– Pochłaniała nas praca i pociągały pieniądze. Pewnego dnia nie wytrzymałem. Powiedziałem: „Panie Boże, zrób coś z moim życiem. Jestem do Twojej dyspozycji” – mówi Roman Wycisk z parafii św. Wawrzyńca w Rudzie Śląskiej.
W młodości był ministrantem. Uczęszczał też na oazę. Z żoną Krystyną wspólnie przeżyli 26 lat w sakramencie małżeństwa. – Po ślubie zabrakło w naszym życiu miejsca na jakiekolwiek wspólnoty – mówi Roman. – Rozpocząłem pracę w dziale windykacji. Codziennie obracałem setkami tysięcy złotych. Do mojej kieszeni trafiały dość duże pieniądze, ale wiara i moralność schodziły na dalszy plan – dodaje.
Nie wytrzymałem
O swojej przeszłości opowiada szczerze i bez ogródek. Pukał do drzwi różnych rodzin. Jego zadanie polegało na wykonaniu egzekucji komorniczej. Zwykle za jakieś wysokie długi.
– Pewnego razu trafiłem do mieszkania kobiety opiekującej się swoim chorym na raka mężem. Zostało mu ok. 2–4 miesięcy życia. Kiedy zobaczyłem całą tę sytuację, powiedziałem tej pani: „Proszę zapomnieć o jakimkolwiek długu”. I wyszedłem. Wróciłem do siedziby firmy, mówiąc, że byłem na miejscu, ale ta osoba jest nieosiągalna. Takich sytuacji było więcej. A za mną cały czas chodziła ewangeliczna przypowieść Pana Jezusa o darowaniu długu dłużnikom i Jego słowa Modlitwy Pańskiej: „Odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” – opowiada Roman.
Małżonkowie nie narzucali się Panu Bogu. Ale prawie zawsze co niedziela byli w kościele. Dzieci dorastały. Wtedy nie było jeszcze mowy o wspólnej, rodzinnej modlitwie. Ważniejsze były praca i pieniądze. Na pewnym etapie swego życia postanowili nawet rozpocząć własną działalność gospodarczą. – Pracowaliśmy coraz dłużej. Także w nocy. Prowadziliśmy restaurację. To wszystko miało swoją cenę. Odbywało się kosztem Pana Boga, rodzinnych relacji, odpoczynku. Do tego stopnia, że w pewnym momencie poczuliśmy ogromny rozdźwięk między tym, czego nauczał Kościół, i tym, jak żyjemy – mówią małżonkowie.
– Nie wytrzymałem. Stwierdziłem wtedy, że muszę coś z tym zrobić, bo takie życie zmierza ku przepaści – dodaje Roman. Ich relacje małżeńskie zaczęły się psuć. Było coraz gorzej. Wszystko dlatego, że na pierwszym miejscu był pieniądz. Człowiek aż tak bardzo się nie liczył. – Wtedy powiedziałem: „Panie Boże, zrób coś z moim z życiem. Jestem do Twojej dyspozycji” – opowiada Roman. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Lokal, który prowadził, zamknął z dnia na dzień. Zakończył też pracę w dziale windykacji.
To nie dla mnie
Po niespełna dwóch miesiącach po raz pierwszy w życiu spotkał Rycerzy Kolumba. Przyjechali do jego parafii na zaproszenie proboszcza. Gdy słuchał tego, co mówili, pomyślał najpierw: „Nie, to nie dla mnie”. Ale jego nastawienie zmieniło się diametralnie, gdy do zakonu wstąpił jego dobry znajomy. Roman poszedł w jego ślady. Niemalże w ciemno. Zakon Rycerzy Kolumba poznawał stopniowo. Dziś po prawie 7 latach przynależności do tej wspólnoty i 5-leciu istnienia tzw. rady rycerzy w samej tylko Rudzie Śląskiej jest ich już ponad 60. Przynależność do zakonu pozwala Romanowi na konkretne zaangażowanie na rzecz potrzebujących, nie tylko z jego parafii. Co ciekawe, wcześniej swoich sił próbował także w polityce. Chciał działać na rzecz lokalnej społeczności. Pomagać innym. Ale to nie było to. Dzisiaj pracuje w firmie, w której zatrudnieni są też inni rycerze. – To dla mnie ważne, bo podzielamy te same wartości – mówi.
Brewiarz w przerwie
Zakon pobudza do działania nie tylko samych rycerzy. We wspólnoty parafialne zaczęli angażować się parafianie, ale przede wszystkim żony rycerzy. – Kiedy mąż jeździł na spotkania z rycerzami, poczułam, że czegoś mi brakuje. Wkrótce potem razem zaczęliśmy uczęszczać na spotkania Domowego Kościoła – mówi Krystyna, żona Romana. Za namową proboszcza ukończyła też Studium Rodziny i od trzech lat prowadzi przy parafii Poradnię Życia Rodzinnego. Od kilku lat dbają o wspólną modlitwę. Także z dziećmi. – Kiedy zaczęliśmy się modlić brewiarzem, wziąłem synów na sposób. Zwykle wspólnie oglądaliśmy mecze Ligi Mistrzów. Pewnego razu mówię im tak: „Panowie, koniec pierwszej połowy. Kto chce oglądać drugą, to najpierw brewiarz. Mamy dokładnie 15 minut. Ale jeśli ktoś jest bardzo zmęczony, to może iść spać i wcale nie musi patrzeć na drugą połowę” – uśmiecha się Roman. Czy zostawali do końca? – Oczywiście. Nawet takie z pozoru błahe sprawy zawdzięczam przynależności do Zakonu Rycerzy Kolumba – dodaje.
Konwencja rycerzy
Ósma Konwencja Stanowa Rycerzy Kolumba odbędzie się w dniach od 18 do 19 maja w Katowicach. Więcej informacji o największej katolickiej organizacji mężczyzn na świecie można znaleźć na: rycerzekolumba.com
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na czym polega model francuskiej laïcité i jakie są jego paradoksy?
Jej ponowne otwarcie i rekonsekracja nastąpi w najbliższy weekend.