“Byłoby nieodpowiedzialnością z naszej strony, gdybyśmy nie zagłębili się do samego korzenia i nie zajęli się strukturami, które doprowadziły do tego, że te konkretne wydarzenia miały miejsce i trwały”.
“Byłoby nieodpowiedzialnością z naszej strony, gdybyśmy nie zagłębili się do samego korzenia i nie zajęli się strukturami, które doprowadziły do tego, że te konkretne wydarzenia miały miejsce i trwały” - stwierdza Franciszek. Nie wystarczy pozbyć się problemu, jak zrobili to marynarze wyrzucając Jonasza za burtę statku. Pozbawienie funkcji niektórych osób, choć należy to zrobić i z pewnością pomoże, jednak nie wystarczy.
Taką koncepcję mieli niektórzy chilijscy biskupi. Od chwili, gdy sprawa została ujawniona papieskim listem opublikowanym w Niedzielę Miłosierdzia można było usłyszeć z ich ust o konieczności zmian personalnych. Zauważa to też Franciszek w swoim liście. Podkreśla jednak: "Takie myślenie zwolniłoby nas z odpowiedzialności i uczestnictwa w tym, co przynależy do naszych obowiązków w Kościele. A tam, gdzie odpowiedzialności się nie bierze i jej się nie dzieli, winnym tego, że coś nie funkcjonuje, jest – jak myślimy – zawsze ktoś inny.” I nazywa rzecz po imieniu, w bardzo prostych słowach: “Proszę Was, strzeżcie się pokusy ratowania siebie samych, ratowania własnej reputacji („chronienia własnej skóry”) [...]. Powaga sytuacji nie pozwala nam, abyśmy stali się ekspertami od polowania na „kozły ofiarne”.
Źródło naszej radości nie leży w tym, że jesteśmy lepsi od innych. Nie dlatego tu jesteśmy. Źródłem naszej radości jest to, że jesteśmy grzesznikami, którym przebaczono – przypomina Franciszek. To już końcowa konkluzja listu. “Pomysły są omawiane, sytuacje rozeznawane. Zebraliśmy się, aby rozeznać, a nie po to, aby dyskutować. Odnowienie ducha profetycznego polega na ponownym skupieniu się na tym, co ważne” – mówi papież. List nie podaje konkretnych rozwiązań. Mówi o kierunku zmian, o wysiłku powrotu do pierwotnej miłości i podjęcia pierwszych czynów (że użyję sformułowania z Apokalipsy). Papież pisze:
“Chcemy być pasterzami w stylu Jezusa zranionego, który umarł i zmartwychwstał. Pragniemy odnaleźć w ranach naszego ludu znaki Zmartwychwstania. Pragniemy odejść od formy bycia Kościołem skupionym jedynie na sobie, przygnębionym i zasmuconym na skutek grzechów, a stać się na nowo Kościołem, który służy tak wielu pogrążonym w smutku, żyjącym obok nas. Chcemy być Kościołem zdolnym postawić w centrum to, co ważne: służenie Panu w osobie głodnego, spragnionego, więźnia, bezdomnego, ogołoconego, chorego, wykorzystywanego (por. Mt. 25,35), ze świadomością, że osoby te mają godność, aby zasiąść do naszego stołu, aby czuć się wśród nas „jak w domu”, aby w pełni czuć się członkami rodziny. To właśnie jest znak, że Królestwo Niebieskie jest wśród nas; to znak Kościoła, który zraniony przez swój grzech, został dotknięty Miłosierdziem przez Pana i nawrócił się na bycie Kościołem profetycznym, gdyż to stanowi jego powołanie.”
“Odnowa jest stworzeniem takich warunków eklezjalnych, aby każda osoba – niezależnie od sytuacji, w jakiej się znalazła – mogła usłyszeć, że On żyje i czeka na nas w Galilei.” - brzmi ostatnie zdanie listu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.