Rozrzucone ziarna

Ten mały kraj ciąży ku Zachodowi najsilniej ze wszystkich państw byłej Jugosławii. Czy to dlatego Słoweńcy tak często mówią o sobie, że „nie są zbyt religijni”?

Reklama

Sanktuarium dostrzegamy z daleka, bo – jak wiele słoweńskich kościołów – położone jest na górze. Docieramy tu pod wieczór. Po wyjściu z samochodu uderza nas cisza. Jedyne odgłosy, jakie dochodzą do naszych uszu, to śpiew ptaków, cykanie świerszczy i gwar dobiegający z baru „Ptujska Gora” naprzeciw kościoła. Kierujemy nasze kroki w stronę świątyni. Ta perła słoweńskiego gotyku za trzy lata obchodzić będzie swoje 600-lecie. Główny ołtarz jest właśnie odnawiany. Nasz zachwyt budzi znajdująca się w nim płaskorzeźba Matki Bożej, chroniącej ludzi pod swoim płaszczem. Jak to możliwe, żeby tak piękne sanktuarium stało puste?

Kościół bez młodych?

– Nie jesteśmy zbyt religijni – uśmiecha się Nadia, właścicielka pensjonatu, w którym mieszkamy, położonego kilkadziesiąt metrów od sanktuarium na Ptujskiej Gorze. To zdanie będziemy słyszeć w Słowenii bardzo często. Podczas wieczornej przechadzki spotykamy dwoje młodych ludzi – Melitę i Bekima, którzy przybyli tu na rowerach ze Slovenskiej Bistricy. Wychodzą z sanktuarium, więc nie zastanawiając się długo, pytamy o ich wiarę. – Lubię kościoły jako budowle, odczuwam w nich pewien rodzaj energii, który pozwala mi się uspokoić, zrelaksować. Ale instytucji Kościoła nie lubię – mówi Melita. – Wierzę w moc, która jest w nas. To jest nasz Bóg – stwierdza krótko Bekim. Są zgodni w opinii, że ich postawa jest typowa dla słoweńskiej młodzieży, zwłaszcza tej mieszkającej w miastach. – Religijni są ludzie starsi, głównie mieszkańcy wsi. Osobiście nie znam nikogo młodego, kto by chodził co niedziela do kościoła. Bywają tacy, którzy chodzą w większe święta, np. w Boże Narodzenie – dodaje Bekim.

Nie dowierzamy, postanawiamy sprawdzić. Na porannej Mszy, która jest jedyną w dniu roboczym, zastajemy kilka starszych pań, dwie siostry zakonne i pięciu koncelebrujących franciszkanów. Po Mszy proboszcz sanktuarium, ojciec Janez Šamperl, zaprasza nas do siebie. Okazuje się, że język słoweński bardzo różni się od polskiego, dlatego porozumiewamy się po angielsku i włosku. Pomagają nam w tym dwie młode zakonnice: Jessica z USA i Timea z Węgier. Obie należą do Zgromadzenia Sióstr Mniejszych Maryi Niepokalanej i mieszkają przy sanktuarium.

Pod płaszczem Maryi

– To lekka przesada, że młodzi w ogóle nie chodzą do kościoła – twierdzi ojciec Šamperl. – Natomiast prawdą jest, że Słowenia wpisuje się w nurt sekularyzacji, charakterystyczny dla Europy Zachodniej. Za katolików uważa się ponad 70 proc. społeczeństwa, z czego praktykuje około 10 proc.

Warto przypomnieć, że Słowenia jest jedynym, jak dotąd, krajem byłej Jugosławii, który należy do Unii Europejskiej. Wojna, która rozpoczęła się w 1991 roku, trwała tam zaledwie dziesięć dni. Słoweńcy, inaczej niż na przykład Chorwaci, nie mieli potrzeby budowania swojej tożsamości w opozycji do innych narodowości i wyznań. Szybko wybili się na niepodległość i zwrócili ku Zachodowi.

Dziś w Słowenii sporo ludzi jest nawet negatywnie nastawionych do Kościoła. Przyczyniły się do tego także afery, m.in. pedofilskie, z udziałem niektórych słoweńskich duchownych. Zostały one bardzo nagłośnione przez media, niezbyt przychylne instytucji Kościoła. Różnie też układały się stosunki między rządem a Kościołem. Dotąd nie udało się na przykład podpisać konkordatu.

Jednak, zdaniem ojca Janeta, tradycyjna religijność jest ciągle żywa wśród Słoweńców: – Ludzie gromadzą się w ruchu Focolari, Odnowie w Duchu Świętym, Rodzinie Świętego Franciszka. Młodzi chętnie spotykają się, by modlić się śpiewem.
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama