Nowi misjonarze dla Peru

Z misjonarzami przygotowującymi się do wyjazdu do Peru rozmawia Renata Kowalska.

Reklama

Renata Kowalska: Skąd u młodych księży myśl o misjach i o wyjeździe do dalekich krajów, aby podjąć tak trudną pracę?

Ks. Radosław Zawadzki: – O misjach myślałem już pod koniec szkoły podstawowej. Wtedy uczestniczyłem w rekolekcjach powołaniowych, organizowanych przez księży werbistów. Tam pierwszy raz zetknąłem się z misjonarzami, usłyszałem ich świadectwa, zobaczyłem zdjęcia, filmy. Wtedy pomyślałem, że to jest to, co chciałbym robić w życiu. Ta myśl towarzyszyła mi w seminarium. Jako ksiądz zetknąłem się z Drogą Neokatechumenalną. Wreszcie kilka lat temu spotkałem pewnego hiszpańskiego biskupa. Mówił o potrzebach Kościoła, który jest w zupełnie innej sytuacji niż w Polsce. Tam brakuje księży, przez kilka lat nikogo się nie święci. Bardzo osobiście i mocno odebrałem wtedy słowa papieża Benedykta XVI do księży w Warszawie, że dar powołań, który mamy tutaj w Polsce, powinniśmy przyjmować w duchu katolickim, to znaczy, że zostaliśmy wyświęceni dla całego Kościoła, i żebyśmy nie bali się opuścić jednego miejsca, aby służyć tam, gdzie brak kapłanów. W rozmowie z biskupem powiedziałem o moim pragnieniu wyjazdu tam, gdzie nie ma księży. I biskup zaproponował akurat Peru.

Czy w rozpoznaniu tej drogi powołania pojawiły się jakieś doświadczenia?
Ks. R. Zawadzki: – W czasie studiów seminaryjnych z kolegą byliśmy w jednej parafii na Ukrainie i pomagaliśmy miejscowemu proboszczowi; prowadziliśmy pielgrzymkę do Żytomierza. Tam nie było proboszcza, Mszę miał odprawiać kapłan pracujący w sąsiedniej parafii. Po południu zebrali się ludzie, głównie starsi, dzieci i my, klerycy z Polski. Czas oczekiwania na przyjazd księdza skracaliśmy sobie odmawianiem Różańca. Ksiądz się spóźniał. Po godzinie powiedziano nam, że nie przyjedzie, bo miał uszkodzony samochód. Myślałem, że ci ludzie, którzy czekali tak długo, zaczną się denerwować. A tymczasem na twarzach starszych pań pojawiły się tylko łzy. Pytałem, dlaczego się nie denerwują. Wtedy tłumaczyły mi, że przez wiele lat modlili się sami, wiedzą, co to znaczy, gdy księdza nie ma w parafii. Bardzo szanują kapłanów i nie będą o nich źle mówić. Tamto wydarzenie pokazało mi, że są miejsca, gdzie kapłanów bardzo brakuje.

Teraz księża przebywają w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie. Jak wygląda wasze przygotowanie do wyjazdu na misje?
Ks. Paweł Sprusiński: – W Centrum intensywnie uczymy się języka. Dla mnie nowością jest misjologia – przedmiot, którego nie miałem w seminarium. Mieliśmy wiele interesujących wykładów na temat misji, problemów poszczególnych krajów, w których pracują polscy misjonarze. Bardzo ciekawe są spotkania z misjonarzami, którzy przyjeżdżają do Centrum. Każdy, który albo wylatuje do swojego kraju, w którym pracuje, albo wraca z niego, zazwyczaj na dzień, dwa zatrzymuje się tutaj. Wtedy jest szansa, żeby z nim porozmawiać, z pierwszej ręki dowiedzieć się o problemach ludzi, z którymi w przyszłości będziemy pracować.

Czy po okresie przygotowania łatwiej i śmielej patrzy Ksiądz na to, co czeka go w Peru?
Ks. P. Sprusiński: – Wiem więcej, ale na pewno nie wiem wszystkiego. To, co zobaczę w Peru, z pewnością będzie dla mnie zaskoczeniem. Co innego jest doświadczyć, co innego jest czytać w książce o tym, jacy są ci ludzie. Myślę, że z mentalnością Europejczyka długo jeszcze nie będę pasował i trudno mi będzie zrozumieć tamtych ludzi. To ja będę musiał dostosować się do nich, a nie na siłę ich europeizować. To jest naprawdę wielka nieznana. Pozostaje lęk, ale staram się mieć z Panem Bogiem jak najlepszy kontakt, żeby od Niego czerpać ufność, że wszystko, co dzieje się w moim życiu, nie jest przypadkiem, że to Pan Bóg daje powołanie misyjne.

Otrzymaliście krzyże misyjne, jakie uczucia wam towarzyszyły?
Ks. R. Zawadzki: – Czuję radość, spełnienie i pokój, że w swoim życiu wypełniam wolę Boga. Te momenty interpretuję jako ciche znaki, w których Bóg objawia mi swoją wolę. Skoro udaje mi się tę wolę Boga rozpoznawać, jestem szczęśliwy. Cieszę się, że mogę odpowiedzieć Bogu „tak”.

***
Ks. Radosław Zawadzki i ks. Paweł Sprusiński 26 kwietnia w Gnieźnie otrzymali krzyże misyjne. Obaj pochodzą z diecezji płockiej. Są księżmi od 6 lat. W Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie przygotowują się do wyjazdu na misje do Peru.
«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama