Z Koszalina wyruszyło 55 pielgrzymów na dwóch kółkach. W poniedziałek, z grupami z różnych stron diecezji, wystartują ze Skrzatusza do Częstochowy.
W sobotę 30 czerwca po Mszy św. w kościele św. Józefa Oblubieńca w Koszalinie w kierunku Tychowa wyjechała 55-osobowa grupa pielgrzymów z emblematami IX Diecezjalnej Pielgrzymki Rowerowej do Częstochowy.
Tego poranka wyjechały również grupy ze Słupska i Białogardu. Pielgrzymi spotkają się na noclegu w Szczecinku w hali sportowej.
- W tym roku pielgrzymujemy pod hasłem: "Zanurzeni w Duchu Świętym" - powiedział ks. Tomasz Roda, przewodnik pielgrzymki. - Chcemy w tym czasie coraz mocniej poznawać, przyjmować i przede wszystkim przekładać na naszą codzienność dary Ducha Świętego.
Zanim pielgrzymi wysłuchali ostatnich instrukcji i podzielili się na 15-osobowe grupy, usłyszeli w homilii, czego na trasę nie powinni zabierać. - Pielgrzymka to nic innego jak zostawić siebie, swoje plany, kalendarze, wszystkie zaplanowane spotkania i wyjść na drogę. I zadać sobie pytanie: "Do Kogo chcę się przybliżyć?" - wprowadzał ich w ducha pielgrzymowania przewodniczący Mszy św. ks. Roda.
- Bo choć pielgrzymka rowerowa ma pokusy, by spalić trochę kalorii, zrzucić kilka kilogramów, wyrobić kondycję, sprawdzić się, zaimponować znajomym, to trzeba się zastanowić, czy nie chodzi jednak o coś więcej - mówił kapłan i przestrzegał: - W historii naszej pielgrzymki widziałem osoby, które zatrzymywały się na tej płaszczyźnie: sprawdzić nowy sprzęt czy udowodnić sobie i komuś, że dojechały do Częstochowy.
Kaznodzieja wyjaśnił, że istotą pielgrzymowania jest spotkanie z Jezusem Chrystusem. - Bóg sprawia, że na pielgrzymce człowiek spotyka Jezusa w drugim człowieku, a to znowu prowadzi go do Boga. Czasem dopiero po latach, na drugiej, trzeciej pielgrzymce, ktoś wreszcie idzie do spowiedzi, zaczyna przystępować do Komunii św., porządkuje swoje życie sakramentalne. To cuda, które się tutaj zdarzają.
Pielgrzymi wyruszyli w lekkim deszczu. Na szczęście zbyt małym, żeby przestraszyć Annę Rynkiewicz ze Świdwina, której największą obawą przed pielgrzymowaniem na dwóch kółkach był właśnie deszcz i zimno. Pani Anna po raz pierwszy bierze udział w pielgrzymce rowerowej i w ogóle po raz pierwszy w tego typu zorganizowanej wyprawie. Nie musiała się do niej wiele zaprawiać, bo na rowerze jeździ na co dzień. - O kondycję się nie martwię. 100 kilometrów dziennie to nie jest dużo - przekonuje.
Do naszych diecezjan dołączyła, zresztą już po raz 6., kilkuosobowa grupa pielgrzymów z Górnego Śląska - z Katowic, Mikołowa, Rudy Śląskiej i Zabrza.
- Fajnie to wychodzi, bo najpierw mamy do was daleko, a potem jest blisko do domu - uśmiecha się pan Roland. - Świetnie się jedzie z tą pielgrzymką. Cały rok czekam na to. W drodze człowiek się modli i w ogóle radośnie to wygląda. Ludzie zachowują się jak bracia, do każdego można mieć zaufanie.
- Swoje lata mam - przyznaje pan Roland i zdradza, że do setki zostały mu 23 lata - a taka wyprawa trzyma mnie przy zdrowiu. Chodzi o kondycję, ale też o psychikę. Z roku na rok mówię: "To ostatnia pielgrzymka", ale jakoś się jeszcze czuję.
9. Diecezjalną Pielgrzymkę Rowerową na Jasną Górę uroczyście zainauguruje w poniedziałek 2 lipca bp Krzysztof Włodarczyk, który o 9.00 będzie przewodniczył Eucharystii w sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Skrzatuszu. Następnie ok. 170 pielgrzymów (tylu zapisało się na pielgrzymkę) wyruszy do Częstochowy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.