List do Kościoła w Chile

Joanna M. Kociszewska

publikacja 21.05.2018 08:47

“Byłoby nieodpowiedzialnością z naszej strony, gdybyśmy nie zagłębili się do samego korzenia i nie zajęli się strukturami, które doprowadziły do tego, że te konkretne wydarzenia miały miejsce i trwały”.

List do Kościoła w Chile MARIO RUIZ /PAP/EPA Kard. Ricardo Ezzati podczas konferencji prasowej w Chile, po powrocie z Watykanu 18 maja 2018 r.

W ostatni piątek (18 maja) pojawiła się informacja: cały chilijski episkopat złożył na ręce papieża rezygnację. To owoc kilkudniowego spotkania, na jakie wezwał ich papież wobec kryzysu spowodowanego wykorzystywaniem dzieci przez osoby duchowne i wieloletnim tuszowaniem tego problemu przez władze kościelne.

Upubliczniono wówczas krótki list papieża, w którym dziękuje on biskupom za pełną gotowość współdziałania "we wszystkich zmianach i postanowieniach (...) niezbędnych do przywrócenia sprawiedliwości i komunii kościelnej." W swoim oświadczeniu biskupi z kolei przeprosili "za cierpienie wyrządzone ofiarom, papieżowi, Ludowi Bożemu i naszej ojczyźnie z powodu naszych poważnych błędów i zaniedbań" i podziękowali ofiarom "za ich wytrwałość i odwagę, pomimo ogromnych trudności osobistych, duchowych, społecznych i rodzinnych, z jakimi musieli się zmierzyć, często pośród niezrozumienia i ataków samej wspólnoty kościelnej."

Również w piątek chilijski kanał telewizyjny Tele 13 poinformował o istnieniu drugiego, poufnego listu skierowanego do biskupów i nagłośnił jego fragmenty. Tekst ten został przekazany przez papieża do modlitwy i medytacji na początku trzydniowego spotkania. Od wczorajszego wieczoru znamy jego pełną treść: tłumaczenie z hiszpańskiego opublikowała “Więź”. 

“Rana ta była do tej pory leczona lekarstwem, które zamiast goić, pogłębiało raczej głębokość zranienia i wielkość bólu. - napisał papież na samym początku listu. - Musimy przyznać się, że podejmowane dotychczas działania celem naprawienia szkód nie służyły leczeniu i zabliźnieniu ran.” Ojciec Święty wymienił też możliwe przyczyny: m.in. brak chęci i odwagi, by przyjąć na siebie odpowiedzialność oraz przekonanie, że “można iść dalej bez pokornego i odważnego przyznania się do tego, że zostały popełnione błędy.”

Struktura papieskiego listu przypomina Listy do siedmiu Kościołów z pierwszych rozdziałów Apokalipsy. Papież rozpoczyna obszernym przypomnieniem, że Kościół w Chile potrafił być matką, która wielu zrodziła w wierze, że potrafił być Kościołem prorockim. Stwierdza jednak następnie: “Smutkiem napawa mnie to, że w ostatnim okresie historii Kościoła chilijskiego ta prorocka inspiracja utraciła swoją moc; dała zaś miejsce temu, co moglibyśmy nazwać transformacją w centrum.”

Na czym polega sedno problemu? “Kościół, którego zadaniem jest wskazywać na Tego, który jest Drogą, Prawdą i Życiem, sam w sobie stał się ośrodkiem zainteresowania. Przestał patrzeć i wskazywać na Pana, zaczął natomiast patrzeć i zajmować się samym sobą. Na sobie skupił uwagę i zagubił w ten sposób własny fundament i misję.” W efekcie już nie dostrzega się Zmartwychwstałego, ale w centrum zainteresowania znajduje się kościelny grzech.

Papież pisze o bardzo poważnych problemach, które stanowią tło i korzeń całej sytuacji. Wymienia:

  • mesjanizm, który stara się być jedyną interpretacją woli Boga. “Fałszywe mesjanizmy posiadają tę cechę – przypomina Franciszek - że kierujący się nimi starają się negować podstawową prawdę, iż wszyscy wierni otrzymali namaszczenie Duchem Świętym. I dodaje: - Nigdy jednostka lub grupa oświeconych nie może pretendować do tego, aby być całością ludu Bożego, ani tym bardziej zacząć wierzyć w to, że jest autentycznym głosem i jedyną interpretacją woli tego ludu.”
  • psychologię elity, która prowadzi do powstawania dynamik podziału, separacji, „zamkniętych kręgów”. W efekcie mamy do czynienia z “narcystycznymi i autorytarnymi duchowościami, w których zamiast ewangelizować, ważne staje się to, aby czuć się wyjątkowym, innym od pozostałych”.

