O transplantologii mówi się obecnie wiele. Budzi podziw, zwłaszcza dla żywych dawców, ale i mnóstwo wątpliwości. Spróbujmy zagadnienie usystematyzować.
Możliwe jest (faktycznie lub teoretycznie) przeszczepienie:
1. Tkanki własnej pacjenta jemu samemu
Najczęstsze zastosowanie to chirurgia plastyczna np. po poparzeniach. Płat skóry jest specjalnie nacinany i rozciągany, aby mógł pokryć większą powierzchnię ciała. Zabieg nie budzi wątpliwości moralnych.
2. Tkanki lub organu jednego człowieka drugiemu
To zakres właściwej transplantologii. Możemy mówić o przeszczepianiu narządów od dawców żywych lub zmarłych, a także o przeszczepianiu narządów odpowiadających lub nie za tożsamość osoby.
Przeszczepianie narządów od osób zmarłych
Podstawowy problem stanowi tutaj definicja śmierci. Trzeba podkreślić, że stosowana w transplantologii definicja śmierci mózgowej jest definicją czysto medyczną, a ewentualna jej krytyka (czasami pojawiają się takie wypowiedzi w mediach) powinna opierać się na kryteriach merytorycznych. Kościół przyjął definicję uznaną przez medycynę, stwierdzając jedynie:
Należy mieć pewność, że ma się do czynienia ze zmarłym, by uniknąć pobrania organów w wyniku spowodowania śmierci lub nawet tylko jej uprzedzenia. Pobranie narządów od zmarłego jest uprawnione w następstwie pewnego stwierdzenia śmierci dawcy. Wynika stąd obowiązek « podjęcia środków, by zmarły nie był uważany i traktowany jako taki przed odpowiednim stwierdzeniem śmierci ».
Pobranie narządów od zmarłego dawcy należy traktować jak dar z siebie, zakłada więc "uprzednią, wolną i świadomą, decyzję ze strony dawcy lub kogoś, kto reprezentuje go w sposób uprawniony, zazwyczaj członków najbliższej rodziny". W Polsce istnieje rejestr sprzeciwów, a zatem istnieje domniemanie zgody. W praktyce jednak lekarze pytają rodzinę i szanują ich decyzję.
Przeszczepianie narządów od żywych dawców
Warunek podstawowy brzmi: pobrany narząd nie może być konieczny do życia dawcy. Nie można od żywego człowieka pobrać serca, całej wątroby, czy innych narządów nie do zastąpienia. Można natomiast pobrać jedną nerkę (jeśli druga jest zdrowa) czy fragment wątroby (pozostała część podejmie pracę).
Drugi warunek konieczny, by taki zabieg można było uznać za etyczny, to dobrowolność. Oddanie fragmentu swojego ciała drugiemu człowiekowi może być tylko darem. Nie może wiązać się z korzyściami materialnymi, niemoralne byłoby też pobieranie narządów od osób, co do których wolnej decyzji można mieć uzasadnione wątpliwości (więźniowie, żołnierze, etc.)
Narządy odpowiadające za tożsamość
Nie przeszczepia się dwóch rodzajów narządów: mózgu i gruczołów płciowych (jajników, jąder). W pierwszym wypadku chodzi o tożsamość psychiczną i umysłową osoby ludzkiej. W tym pierwszym wypadku należałoby zapytać, czy przeszczepiamy mózg, czy resztę ciała do mózgu? Kim byłby człowiek powstały w wyniku takiej operacji: dawcą czy biorcą? Zagadnienie jest na razie teoretyczne...
W drugim przypadku chodzi o tożsamość prokreacyjną danej osoby (przeszczep jajników czy jąder spowodowałby, że ewentualne dzieci byłyby biologicznymi dziećmi dawcy, nie biorcy przeszczepu).
3. Przeszczepianie narządów od innych gatunków
Ocena moralna takiego zabiegu (z pominięciem zagadnień związanych z eksperymentem medycznym) zależy od tego, jaki narząd przeszczepiamy. Próba przeszczepienia gruczołów płciowych wzbudziłaby protest, próba przeszczepienia rogówki oka nie stanowiłaby problemu, o ile byłaby możliwa medycznie.
Dokument źródłowy: Karta pracowników służby zdrowia; Papieska Rada ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia; Watykan, 1995 »
NARZĄDY PODARUJĘ:
Nie pozwól, żeby Twoje serce poszło do ziemi, kiedy umrzesz. A jeśli serce jest słabe - to może inne Twoje organy komuś przedłużą życie? (materiał opublikowany w Gościu Niedzielnym w lutym 2004 r.) »
Do poczytania
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.