Nie ma chyba lepszego sposobu na przyciągnięcie krakowskich studentów niż… darmowe jedzenie. Być może dlatego Duszpasterstwo Akademickie św. Anny nie narzeka na brak nowych twarzy.
Akademicka Msza św. zaczyna się w niedzielę o godz. 19.30. To dobra pora, bo do położonej tuż obok Rynku Głównego kolegiaty św. Anny mogą zdążyć ci, którzy weekend spędzili w domu, czasem z dala od Krakowa. Później czeka na nich kolacja, na którą zaproszeni są nie tylko członkowie duszpasterstwa, ale również wszyscy, którzy chcieliby do niego dołączyć. – Co tydzień posiłek przygotowuje inna grupa DA – mówi Karolina Latkiewicz. – Nie są to kanapki – robiliśmy już hot dogi, zapiekanki, naleśniki, sałatki, spaghetti – wylicza. Dodaje, że wspólne gotowanie to świetna integracja grupy – a czasu na nią nie brakuje, bo w każdy niedzielny wieczór Sala Akademicka jest gotowa na przyjęcie ponad 100 (a czasem prawie 200) gości.
Duszpasterstwo cały czas
Kolacja to jednak dopiero początek. – Wciągnął mnie klimat, jaki tu panuje, i zostałam do dzisiaj – wspomina Judyta Dąbrowska, która na drugim roku studiów szukała dla siebie duszpasterstwa i w niedzielny wieczór trafiła do kolegiaty przy ul. św. Anny. – Zaczęło się od bardzo podstawowej potrzeby znalezienia ludzi w moim wieku, którzy myślą podobnie jak ja – opowiada. Im dalej w las, tym więcej drzew. – Trudno policzyć, ile czasu tygodniowo spędza się w duszpasterstwie. To zależy od tego, czy ktoś pełni jakąś funkcję, czy jest też w scholi, służbie liturgicznej – mówi Karolina Latkiewicz.
Już sam „program podstawowy” to kilka godzin. Spotkanie małej grupy trwa ok. półtorej godziny. Do tego akademicka Msza św. dwa razy w tygodniu – w czwartek (z modlitwą wspólnotową lub adoracją po Eucharystii) i w niedzielę (z kolacją, na którą też trzeba zarezerwować ponad godzinę). Rano można przyjść na jutrznię – o 6.30, po której jest wspólne śniadanie (w Adwencie jutrznia jest o 6.00, po niej Roraty, a potem śniadanie). Efekt? – To z pewnością była główna gałąź mojego życia studenckiego. Do tego stopnia, że często studia układałam „pod duszpasterstwo” – z uśmiechem przyznaje Karolina Latkiewicz, która w DA św. Anny spędziła sześć lat. – W tym czasie wydarzyły się najważniejsze rzeczy w moim życiu.
Judyta Dąbrowska dodaje, że nie tylko trudno zliczyć czas poświęcany na różne działania związane z DA, ale – przede wszystkim – nikt tego nie robi. – To zadziwiające, że ludzie chcą poświęcać tyle swojego czasu, ale my nie traktujemy tego jak obowiązku. Nikt nam przecież nie każe – mówi. Być może dlatego godziny spędzone w salkach przy kolegiacie nie ciążą. Wręcz przeciwnie – studentów coś ciągnie tutaj nawet poza oficjalnymi spotkaniami. – Jeśli ktoś ma okienko między zajęciami, to może przyjść do Kany – mówi Karolina. To miejsce, gdzie członkowie duszpasterstwa mogą odpocząć, napić się kawy czy herbaty, zagrać w planszówki albo bilard. Innymi słowy, każdy czas wolny można spędzić u św. Anny.
Dla każdego coś
Nie wszyscy docierają do Duszpasterstwa Akademickiego św. Anny zwabieni perspektywą niedzielnej kolacji. Okazją do poznania i wejścia do DA jest choćby wrześniowy obóz adaptacyjny w górach, organizowany z myślą o studentach pierwszego roku. Na tym nie koniec. – Nowe osoby pojawiają się w ciągu całego roku – nie tylko w październiku, ale na przełomie semestrów, po rekolekcjach adwentowych czy wielkopostnych – mówi Karolina Latkiewicz. Przychodzący do DA mają w czym wybierać. Obecnie działa tu 18 grup. Osiem z nich to tzw. komórki, czyli małe grupy, w których studenci spotykają się, by rozważać słowo Boże, dzielić się swoimi doświadczeniami i wspólnie się modlić. Pozostałe dziesięć to grupy specjalistyczne – m.in. doktorancka, medialna, patriotyczna (Patria 3.0), charytatywna (Chmiel) czy Akademicki Ruch Czystej Miłości. Oprócz tego działają schola i służba liturgiczna.
DA musi szukać nowych członków nie po to, by się nie zestarzeć, ale po prostu – by przetrwać. Obowiązuje zasada, że po zakończeniu studiów w duszpasterstwie można być jeszcze tylko przez pewien czas. To motywuje do dbania o wymianę pokoleń i działa dobrze. Mimo 90 lat na karku (to najstarsze duszpasterstwo akademickie w Polsce) DA św. Anny to ponad 200 studentów. Nie jest to największy wynik w Krakowie (liczniejsze to np. dominikańska „Beczka” i położone przy akademikach DA „Na Miasteczku”), ale i tak robi wrażenie. Także dlatego, że DA św. Anny organizuje wydarzenia otwarte, w których biorą udział nie tylko członkowie duszpasterstw akademickich Krakowa. Między innymi tu zrodziła się idea Szpitala Domowego, czyli codziennej modlitwy o odnowę moralną miasta, która odbywa się w kościele św. Wojciecha na Rynku Głównym.
W kolegiacie odprawiane są Msze św. „dla zakochanych i poszukujących pięknej miłości” pod hasłem „Żar ognia”. Tutaj powstały coroczne spotkania i warsztaty dla młodych kobiet „Co ona ma?”. Studenci z DA św. Anny organizują kolędowanie z metropolitą, Akademicką Drogę Krzyżową, uroczystości z okazji święta Jana Kantego. Czy warto? Magdalena Polak nie ma wątpliwości. – Przychodzimy tu dla Pana Boga, to On nas jednoczy – podkreśla. – Oprócz tego, że poznałam tu ludzi otwartych, prawdziwych, szczerych, którzy nie boją się wierzyć w Boga i o tym mówić, dla mnie bardzo ważne jest również to, że lepiej poznałam samą siebie. Wspólnota pomaga i w formacji duchowej, i w takim ludzkim rozwoju, przełamywaniu swoich barier, lęków – dodaje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.