Żałoba po śmierci bliskich jest niezbędna. Nie wolno jednak na zawsze „pogrzebać żywcem” pod smutkiem całej swojej rodziny.
Grzegorz Brożek: Piąty rok z rzędu organizuje Ksiądz rekolekcje dla osób w żałobie. Jest coraz więcej chętnych. Czyżbyśmy nie umieli przeżywać żałoby?
Ks. Jerzy Smoleń: Generalna obserwacja jest taka, że istotnie nie jesteśmy nauczeni przeżywania żałoby. Nigdzie tego nie uczą. Nie jesteśmy przygotowani na ten fragment ludzkiego życia.
Śmierci nie unikniemy, ale może da się jakoś ominąć żałobę?
Żałoba jest czymś naturalnym, czymś, co trzeba przeżyć. Nie da się przeskoczyć od straty osoby bliskiej do życia nienaznaczonego w ogóle bólem. Ale też nie wolno żałoby przeżywać zbyt długo. Kulturowo przyjmuje się, że może trwać rok, jednak nie więcej. Bóg nie oczekuje od nas, żeby nasze życie było wielką męką, żałobą, żalem i bólem. Musimy się nauczyć żyć z żałobą, ale nie w żałobie. Przecież nie chodzi nigdy o to, żeby zapomnieć o zmarłym, ale o to, żeby pamięć o nim, nieraz bardzo żywa, nie paraliżowała naszego dziś. Nie wolno nam, w poszanowaniu daru życia, jaki mamy, pozostać w smutku, zgorzknieniu. Byłoby bardzo źle, gdyby to stało się po śmierci bliskiej osoby stylem naszego życia już na zawsze. Nie mówiąc o tym, że na pewnym etapie mogłoby prowadzić do depresji czy nerwic.
Czy często zdarza się, że ludzie przeżywają żałobę zewnętrznie pod wpływem opinii publicznej?
Ileż razy sami pytamy siebie: „a co ludzie powiedzą?”. Często uczymy się pewności siebie, a nie mamy pewności w sobie. Pewność siebie budujemy, bazując na opinii publicznej. Ona rośnie, kiedy inni mówią dobrze o nas, kiedy się podobamy, kiedy zachowujemy się tak, jak tego oczekują inni. To nie zawsze jest uczciwe. Tymczasem pewność w sobie pozwala nam zachować pewną wolność wewnętrzną: cokolwiek by ludzie powiedzieli i zrobili, to mam wewnętrzną wolność i świadomość tego, co robię. Świadomość tęsknoty za osobą, która odeszła, ale także świadomość tego, że nie mogę z życia uczynić żałoby.
Czy możemy jakoś oswajać śmierć?
Ona jest immanentnym elementem naszego życia. Trzeba widzieć tę perspektywę, mieć jej świadomość, w odniesieniu do siebie i bliskich osób. Nie znaczy to jednak wcale, że mamy nie cieszyć się życiem. Wręcz przeciwnie. Niestety, nie jest to łatwe, bo kultura współczesna hołubi młodość, produktywność, zdrowie, a nie jest nastawiona na osoby w chorobie, senioralnym wieku, przeżywające jesień życia. Śmierć jest w przestrzeni społecznej w zasadzie nieobecna, a realnie przecież tak pewna, jak nic innego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.