W ustalaniu kompromisu prawnego, który powinien w możliwie największym zakresie chronić życie nienarodzonego dziecka, będą uczestniczyli ludzie o różnym światopoglądzie. W dyskusji warto więc korzystać z argumentów, które mogą być uznane przez wszystkich: zarówno wierzących, jak i niewierzących.
Badać komórki rozrodcze, nie zarodki
Współczesna wiedza pozwala na rozpoznanie wad genetycznych już na poziomie zarodka. W rodzinach obciążonych takimi chorobami rodzice chcieliby wiedzieć, że upragnione dziecko będzie zdrowe. Badanie zarodków jest możliwe i nie stwarza wielkiego zagrożenia dla ich zdrowia, stwarza natomiast poważny problem odnośnie do tych, u których stwierdzono wadę genetyczną.
Czy embrion (dziecko, osoba ludzka) z wadą genetyczną będzie miało szanse na urodzenie? Jeśli nie, oznacza to dyskryminację ze względu na stan zdrowia i to najcięższą jej formę: śmierć chorych zarodków. Odrzucenie dyskryminacji oznacza, że badanie zarodków staje się niecelowe (i tak każde poczęte dziecko powinno otrzymać szansę).
Biorąc pod uwagę pragnienie rodziców, by dziecko było zdrowe, a także większe szanse na urodzenie się zdrowego niż chorego dziecka, zaproponowano badanie genetyczne komórek rozrodczych i wykorzystywanie tylko tych bez wady. Zniszczenie chorej komórki jajowej nie rodzi problemów moralnych, a powstałe zarodki powinny być wolne od wad.
Zapłodnienie in vitro tylko dla małżeństw z kilkuletnim stażem
Zaznaczmy: nie chodzi o małżeństwa sakramentalne, jak to sugerują niektóre wypowiedzi. Chodzi o małżeństwa w rozumieniu prawnym, bo tylko takie mogą interesować państwo.
Nie każdy człowiek i nie każda para może adoptować dziecko. Kandydaci przechodzą szczegółowe badania, dla których motywacją jest dobro dziecka, nie przyszłych rodziców. A chodzi przecież o dzieci, które już żyją, cierpią i potrzebują nowej rodziny! Podobnie powinno być chyba w sytuacji zapłodnienia in vitro.
Sytuacją optymalną dla dziecka jest życie w trwałej rodzinie, złożonej z ojca i matki i zapewniającej stabilność emocjonalną. To prawda, że małżeństwo nie gwarantuje trwałości związku, a konkubinat nie musi być nietrwały. Niemniej niepokoi fakt, że rodziców nie stać na złożenie deklaracji trwałego bycia razem, jaką jest małżeństwo cywilne.
W imię ochrony dobra dziecka wydaje się, że można takiej decyzji od przyszłych rodziców oczekiwać. Od uczestników procedur adopcyjnych wymaga się znacznie więcej.
Warto też poczekać kilka lat (w przedstawionych projektach mówi się o 2-3). Po pierwsze dlatego, że zapłodnienie in vitro powinno być metodą ostateczną - najpierw przyszli rodzice powinni spróbować leczenia niepłodności. Po drugie, jest to przesłanka, że dwoje ludzi potrafi żyć razem (statystyki wskazują, że wiele małżeństw rozpada się z w pierwszych miesiącach). Po trzecie, wyklucza się związki przypadkowe czy wręcz fikcyjne nastawione jedynie na „uzyskanie” dziecka.
Na marginesie refundacji
W kontekście ograniczenia dostępności do zapłodnienia in vitro (na jakimkolwiek poziomie) pojawia się problem równego dostępu do opieki zdrowotnej. Taka gwarancja znajduje się w Europejskiej Konwencji Bioetycznej, którą Polska zamierza ratyfikować.
Kluczowa jest tu odpowiedź na pytanie, czy zapłodnienie pozaustrojowe jest elementem opieki zdrowotnej, czyli czy zapłodnienie pozaustrojowe leczy? Nie jest to przecież sposób na usunięcie problemu niepłodności, a jedynie na posiadanie własnego potomstwa przez niepłodne pary. Wskazuje się czasem na przypadki, gdy po pierwszym dziecku urodzonym z zapłodnienia in vitro w drugą ciążę kobieta zachodzi w sposób naturalny, jednak nie oznacza to jeszcze, że zapłodnienie in vitro leczy. Podobne przypadki zdarzają się również – nierzadko - po adoptowaniu dziecka i mają podłoże psychologiczne.
Jeśli zapłodnienie in vitro nie jest zabiegiem leczniczym, nie budzą wątpliwości ograniczenia w jego dostępności. Powstaje jednak pytanie, dlaczego państwo miałoby te zabiegi refundować? Jeśli podejmie się decyzję o refundacji zapłodnienia in vitro jako procedury leczniczej, to niezwykle trudno będzie uzasadnić ograniczenie dostępu do „opieki zdrowotnej” dla niektórych grup obywateli.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).