Skąd się to bierze, że polski Karmel na dalekiej Islandii tak się dynamicznie rozwija?
Randka w ciemnoPotem do islandzkiego Karmelu przybywały kolejne Polki. To absolutny fenomen, bo – jak mówi przeorysza matka Violetta – każda z sióstr, bez wyjątku, jechała na Islandię, nie znając ani tego kraju, ani tego domu, ani mieszkających w nim sióstr, z którymi decydowała się spędzić całe życie. Bo ile można się dowiedzieć przez telefon, Internet albo z gazetki parafialnej? – To była taka randka w ciemno – śmieją się karmelitanki. Nowych powołań było ponad 20. Dzięki temu siostry z Hafnarfjördur założyły kolejne dwa klasztory: w norweskim Tromsø i niemieckim Hanowerze.
Siostry modlą się po polsku, islandzku i po łacinie.
Minister Bjarnson pomógł siostrom wydać płytę z muzyką liturgiczną.Każdy Karmel ma swoją specyfikę. Na przykład w Japonii karmelitanki nie są oddzielone od świata zewnętrznego kratą, bo Japończycy, widząc kobiety za kratą, mają tylko jedno skojarzenie – to prostytutki. W Karmelu na Islandii, ze względu na klimat, siostry mogą jeść mięso, a ich obowiązkiem jest przyjmowanie tranu. – Najpierw piłyśmy go w postaci płynnej, ale niektóre siostry miały odruch... no wie pan..., więc teraz przyjmujemy go w postaci tabletek – mówią karmelitanki.