Łukasz był człowiekiem starannie wykształconym. Znakomicie znał ówczesną literaturę. Posługiwał się pięknym językiem greckim, był świetnym zbieraczem informacji.
Andrzej Macura
W płomieniu entuzjazmu można uwierzyć we wszystko. Wystarczy jednak podmuch prawdy obalającej legendy, a ta wiara legnie w gruzach.
Nie należał do grona uczniów Jezusa. Nawet nie znał Go osobiście. A napisał Ewangelię zawierającą wiele szczegółów z życia Mistrza z Nazaretu.
Według przekazów starożytnych pisarzy, św. Łukasz urodził się w Antiochii Syryjskiej jako poganin. Musiał zdobyć staranne wykształcenie, bo pisanie nie sprawiało mu większych kłopotów. Znał – co oczywiste – kulturę grecką. Ale dość dobrze rozumiał też – co u poganina już nieco dziwi – tradycję żydowską. Najprawdopodobniej był lekarzem, bo dość często posługiwał się medyczną terminologią. Nie wiadomo, w jakich okolicznościach został chrześcijaninem. Ale stał się wyznawcą Chrystusa bardzo gorliwym, skoro zdecydował się współdziałać z Pawłem podczas jego misyjnych wypraw.
W Dziejach Apostolskich, których jest autorem, po raz pierwszy pojawia się, gdy Paweł decyduje się na przeprawę do Europy. Wyrusza razem z nim. Odtąd staje się współpracownikiem Apostoła Narodów. Był jego wiernym przyjacielem i w potrzebie nigdy go nie zostawiał. W Rzymie przez pewien czas był jedynym towarzyszem uwięzionego Pawła.
Wierny i prawy. Bardziej niż o sławę i zaszczyty troszczył się o Dobrą Nowinę. Gdy zauważył, że z upływem lat prawda o Jezusie może zginąć w powodzi legend i plotek, postanowił sprawdzić i spisać, jak się sprawy miały. Tak o tym napisał we wstępie do swojej Ewangelii: „Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, tak jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono”.
Nie można wierzyć w byle baśń. Trzeba sprawdzić, jak rzeczywiście było. W płomieniu entuzjazmu można uwierzyć we wszystko. Wystarczy jednak jeden podmuch prawdy obalającej legendy, a ta wiara legnie w gruzach. Dlatego trzeba dać jej mocne fundamenty. Święty Łukasz to patron trzeźwo myślących i pocieszyciel powątpiewających. Dotarł do materiałów, które pominęli inni Ewangeliści. Zainteresował się dzieciństwem Jezusa, a o szczegóły pytał zapewne samą Maryję. Ale najbardziej koncentrował się na miłosierdziu Zbawiciela. Może odzywało się w nim serce wyczulonego na ludzką nędzę lekarza? Może stojąc w drugim szeregu, widział rzeczy, o których trudniej było mówić tym, którzy jasno musieli potępiać grzech?
A potem… Podobno znów ewangelizował. W Macedonii, Achai, Galii... Zmarł prawdopodobnie jako starzec, a może – jak twierdzi św. Grzegorz – zginął śmiercią męczeńską. Owocnie przeżył swoje życie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.