“Mesjanizm, elitarność, klerykalizm są synonimami perwersji eklezjalnej; synonimem tej perwersji jest także zagubienie zdrowej świadomości, że jesteśmy częścią świętego ludu Bożego, który nas wyprzedza i który – dzięki Bogu – nas przetrzyma. Nie zagubmy nigdy świadomości tego wielkiego daru, jakim jest nasz chrzest” – pisze papież. I kontynuuje: “Świadomość własnych ograniczeń i bycia częścią ludu Bożego wyzwala nas z pokusy i pragnienia zajmowania wszystkich przestrzeni, zwłaszcza miejsca, które nam nie przysługuje: miejsca Pana. Tylko Bóg jest pełnią, tylko On zdolny jest do całkowitej miłości, jedynej, ale jednocześnie niewykluczającej. Nasza misja jest – i zawsze będzie – misją realizowaną wraz z innymi.”

“Byłoby nieodpowiedzialnością z naszej strony, gdybyśmy nie zagłębili się do samego korzenia i nie zajęli się strukturami, które doprowadziły do tego, że te konkretne wydarzenia miały miejsce i trwały” - stwierdza Franciszek. Nie wystarczy pozbyć się problemu, jak zrobili to marynarze wyrzucając Jonasza za burtę statku. Pozbawienie funkcji niektórych osób, choć należy to zrobić i z pewnością pomoże, jednak nie wystarczy.

Taką koncepcję mieli niektórzy chilijscy biskupi. Od chwili, gdy sprawa została ujawniona papieskim listem opublikowanym w Niedzielę Miłosierdzia można było usłyszeć z ich ust o konieczności zmian personalnych. Zauważa to też Franciszek w swoim liście. Podkreśla jednak: "Takie myślenie zwolniłoby nas z odpowiedzialności i uczestnictwa w tym, co przynależy do naszych obowiązków w Kościele. A tam, gdzie odpowiedzialności się nie bierze i jej się nie dzieli, winnym tego, że coś nie funkcjonuje, jest – jak myślimy – zawsze ktoś inny.” I nazywa rzecz po imieniu, w bardzo prostych słowach: “Proszę Was, strzeżcie się pokusy ratowania siebie samych, ratowania własnej reputacji („chronienia własnej skóry”) [...]. Powaga sytuacji nie pozwala nam, abyśmy stali się ekspertami od polowania na „kozły ofiarne”.

Źródło naszej radości nie leży w tym, że jesteśmy lepsi od innych. Nie dlatego tu jesteśmy. Źródłem naszej radości jest to, że jesteśmy grzesznikami, którym przebaczono – przypomina Franciszek. To już końcowa konkluzja listu. “Pomysły są omawiane, sytuacje rozeznawane. Zebraliśmy się, aby rozeznać, a nie po to, aby dyskutować. Odnowienie ducha profetycznego polega na ponownym skupieniu się na tym, co ważne” – mówi papież. List nie podaje konkretnych rozwiązań. Mówi o kierunku zmian, o wysiłku powrotu do pierwotnej miłości i podjęcia pierwszych czynów (że użyję sformułowania z Apokalipsy). Papież pisze:

“Chcemy być pasterzami w stylu Jezusa zranionego, który umarł i zmartwychwstał. Pragniemy odnaleźć w ranach naszego ludu znaki Zmartwychwstania. Pragniemy odejść od formy bycia Kościołem skupionym jedynie na sobie, przygnębionym i zasmuconym na skutek grzechów, a stać się na nowo Kościołem, który służy tak wielu pogrążonym w smutku, żyjącym obok nas. Chcemy być Kościołem zdolnym postawić w centrum to, co ważne: służenie Panu w osobie głodnego, spragnionego, więźnia, bezdomnego, ogołoconego, chorego, wykorzystywanego (por. Mt. 25,35), ze świadomością, że osoby te mają godność, aby zasiąść do naszego stołu, aby czuć się wśród nas „jak w domu”, aby w pełni czuć się członkami rodziny. To właśnie jest znak, że Królestwo Niebieskie jest wśród nas; to znak Kościoła, który zraniony przez swój grzech, został dotknięty Miłosierdziem przez Pana i nawrócił się na bycie Kościołem profetycznym, gdyż to stanowi jego powołanie.”

“Odnowa jest stworzeniem takich warunków eklezjalnych, aby każda osoba – niezależnie od sytuacji, w jakiej się znalazła – mogła usłyszeć, że On żyje i czeka na nas w Galilei.” - brzmi ostatnie zdanie listu.