Mam nadzieję, że szybko wrócę

S. Małgorzata Popławska przyznaje, że aby naprawdę pokochać Kościół, trzeba wziąć odpowiedzialność za swoją parafię.

Reklama

Krzysztof Król: W przedostatni dzień starego roku, podczas Mszy św., której przewodniczył bp Tadeusz Lityński, miała Siostra śluby wieczyste w swojej rodzinnej parafii pw. Najświętszego Zbawiciela w Gorzowie Wlkp.

S. Małgorzata Popławska: Cieszę się, że tutaj się odbyły. To jest ten mój lokalny Kościół, z którego pochodzę i który posyła mnie na misje.

A jak to było z powołaniem Siostry?

To długa historia, ale postaram się ją w skrócie opowiedzieć. Wszystko zaczęło się przez afrykańską sztukę. W Gorzowie Wlkp. chodziłam do liceum plastycznego, w planach miałam oczywiście studia artystyczne. W tym czasie zaczęłam odkrywać rzeźbę afrykańską, potem interesować się kulturą tego terenu, a z czasem pojawiły się myśli, że pojadę do Afryki jako wolontariuszka. Jakiś czas później byłam na obozie misyjnym w diecezji tarnowskiej i tam poznałam osoby, które w przeróżny sposób były zaangażowane w misje. Wtedy poczułam, że chcę pojechać na misję, ale nie jako osoba świecka, że chciałabym się w to jakoś mocniej zaangażować. I w 2001 roku rozpoczęłam formację w naszym domu zakonnym w Lublinie.

Siostra dopiero pojedzie na misje czy już tam była?

Łącznie na misjach byłam już 10 lat. W Tanzanii, Kenii, Ugandzie miałam czas formacji przed pierwszymi ślubami. Warto podkreślić, że żyjemy duchowością ignacjańską. Chodzi o odkrywanie Pana Boga we wszystkim i wszystkiego w Panu Bogu. Więc od razu zostałam rzucona na głęboką wodę. W Ugandzie na wydziale artystycznym tamtejszego uniwersytetu uczyłam rzeźby, a jednocześnie pracowałam w domu dziecka. Później pojechałam na pół roku do Tanzanii, gdzie miałam blok studiów (m.in. biblia, teologia, filozofia, czyli podstawy). Natomiast w Kenii pomagałam realizować w szpitalu w Nairobi program „Sztuka w medycynie”, który powstał we współpracy z jednym z uniwersytetów w Kalifornii. Po prostu taka terapia przez sztukę. Poza tym w Kenii uczyłam plastyki w szkole podstawowej dla dzieci ze slumsów, a także w centrum dla chłopców ulicy. Na mojej drodze cały czas pojawia się sztuka, więc Pan Bóg nie zabiera talentów.

To spore doświadczenie misyjne…

Ale to jeszcze chyba nie wszystko. Najdłużej, od 2009 do 2014 roku, byłam w Algierii. W krajach muzułmańskich nie możemy za bardzo mówić o Bogu, a więc chcemy działać, aby swoją postawą głosić Dobrą Nowinę. W Algierii pracowałam głównie w diecezjalnym centrum w Oranie, na przykład z dziećmi, dla których organizowałam zajęcia kulturalne, muzyczne, plastyczne czy teatralne. Przychodziły głównie dzieci muzułmańskie i bawiły się na podwórku u biskupa. Około 120 osób każdego dnia. Nieraz naprawdę było głośno. (uśmiech) Wiele inicjatyw podejmowaliśmy razem z Ojcami Białymi. Jeden z nich wymyślił „Szkołę różnic”. Stwierdził, że naszym charyzmatem jest dialog, więc czemu nie stworzyć czegoś z ludźmi, z którymi na co dzień współpracujemy, czyli muzułmanami. Podstawą był dialog dotyczący różnych kwestii, np. zdrowia, niepełnosprawności czy dobroczynności. To był taki wyjazd tygodniowy. Razem mieszkaliśmy. Mieliśmy codziennie godzinę przeznaczoną na modlitwę. Muzułmanie szli do siebie, a chrześcijanie do siebie. Ostatniego dnia modliliśmy się wspólnie. Gdy organizowaliśmy kolejną szkołę, to wszyscy już po trzech dniach chcieli się razem modlić.

Jaki jest tam Kościół?

Katolicy stanowią naprawdę niewielki odsetek. Większość chrześcijan to mieszkańcy Afryki Subsaharyjskiej, czyli Czarnej Afryki, katolicy i protestanci. Głównie studenci, ale też emigranci, którzy chcą dostać się do Europy. Kościół jest bardzo prężny i żywy, chociażby na liturgii. Tam nikt nie stoi sztywno, tam człowiek uczestniczy w liturgii całym ciałem. Msza św. trwa co najmniej dwie godziny i nikomu się nie dłuży. Ale ta żywotność dotyczy wszystkich obszarów. Gdy trzeba coś zorganizować, to wszyscy przychodzą pomóc. Tam jest duża odpowiedzialność za lokalny Kościół. A to według mnie bardzo ważne, bo jak ktoś nie czuje odpowiedzialności za parafię, to trudno mu prawdziwie pokochać Kościół powszechny.

Gdzie teraz Siostra jedzie?

Na razie kończę studia z terapii pedagogicznej na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, a od października zaczynam kolejne studia – arteterapię (terapia przez sztukę).

A nie chce Siostra wracać na misje?

Misje są wszędzie, nawet tutaj w Polsce. Ale jeśli pyta Pan o Afrykę, to oczywiście, że chcę! I mam nadzieję, że szybko wrócę.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama