut Bytomski, szafarz w parafii św. Andrzeja w Zabrzu, gdzie bardzo szybko nawiązały się dobre relacje z chorymi. Stanisław Malkusz, jego kolega z tej samej parafii, pamięta duże zainteresowanie tą posługą. Przez jakieś dziesięć lat ciągle miał wiele osób do odwiedzenia.

– Większość to były panie, każda czekała z zegarkiem w ręku, czasem trzeba się było tłumaczyć ze spóźnienia – opowiadał. Niestety, coś się stało, bo chorych ubywa. – Coraz trudniej pozyskać nowych ludzi – zauważył. – Ci, którzy kiedyś byli młodsi, teraz są starsi i chorzy, a nie czują takiej potrzeby. Szafarze odwiedzają chorych z Komunią świętą, ale bardzo szybko stają się dla nich także powiernikami w życiowych problemach. Dla wielu są wsparciem na co dzień i w sytuacjach losowych. To zwłaszcza wtedy pomoc żon okazuje się nieoceniona.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7