Post. Z czym to się je?

Święty Grzegorz z Nazjanzu sypiał na gołej ziemi i żywił się stęchłym chlebem, Szymon z Lipnicy spędzał noce w dole z odpadami i robactwem. Jego imiennik tysiąc lat wcześniej przez 12 lat mieszkał na słupie, a Janek Kowalski rezygnuje w piątki z surfowania po necie.

Ojciec Joachim Badeni wspomina, że gdy po dnach postu schodził na śniadanie do refektarza, patrzył na innych dominikanów z wyższością: „No, ja to sobie popościłem, a wy, szaraczki?”. Jesteśmy dumni z naszej pokory. – Wielkim niebezpieczeństwem przy wspinaniu się po duchowej drabinie jest sprawdzanie, czy daleko już się wspięliśmy – przypominał swym wiernym o. Aleksander Mień. – Nie może być mowy o żadnym „bilansie osiągnięć”. Należy zawsze uważać, że znajdujemy się dopiero na pierwszym stopniu. Bóg w każdym momencie może nas przenieść na dziesiąty. Post to zniszczenie śmierci i wyzwolenie od gniewu. Poszczący wiedzą, jak łagodzi on żądze i charakter, tłumi gniew, hamuje porywy serca, orzeźwia umysł, przynosi spokój duszy i ulgę ciału.

Oddasz ćwierć wypłaty?
– Istotą Wielkiego Postu jest pójście za wskazaniami Jezusa: post, modlitwa i jałmużna – przypomina ks. Grzegorz Ryś. – Coraz częściej zapominamy dziś o jałmużnie. A jest ona, myślę, duszą postu. Dlaczego? Bo pogłębia w człowieku miłość, uczy go dawać coś w ukryciu. Jan Kanty uważał, że jałmużna jest najlepszą formą pokuty, zwłaszcza w sytuacjach, które można by uznać za beznadziejne, np. ktoś żyje z tego, że prowadzi dom publiczny. Jan Kanty pisał, że dla niego nie ma właściwie innej formy pokuty niż jałmużna. Bo ona przemienia wewnętrznie, rodzi miłość. Praktyka Kościoła ustanowiła pewną miarę jałmużny. Była to jedna czwarta dochodów przeznaczana na biednych. Tym żył Kościół pierwotny i średniowieczny. Myślę, że to sensowne rozwiązanie. I bardzo konkretne. Spróbujmy zostawić sobie trzy czwarte wypłaty, a jedną czwartą dać ubogim. To naprawdę uderza po kieszeni. – Dziś wiele wspólnot wraca do różnych form ascetycznych – podsumowuje ks. Ryś. – Gdy kard. Lustiger otworzył w Paryżu seminarium, w którym powrócono do milczenia, ascezy i solidnej medytacji biblijnej, sceptycy kręcili głowami. Tymczasem seminarium jest pełne, a księża, którzy je kończą, nie rezygnują z kapłaństwa.

Św. Serafin z Sarowa, ostatni święty prawosławia kanonizowany przed rewolucją październikową, przez trzy lata zachowywał całkowite milczenie. Nie odezwał się do nikogo ani słówkiem. Potem tysiąc dni (prawie trzy lata!) spędził na czuwaniu, dniem i nocą klęcząc na twardym kamieniu. I choć na własnej skórze boleśnie odczuł, czym jest prawdziwa asceza, przypominał na każdym kroku: – Modlitwa, post i czuwanie, chociaż są dobre same w sobie, nie stanowią celu życia chrześcijańskiego. Prawdziwy cel życia chrześcijańskiego polega na osiąganiu Świętego Ducha Bożego! A odpowiadając na pytanie tytułowe: Z czym to się je? Z chlebem i wodą. Po to, by poczuć smak. I przekonać się na własnej skórze, że nasze życie nie zależy wyłącznie od stanu konta, czy pełnej lodówki. Jesteśmy w rękach samego Boga. W najbezpieczniejszym miejscu na świecie.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6