Kościół możliwy
Kościół jest wiarygodny w takiej mierze, w jakiej ci, którzy do niego należą, są gotowi ponieść osobiste konsekwencje swojej wierności Chrystusowi... Zdjęcie z tegorocznej Strefy Chwały. Roman Koszowski / Foto Gość

Kościół możliwy

ks. Bartosz Rajewski

publikacja 10.07.2025 11:38

Jak odpowiadać na duchowe potrzeby człowieka naszej epoki? Jak dotrzeć z Ewangelią do poszukujących?

Bóg poprzez swojego Syna działa w historii społeczeństw i pojedynczych ludzi. Działa w historii naszego życia, które jest sztuką dokonywania właściwych, sprawiedliwych wyborów – takich, w których umielibyśmy stanąć po stronie prześladowanego, a nie prześladowcy; po stronie nienawidzonych, a nie nienawistnych; po stronie uciśnionych, a nie uciskających; po stronie skrzywdzonych, a nie krzywdzicieli; po stronie zagubionych i słabych, a nie niezachwianych i mocnych. Gdy zatem myślę o historii ludzkiego życia – także o dziejach naszej rodziny parafialnej – to zastanawiam się nad sensem. Sens ludzkiej historii polega na tym, że z najtragiczniejszych kart naszej egzystencji i naszego przemijania Bóg zawsze wyciągnie jakieś dobro. On stoi bowiem niezmiennie po tej właściwej, przyzwoitej stronie trudnych ludzkich wyborów. Z tej perspektywy „nawet włos nie spadnie nam z głowy” (por. Łk 21,18), chociaż wydawać by się mogło, że skończyło się prawie wszystko.

Nie możemy jednak żyć tylko historią i w nieskończoność rozpamiętywać wyłącznie to, co było. Bogatsi o nowe doświadczenia – a przede wszystkim pewni tego, że Bóg jest i idzie z nami przez życie – mamy z nadzieją patrzeć w przyszłość, by odważnie podejmować nowe wyzwania, jeszcze lepiej rozeznawać i skuteczniej realizować to, czego Bóg od nas oczekuje. Powinniśmy zatem szukać odpowiedzi na pytania o parafialną tożsamość: jaką wspólnotą powinniśmy być? Czym mamy się wyróżniać? Jak zachęcać innych, by do nas dołączali i stawali się uczniami Mistrza z Nazaretu? Jak odpowiadać na duchowe potrzeby człowieka naszej epoki? Jak dotrzeć z Ewangelią do poszukujących?

Szukając odpowiedzi na tak postawione pytania, dostrzegam coraz wyraźniej, że Bóg wytycza przed nami kolejną drogę naszego pielgrzymowania, równoległą do innych ścieżek, którymi już idziemy – jak kult świętych patronów w znakach ich relikwii czy formacja intelektualna i duchowa poprzez wielość spotkań, konferencji, rekolekcji i koncertów. Tą trzecią drogą – jak to aktualnie rozeznaję – jest budowanie parafii, w której będzie sprawowana piękna liturgia, mająca w sobie coś z tzw. „ducha tradycjonalizmu” (szaty, muzyka, paramenty liturgiczne – trudno z tego nie korzystać!), ale jednocześnie z nowoczesnym duszpasterstwem prowadzonym w duchu Ewangelii i nauczania papieża Franciszka: z naciskiem na ekumenizm i ewangeliczną otwartość na każdego człowieka, dalekim od faryzeizmu, klerykalizmu, ekskluzywizmu i tęsknoty za przedsoborowym światem oraz Kościołem.

Taka jest właśnie owa „trzecia droga” naszego pielgrzymowania. Takie jest też powołanie Kościoła, a więc nasze – nieustanna mediacja między elementami tradycyjnymi i nowoczesnymi, zgodnie z regułą Jezusa: „Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare” (Mt 13,52). Jezus pragnie, abyśmy potrafili łączyć w naszym życiu – także tym wspólnotowym – tradycję i nowoczesność. Nie chce, abyśmy się zasklepiali czy to w przeszłości, czy w przyszłości, lecz podążali za mądrością Ewangelii.

