4 godziny kopania

O Wincentych Pstrowskich Kościoła i Bogu – wielkim żebraku, który pojawia się i znika, z o. Michałem Zioło, trapistą, rozmawia Marcin Jakimowicz.

Reklama

Przecież Pan Jezus zmartwychwstał…
– Tak (śmiech). Ale przecież człowiek ma prawo być smutny! I trzeba pozostawić go w tym smutku.

O. Wojciech Ziółek rozdał kiedyś mniszkom kartki i prosił o dokończenie zdania: „W moim zgromadzeniu zakonnym jestem…”. Większość odpowiedzi? „Szczęśliwa”. A przecież mogły napisać „Jestem od 15 lat” albo „Jestem kucharką”. Później okazywało się, że nie było tak sielankowo, jak deklarowały. Ale przecież one nie mogą pozwolić sobie na komfort smutku.
– A Pan Bóg przychodzi do mnie takiego, jaki jestem. Przychodzi i mówi: „Czego się smucisz?”. „Bo jest smutno” – odpowiadam. I Pan Bóg to szanuje. Ale On też mówi: W tym smutku możesz coś zrobić. A na końcu przypomni: Michał, przecież jestem. Lubię analogię dzieci–rodzice. Dzieci bawią się, szaleją, bo wiedzą jedno: rodzice są niedaleko. Czuwają, słyszą. Możemy się bawić. Bóg przychodzi do mnie takiego, jaki jestem. Nie muszę stawać na szczudłach. Nadchodzi moment, że praca zostaje nam odjęta, nasze kazania się starzeją. Wydają się sentymentalno-płaczliwe. Inaczej się dziś pisze, krążą inne kawały. Dopiero gdy zostaje nam wiele odjęte, okazuje się, kim naprawdę jesteśmy. Prałatami? Prezesami? Dla mnie niesamowicie ważnym doświadczeniem jest to, że w swoim klasztorze jestem obcy. Muszę swym braciom długo tłumaczyć, że nie jestem Rosjaninem, a Warszawa nie leży nad jeziorem Ładoga. Oni naprawdę nie wiedzą, kim byłem, co mówiłem, pisałem. Genialna sytuacja. Jesteś, bo jesteś.

Alina Janowska opowiadała, że najlepiej modliło jej się w Medjugorie. Siedziała nierozpoznana w anonimowym tłumie…
– I tam właśnie była tym, kim jest. Nie aktorką, tylko córką Pana Boga.

Pisze Ojciec o sobie: „To powołanie, które idzie na wyniszczenie”… Nikt nie chce umierać…
– Nikt nie chce umierać. Ale Pan Bóg nas pomału obrabia. Wyjmuje nam z rąk argumenty. Nieużyteczność przygotowuje nas krok po kroku do śmierci. Może łatwiej nam będzie umierać?
Kiedyś brat Łukasz z Tiberine powiedział genialną rzecz. Opowiadał o tym, kim jest mnich. Mnich to facet – mówił – który stoi sobie na peronie dworca i czeka. Ktoś czyta gazetę, inny przechadza się nerwowo, gadając przez komórkę, a on sobie stoi i czeka. Ludzie na niego patrzą i mówią: Skoro on czeka, to znaczy, że pociąg przyjedzie. A on stoi. Czeka. I nic przy tym nie robi.

***
Michał Zioło - przez 15 laty był dominikaninem. W 1995 roku został trapistą. Mieszkał w Kamerunie, Maroku, Algierii. Od 9 lat modli się we francuskim klasztorze w Aiguebelle. Autor wielu książek. Za „Listy do Lwa” otrzymał nagrodę Feniksa. Właśnie w wydawnictwie „W drodze” ukazał się jego „Dziennik Galfryda”.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7