– Za dużo widziałem, żeby o tym nie mówić – podkreśla o. Krzysztof Łukoszczyk SVD, który od roku jest proboszczem parafii werbistów w Nysie.
O. Łukoszczyk przez 15 lat był misjonarzem w Angoli. Pracował tam w kilku placówkach misyjnych, był też proboszczem parafii w stolicy kraju – Luandzie. W czasie wojny domowej w Angoli przez ponad 4 miesiące był wraz z innymi misjonarzami i misjonarkami zakładnikiem partyzantów, uwolnionym dopiero po mediacji Watykanu i organizacji międzynarodowych. Na rynku księgarskim ukazała się w tym roku książka pt. „Wśród angolskich partyzantów”, wybór z dziennika prowadzonego przez niego w czasie porwania. A jednak życie misjonarskie w Angoli wspomina jako doświadczenie niezwykle wzbogacające.
Parafia jeszcze bardziej misyjna
– Nie chodzi o nostalgię, bo staram się żyć tutaj i teraz. Ale każde spotkanie i doświadczenie jest bogactwem. I tym bogactwem afrykańskim staram się dzielić. Dla mnie osobiście jest wyzwaniem, żeby nasza parafia werbistowska była jeszcze bardziej misyjna – tłumaczy o. proboszcz Krzysztof Łukoszczyk, który jest także radnym prowincjalnym polskiej prowincji werbistów. Misyjność nyskiej parafii pw. Matki Bożej Bolesnej można łatwo dostrzec chociażby przez fakt, że księża wikarzy pochodzą z różnych krajów. Trzy lata pracy duszpasterskiej w Nysie kończy właśnie o. Romulo Maypa, Filipińczyk. Od roku wikariuszem jest Togijczyk o. Firmin Kossi Azalekor, który jesienią wyjedzie do prowincji irlandzko-brytyjskiej. A o. Kazimierz Kaczmarek, pracujący w Nysie od dwóch lat – na misje do Argentyny.
Zastąpią ich dwaj tegoroczni neoprezbiterzy : O. Marcin Milczanowski oraz Hindus o. Anthony Erragudi. – Ludzie jakby uważniej słuchają kazań głoszonych przez naszych współbraci z zagranicy. Oczywiście posługują się oni biegle językiem polskim, ale najważniejsze jest to, że to, co mówią jest po prostu świadectwem ich życia z Bogiem – podkreśla o. proboszcz. W parafii często goszczą także misjonarze werbiści i misjonarki Służebnice Ducha Świętego. Marzeniem proboszcza jest nawiązanie kontaktów parafii z misjonarzami i ich wspólnotami.
Ile jest warta Msza święta?
– Od Afrykańczyków możemy się nauczyć chociażby tego, jak wielką wartością jest Msza św. W Angoli ludzie wstają o wschodzie słońca i potem 3–4 godziny idą na Mszę św. A znam nawet przypadki, że ludzie z Konga szli na piechotę 100 kilometrów, by być na Mszy. Dotarcie na Eucharystię to często w Afryce wielki wysiłek, ale za to niedziela jest prawdziwą niedzielą – opowiada o. Łukoszczyk. – Ileż radości mają w sobie ci ludzie, z naszego punktu widzenia tak bardzo ubodzy. Ich wiara nie jest czymś odświętnym, ale najważniejszą sprawą, którą żyją na co dzień – dodaje. W parafii proboszcz wprowadza pewne zmiany. Na przykład nie ma spowiedzi w trakcie Mszy św., jest zawsze pół godziny przed nią.
– Chodzi o to, żeby się nie spieszyć, nie robić dwóch spraw, dwóch sakramentów, naraz. Msza św. ma być spotkaniem z Bogiem – tłumaczy o. proboszcz. Dlatego nie ma też pośpiechu w sprawowaniu liturgii czy w refleksji nad słowem Bożym. – Chcę dzielić się tymi doświadczeniami, które są trochę odmienne od doświadczeń naszego Kościoła polskiego. To nie znaczy, że nam w Polsce czegoś brakuje w sensie teologicznym czy doktrynalnym, ale chodzi o to, że można inaczej żyć. Nie można wyjść z przekonania, że my nie potrzebujemy innych Kościołów. Kościół jest powszechny – tłumaczy o. Łukoszczyk przyznając, że nie jest łatwe wprowadzanie zmian w przyzwyczajeniach ludzkich.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).