Więzienie dla mężczyzn. Dwa tysiące osadzonych. Iść tam, nie iść. Obaw nie brakuje. Ale prosili o to spotkanie. Gwatemalskie „zbiry” zaczynają odmawiać Koronkę do Miłosierdzia Bożego. – Wrażenie, jakby się niebo otwierało – oddycha z ulgą Aleksandra Grzbiela.
San Cristóbal Totonicapán w Gwatemali. Krajobraz wulkanów i otaczających je jezior – w tym, po sąsiedzku, najgłębszego w Ameryce Środkowej – Atitlan... Pobudka – piąta dwadzieścia rano. Jedno z większych wyzwań dla Ale. I jedyna szansa na bieżącą wodę – zimną – w domu sióstr Mater Orphanorum. Poranne modlitwy, w czasie których trzeba walczyć z ciężkimi powiekami. O siódmej już jednak w pełni sił – Msza święta w kościele odległym o pięć minut od domu. Potem zmieniające się co trzy tygodnie obowiązki domowe: kuchnia, furta lub kościół. I dalej całe popołudnie i wieczór wypełnione zajęciami w szkole, spotkaniami z grupami parafialnymi. Koło dwudziestej drugiej Ale marzy już tylko o śnie.
Ale – tak wołają na Aleksandrę Grzbielę mieszkańcy Gwatemali. Imię Ola nie bardzo im pasowało, bo „ola” to wymowa hiszpańskiego hola! – cześć! A Aleksandra – za długie. Tak Ola została Ale.
Mikroskop na żywo
Kiedy tekst ten ukaże się drukiem, Ale będzie już znowu w Gwatemali, gdzie rozpocznie swój drugi kontrakt misyjny. Tym razem w San Juan Sacatepequez. Tuż po świętach wielkanocnych skończył się kilkumiesięczny urlop Aleksandry Grzbieli, świeckiej wolontariuszki, na który przyjechała do domu w Bielsku-Białej po trzech latach pracy misyjnej wśród gwatemalskich Indian.
Od początku zaangażowała się w pracę z dziećmi. To m.in. cztery godziny zajęć w szkole, a potem na terenie misji. Zupełnie naturalnie katecheza połączyła się z geografią czy biologią. Furorę robił przywieziony przez Olę z Polski mikroskop.
– W tamtejszych szkołach dzieci wiedzą, co to mikroskop czy komputer, ale znajomość tych przedmiotów ogranicza się do obrazka narysowanego na plakacie – opowiada Ola. – A są bardzo chłonne wiedzy. Chętnie biorą udział w zajęciach z angielskiego, a nawet... polskiego. Mówiłam im, że lepiej poświęcić czas na angielski, bo ten język na pewno się im bardziej przyda w życiu, ale one same bardzo chcą się uczyć polskiego i wytrwale przychodzą na zajęcia. Zaskakujące, jak szybko się uczą!
Przykład dzieci działa dopingująco. Ola nie tylko biegle mówi po hiszpańsku, nie tylko uczy angielskiego, ale i...dzięki dzieciom opanowała język kiche (wymawia się kicie) – jeden z 26 języków gwatemalskich Indian.
Ale i JP2
Globus to kolejna wielka pomoc w pracy z dziećmi. Parafia, w której pracowała Ola, jest jedną z pierwszych, jakie powstały na terenie Gwatemali w XVII wieku. Przez lata pracowały tu misjonarki z Kanady. Do dziś Kanada kojarzy się wielu mieszkańcom z miejscem, skąd przybywają biali misjonarze. A Polskę umiejscawiają też gdzieś w Ameryce Północnej. – Mimo to nasz kraj nie jest im obcy – uśmiecha się gwatemalska Ale... – Ich natychmiastowe skojarzenia z Polską to... oczywiście papież Jan Paweł II. I to osoba Ojca Świętego służy mi wielką pomocą w nawiązywaniu kontaktów.
Jednym z większych przebojów w pracy misyjnej Oli jest... hiszpańskojęzyczna wersja płyty z piosenkami „Arki Noego”. – Dyrektorka szkoły nawet prosiła, żeby zajęcia prowadzić nieco ciszej – tyle radości sprawia dzieciom śpiewanie tych piosenek – mówi Ola. Naukę przez zabawę wykorzystuje też w czasie zajęć na terenie misji. Muzyka, zabawa, rysowanie – to lubią dzieci na całym świecie.
Nieocenioną pomocą w czasie katechez są świeccy. – Księży jest niewielu, nieraz na trudno dostępnych terenach odprawiają Msze święte i spowiadają. Wielu świeckich pomaga księżom od lat – choć mają za sobą nieodległe doświadczenia, kiedy za przynależność do Chrystusa można było być zamordowanym. – To dla mnie wielkie świadectwo – mówi Ola.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.