Jeśli chcemy kroczyć tą drogą, powinniśmy dobrze obrać kierunek, by nie rozminąć się z Kościołem powszechnym. Warto więc zauważyć, że obserwujemy wzrastającą dynamikę powrotu do ustroju synodalnego. Przez długie wieki Kościół czerpał wiele w swoich strukturach z feudalnego systemu myślenia. Dzisiaj coraz częściej słychać głosy o konieczności jego demokratyzacji, przynajmniej w kwestii zarządzania. Trzeba przypomnieć, że zanim Kościół inkulturował się w feudalny świat, sam kierował się ustrojem nie tyle demokratycznym, ile właśnie synodalnym. Papież Franciszek jest tego świadomy; bardzo dobrze rozumie też aspiracje budzące się w ludzie Bożym naszej epoki, który również chce nieść część odpowiedzialności instytucjonalnej za Kościół i jego działania w świecie.

Warto podkreślić, że spośród polskich parafii w Londynie tylko nasza – najmniejsza wspólnota – weszła na drogę synodalną. Dlaczego? Ponieważ chcemy być żywą wspólnotą, a nie zadufaną w sobie, pełną pychy, przekonaną o własnej doskonałości instytucją świadczącą usługi religijne. By tak się stało, z jednej strony potrzebujemy zrozumienia świata, w którym żyjemy, a z drugiej powinniśmy ten świat zaakceptować jako nasz – jako ten, w którym jesteśmy powołani do wiary i szczególnej misji. Ten świat to nasz świat, a ten czas to nasz czas, nieustannie i niezmiennie dobry, korzystny, stosowny i pełny. Innego świata i innego czasu mieć nie będziemy. Ten jest najlepszy!

Spotkania synodalne uświadomiły nam, jak ważne są relacje. Zadawaliśmy sobie pytania: Dla kogo żyję? Czy mam dla kogo umrzeć? To najważniejsze pytania w życiu, bo dotyczą właśnie tworzonych przez nas więzi. Bóg, jakiego pokazuje historia zbawienia, nie pozostawia ludzi w izolacji, lecz ich gromadzi. Spodobało Mu się zbawić nas nie pojedynczo, indywidualnie, ale we wzajemnym odniesieniu do siebie. Pośród naszych relacji fundamentalna jest ta z Jezusem Chrystusem, która porządkuje wszystkie inne. Jeśli nie mamy osobistej więzi z Jezusem, nie będzie też dojrzałych relacji między nami. Bez więzi z Jezusem nie można mieć też więzi z Kościołem. Fundamentem budowania naszych relacji z Panem i pomiędzy nami jest zaś Eucharystia.

Dlatego jestem ogromnie wdzięczny parafianom św. Wojciecha, że tak wiele czasu i trudu poświęcają na to, by przyjechać na niedzielną Eucharystię. Wielu z nich dojeżdża do naszego kościoła nawet godzinę i więcej, mimo że często mają dostęp do Eucharystii – także tej sprawowanej w języku polskim – bliżej, w okolicy miejsca swojego zamieszkania. Czuję wdzięczność za to, że nie sama niedzielna obecność na mszy jest dla nich najważniejsza, ale to, by budować Kościół. Istotne pytanie nie brzmi bowiem: „Czy chodzisz do kościoła?”, ale: „Gdzie jest Kościół, który współbudujesz, współtworzysz?”. Pamiętajmy też, że w naszej parafii nie zaniknęła tradycja niedzielnej agapy. Samo słowo agapa po grecku znaczy „miłosierdzie” – ono zaś pozwala budować jedność. Parafię definiuje się teologicznie jako wspólnotę ludzi zgromadzonych na Eucharystii, a nie zebranych w jednej kartotece.

