O myśleniu i sposobach działania dziecka, które jest wykorzystywane seksualnie, o metodach działania sprawców oraz o tym, jak dochodzi do ujawnienia przestępstwa, mówi Jolanta Zmarzlik, specjalistka ds. ochrony dzieci przed krzywdzeniem z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę w Warszawie.
Paulina Godlewska (KAI): W Polsce niedawno została zaprezentowana książka autorstwa Daniela Pitteta „Ojcze, wybaczam Ci”. Możemy w niej przeczytać o tym, że będąc dzieckiem autor został zgwałcony ponad 200 razy przez zakonnika. Ta liczba szokuje. Pojawia się też pytanie: dlaczego stało się to aż tyle razy?
Jolanta Zmarzlik: Wszystko zależy od kontekstu. Najczęściej mamy wyobrażenie, że z krzaków wyskakuje odrażający stary dziad, krzywdzi dziecko, a potem ucieka. Tak też może się zdarzyć, ale głównie dzieci są krzywdzone przez osoby, które są blisko nich i mają do nich łatwy dostęp. Kontakty seksualne na ogół trwają bardzo długo. Badania pokazują, że np. w rodzinie taka sytuacja trwa od 4 do 7 lat. W innych sytuacjach jest podobnie. Zależy to w dużej mierze od tego, jak bardzo dziecko jest uwikłane w relacje ze sprawcą i od niego uzależnione.
Jest wiele przykładów osób „zaprzyjaźnionych” z rodziną. Może to być jakiś dobroczyńca rodziny np. ksiądz, jakiś sponsor, ktoś, kto pomaga im w biedzie. Sprawca najpierw osacza rodzinę. Pokazuje, że jest dla niej niezbędny na tyle, że jego obecność jest w domu czymś naturalnym. Upatruje on sobie dziecko i wikła go w relację: wyróżnia, pokazuje, że rodzice są zapracowani, biedni, pogrążeni w alkoholu czy innego rodzaju problemach, mają dla niego mało czasu. W sytuacji, kiedy dziecko, które rzeczywiście ma w domu mało komunikatów, że jest dla rodziców bardzo ważne, otoczone uwagą, opieką i nagle pojawia się ktoś, kto oferuje mu dobra psychologiczne czy materialne – przebywanie z nim, rozmawianie o kłopotach. Często też dzieci wikłane w takie relacje mają słabe kontakty ze swoimi rówieśnikami i relacja ze sprawcą staje się dla nich namiastką kontaktu z przyjacielem.
Mechanizmy manipulacyjne wikłania w coraz większą zależność są różne. Może pojawić się zastraszanie. Pracowałam z dziewczynką, która chodziła do gimnazjum - bardzo fajna, dobrze się ucząca, poukładana dziewczyna. W rodzinie pojawił się „zaprzyjaźniony” mężczyzna, który pomógł jej rodzicom przy pracach w domku letniskowym. Wiedział dobrze, jak bardzo dziewczynka jest związana z rodzicami, że ich szanuje i kocha, że nie chciałaby im sprawić przykrości. Mówił jej, że spali ich dom jeśli nie będzie mu posłuszna albo jeżeli wyjawi ich „tajemnicę”. Straszył, że zniszczy jej rodzinę i ją, opowie wszystkim, co z nim robiła, nikt nie będzie chciał jej znać, a rodzice na pewno wyrzucą ją za to z domu.
Czy zdarza się tak, że dziecko od razu mówi komuś, że zostało skrzywdzone?
To się zdarza, ale wielokrotnie rzadziej niż to, że dzieci wikłają się dalej w tę relację. To nie jest tak, że sprawca pojawia się w rodzinie w poniedziałek, a we wtorek rzuca się na dziecko i je gwałci. On długo przygotowuje je do tego. Powoli przekracza granicę. Najpierw je przytula, później proponuje: „położymy się pod wspólnym kocem, pooglądamy telewizję”, potem opiera się na nim, potem położy gdzieś rękę. Wszystko posuwa się małymi krokami. Na początku dziecko nie orientuje się, co się dzieje. Potem, kiedy zaczyna się orientować, to nie wie, jak się zachować i co zrobić. W końcu te granice są już tak przekroczone, że dochodzi do konkretnych zachowań o charakterze seksualnym. Ale kiedy do tego dochodzi, dziecko jest już przygotowane psychicznie przez sprawcę, aby czuć się współwinne. Dziecko myśli, że może nie powinno dać się przytulać, że to też jego wina. Im dłużej to trwa, tym pojawia się coraz więcej powodów, żeby tego nie ujawniać.
Jak długo sprawca „przygotowuje” dziecko?
To pytanie, na które nie ma konkretnej odpowiedzi. Wszystko zależy od wieku dziecka, jego konstrukcji psychicznej, tego, jakimi narzędziami posługuje się sprawca, czy dziecko jest „łatwym łupem”, bo jest np. upośledzone albo jest dzieckiem pozbawionym wsparcia, a wtedy są mniejsze szanse, że opowie komuś o tym, co się dzieje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).