Kardynałowie przybędą na pierwszy za pontyfikatu Benedykta XVI konsystorz. Odbędzie się on 24 marca. Następnego dnia Papież uroczyście mianuje piętnastu nowych kardynałów.
Przez wiele wieków w Kościele było niezmiennie 70 kardynałów. Liczba ta nawiązywała do siedemdziesięciu starotestamentalnych starców, których Mojżesz wybrał sobie do pomocy w rządzeniu ludem izraelskim. Dopiero Jan XXIII przełamał tę tradycję. Za jego pontyfikatu liczba kardynałów wzrosła do dziewięćdziesięciu. Za pontyfikatu Pawła VI było już około 150 kardynałów. Ustalonej liczby nie trzymał się także Jan Paweł II.
W sercu papieża
Zdarza się, że ogłaszając kardynalskie nominacje, papież nie ujawnia nazwisk wszystkich wyróżnionych tą godnością. O niektórych wie tylko on i nie zawsze wyróżniony kardynalską nominacją kapłan. Takich kardynałów nazywa się in pectore, bo pozostają tylko w sercu papieża. Nie odbierają uroczyście nominacji, nie noszą czerwonych szat ani pierścienia, nie przyjeżdżają na konsystorze. Zazwyczaj pochodzą oni z krajów, gdzie trwa prześladowanie Kościoła i ujawnienie ich nominacji mogłoby spowodować dotkliwe represje. Zdarza się, że kiedy sytuacja się zmienia, papież ogłasza nazwiska kardynałów in pectore. Jan Paweł II na przykład mianował czterech kardynałów in pectore. Nazwisko mianowanego in pectore na pierwszym konsystorzu w 1979 r. kard. Ignatiusa Ging Pin-Meia ujawnił dopiero w 1991 r. Trzy lata w sercu papieża pozostawały także nazwiska kard. Mariana Jaworskiego ze Lwowa i kard. Nisa Pujatsa z Rygi. Imię czwartego zabrał do grobu.
Proboszcz w czerwonym birecie
Papież mianuje nowych kardynałów na posiedzeniu tajnym. Następnie na konsystorzu publicznym w Bazylice św. Piotra wręcza oznaki ich godności. Najpierw nowi członkowie Kolegium składają wyznanie wiary, ślubują wierność Kościołowi i Ojcu Świętemu, a następnie otrzymują od niego pierścień oraz czerwony biret. Pierścień jest oznaką związku ze Stolicą Piotrową, a czerwone elementy stroju duchownego symbolizują oddanie kardynała na służbę Kościołowi powszechnemu, aż do złożenia ofiary z życia w razie potrzeby.
„Przyjmijcie czerwony biret, który zobowiązuje was aż do przelania krwi”– usłyszą nowo mianowani kardynałowie podczas ceremonii. Takie zobowiązanie nietrudno przyjąć, kiedy posługę pełni się w kraju, gdzie od wieków Kościół cieszy się wolnością. Inaczej brzmi ono w uszach kardynałów, którzy na co dzień doświadczają prześladowania ze strony wrogów Kościoła.
Papież mianuje kardynałami także osoby wyjątkowo zasłużone dla Kościoła. Jan Paweł II wyróżnił w ten sposób np. wybitnego teologa francuskiego, dominikanina o. Yvesa Congara, który kardynalski pierścień otrzymał w wieku 90 lat, kilka miesięcy przed śmiercią. A podczas ostatniego za pontyfikatu Papieża Polaka konsystorza, w 2003 roku, podobny zaszczyt spotkał polskiego teologa, ks. prof. Stanisława Nagyego. O. Congar nie przyjął święceń biskupich. Zmarł jako zwykły zakonnik. Ks. prof. Nagy, zgodnie z zaleceniem kodeksu prawa kanonicznego, po otrzymaniu kardynalskiej nominacji przyjął święcenia biskupie.
Każdemu z kardynałów wyznacza się jeden z rzymskich kościołów, którego staje się symbolicznym proboszczem. Ten zwyczaj ma przypomnieć o rzymskich korzeniach godności kardynalskiej i podkreślić związek kardynałów z Wiecznym Miastem.
Mianując piętnastu nowych kardynałów, Benedykt XVI uzupełnił liczbę 120 członków elektorów Kolegium Kardynalskiego, czyli kardynałów mogących wybierać papieża. Niektórzy twierdzą, że wybór papieża to najważniejsze zadanie kardynałów. Z pewnością jest to zadanie, w którym nikt inny ich nie zastąpi. Tylko kardynałowie, którzy nie ukończyli 80 lat, mogą uczestniczyć w konklawe. Taką decyzję podjął papież Paweł VI. On również ustalił, że nie powinno ich być więcej niż 120. Po ogłoszonych 22 lutego przez Benedykta XVI nominacjach kolegium kardynalskie liczy 193 członków. Osiemdziesięciu lat nie ukończyło 122 z nich.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).