Kościół jest wiarygodny w takiej mierze, w jakiej ci, którzy do niego należą, są gotowi ponieść osobiste konsekwencje swojej wierności Chrystusowi. Kościół jest skuteczny wówczas, gdy tworzą go ludzie świadomi, zaangażowani i gorliwi, rozumiejący, że bez wzięcia odpowiedzialności za któryś z wymiarów życia wspólnotowego nie można być w pełni kompletnym chrześcijaninem. Budowanie relacji to także zaangażowanie w różne posługi i formy aktywności. To świadomość, że nie o „zaliczenie” niedzielnej mszy jedynie chodzi. Statystycznie rzecz ujmując, osób odpowiedzialnych za wielorakie wymiary naszego życia parafialnego jest bardzo dużo. Wciąż jednak to nie wszyscy – a warto by było, choć to pewnie niemożliwe, by każdy we wspólnocie był odpowiedzialny za coś konkretnego, za pewien odcinek parafialnego życia. Zapraszam zatem każdą i każdego do takiego zaangażowania. Możliwości jest bardzo wiele: od cotygodniowego powitania parafian i gości przybywających na Eucharystię, przez służbę liturgiczną, czytanie lekcji, posługę w zakrystii, zbieranie i liczenie tacy, aż po aktywność w pracach rady parafialnej. Dla każdego znajdzie się miejsce! Każdy jest potrzebny, każdego Pan do czegoś zaprasza, każdy się nadaje!

Nie jesteśmy masą, ale wspólnotą konkretnych osób, mających swoje problemy i radości. Każdy jest godny wysłuchania i spotkania – każdy jest ważny! Nasza parafia, jak od lat powtarzamy, to wspólnota ludzi wierzących, wątpiących i poszukujących – wspólnota Kościoła, ale też swoisty „dziedziniec pogan”. Jakiś czas temu doszedł do naszego życia parafialnego jeszcze jeden wymiar: ekumenizm. Zostaliśmy przyjęci przez wspólnotę Kościoła anglikańskiego. Konkretni ludzie, na czele z ks. Paulem Bagottem i ks. Jamesem Chegwiddenem, otworzyli przed nami drzwi swojego kościoła, przyjęli bezdomnych, zaufali nam i zrezygnowali z części swojego komfortu. To dla nas nie tylko wielka łaska, ale też konkretne zobowiązanie. Mamy szukać tego, co nas łączy, i niwelować to wszystko, co – jako uczniów Jezusa Chrystusa – wciąż dzieli. Mamy się wzajemnie ubogacać. Mamy w końcu świadczyć o tym, że komunia między członkami Kościoła katolickiego a innymi chrześcijanami jest silniejsza od wszelkich więzi etnicznych i narodowościowych. Mamy z radością przekazywać wiarę nowym pokoleniom i budować kulturę chrześcijańską, zdolną ewangelizować świat, w którym żyjemy.

Proboszcz powinien wiedzieć, czego potrzebuje jego parafia. Dlatego jestem wdzięczny, że w rozeznawaniu potrzeb i dróg ich realizacji towarzyszą mi osoby tworzące radę duszpasterską i radę administracyjną. Swoją funkcję rozumiem bowiem w trzech wymiarach: słuchać, patrzeć, widzieć. Tylko wtedy będę mógł być pasterzem, który czuje owce. Ich wiara jest dla mnie ważna – ona mnie buduje! I szczerze to wyznaję: bardzo mi na nich zależy, a nawet (choć zabrzmi to patetycznie): bardzo je kocham. Dziękuję Bogu, że dał mi łaskę i doświadczenie niezwykłej pasterskiej miłości. Jestem z nimi i dla nich: emigrant pośród emigrantów, wierzący, wątpiący i poszukujący między wierzącymi, wątpiącymi i poszukującymi. I będę z nimi, dopóki Bóg będzie tego chciał. Wszak to do Niego należy wszystko. On jest początkiem i końcem, to On nas prowadzi. A jako proboszcz wciąż staram się pamiętać o tym, że to nie ja, ale On – Bóg – zbawia naszą parafię. Ja mam tylko troszczyć się o miłość. O relacje między nami. Proszę też stale moich parafian, by mnie w tym wytrwale wspierali. A w chwilach przeciwności, trudności, problemów i trosk przypominamy sobie wzajemnie to, co powiedział do nas Pan: „Włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie” (Łk 21,18–19).

*

Powyższy tekst jest fragmentem książki "Zgorszeni Kościołem. O kryzysie, nadziei i wierności Ewangelii". Autor: ks. Bartosz Rajewski. Wydawnictwo WAM

Kościół możliwy

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona