Piercon - ma tylko matkę. I ośmioro rodzeństwa. Od pół roku nie ma gdzie mieszkać - nie mieści się w chatce. Za dzień pracy w supermarkecie dostaje równowartość dolara. Katolik.
Merven - zaczynał jako kapitan drużyny do 17 lat. Grzech szuka pieniędzy na jego studia, chce, żeby pracował w biurze turystycznym. Adwentysta.
Chłopaki niechętnie mówią o sobie.
Merven pyta o Europę, Bupe o hotele w Polsce. Jedzą raz dziennie, zwykle kaszę "mili-mili" (breja z kukurydzy, podobna do naszej kaszy manny).
Kilka razy w tygodniu brodacz coś im przywozi: - Jak mam forsę. No i w sobotę, przed meczem, muszę dać obiad.
Halo, siostrzyczka kupi szybko Pumę
Sobota. Kłopot z butami, kłopot z poprzeczką, kłopot z czasem. A po południu mecz ligowy.
CFC gra na boisku miejscowej szkoły katolickiej. Ale dzieciaki urządziły sobie z bramek plac zabaw - pokrzywione poprzeczki trzeba wyprostować. Powiązane drutami rury nietrudno od siebie odpiąć. Prostujemy, wciskając rurę między dwa drzewa. W porządku. Całość zespawa dyrektor szkoły, poczciwy człowiek, był nawet na kursie menedżerskim w Anglii (za unijne pieniądze - Unia Europejska w okolicy zbudowała też kawał drogi).
Buty. Nikt sam by sobie ich tutaj nie kupił. Po pierwsze, nie ma za co. Po drugie, nie ma co kupić. Butów piłkarskich w Livingstone nie ma. Można je kupić w stolicy, ale są trzy razy droższe niż w Botswanie.
Mandevu zamawia je u zaprzyjaźnionego zgromadzenia sióstr z Botswany: - Halo, siostrzyczka kupi szybko 20 par. Puma mają być, a nie jakieś Adigas czy Jebok. I jakiś dyskont siostrzyczka załatwi, niech powie, że to dla tego białego wariata, co ma drużynę w drugiej lidze, że reklamę będą mieć. Ja przyjadę, odbiorę, ale nie mam kiedy po sklepach chodzić.
Mandevu pojedzie po buty w następnym tygodniu, kilkaset kilometrów. A na co dzień oddaje do szycia, jak dziś. Szewcem CFC Livingstone jest Mutale, który prowadzi swój zakład na ulicy. Każde buty zszywa co najmniej po dziesięć razy.
- Oni nie grają u mnie dla kasy. Zresztą nie mam im z czego płacić. Dostają dolara za wygrany mecz, to wszystko. Ważne, żeby od razu wszystkiego nie rozpieprzyli. Za dolara mogą kupić i pięć słodkich ziemniaków. I spokojnie przeżyć dzień. Przychodzą, bo chcą. Bo widzą, że dwóch już pracuje w hotelu, kilku się uczy. No i druga liga przyciąga. A może będzie pierwsza! - cieszy się brodacz.
Afryka go wciąga. Zwierzęta, serdeczni ludzie, krajobrazy. Mandevu chce zbudować w Livingstone szkołę, chce dać pracę miejscowym, najzdolniejszych wysyłać na zagraniczne studia. Ma już drużynę w drugiej lidze i spory autorytet u ludzi. Potrzebuje kilkunastu biletów lotniczych Lusaka - Warszawa. - Niech zobaczą trochę świata. Niech wiedzą, że muzungu (biały człowiek) potrafi wyciągnąć ich z bagna - mówi.
Chcemy mu pomóc - niech CFC Livingstone zagra w Polsce z naszym drugoligowym zespołem. Albo z naszymi artystami, dziennikarzami. Sami z nimi zagramy!
W sobotę przegrali.
- Sędzia zapamiętał nam, że kiedyś nie podrzuciłem go na mecz. Ale przecież nie mogłem wozić sędziego!
W poniedziałek Mandevu swoje: - Bez nonsensów, panowie!
- Co ty z tym seksem, codziennie im przypominasz? - dopytuję.
- Ciulik jesteś.
Więcej zdjęć z Zambii na
www.sakiewicz.pl :.Porozmawiaj o tym na FORUM :.