Trwanie w nieskończoność nie jest życiem. A chwałą Boga jest człowiek żyjący. Trwanie odkupienia nie potrzebowało. Życie bez niego jest niemożliwe.
Kościół jest misyjny ze swej natury. Gdyby tak nie było, to nie byłby on Kościołem Chrystusa, ale stowarzyszeniem pośród wielu innych, które bardzo szybko wyczerpałoby swój cel i zanikło.
To cytat z tegorocznego orędzia papieża Franciszka na Światowy Dzień Misyjny. Cały trwający tydzień, począwszy od wczorajszej niedzieli, obchodzimy w Kościele jako tydzień misyjny. Misja jest czymś, z czego Kościół zrezygnować nie może. Jest samym sensem istnienia Kościoła. Kościół nie został założony dla siebie samego, ale dla świata. Został założony, by niósł Dobrą Nowinę na cały świat.
Kościół, który nie niesie ludziom Dobrej Nowiny, nie ma sensu. Choćby dokonywał największych, najlepszych dzieł charytatywnych, choćby najmądrzej interpretował rzeczywistość i z uporem przypominał światu o wartościach... Jeśli nie głosi Chrystusa Zmartwychwstałego, wyrzeka się tego, co jest jego rdzeniem.
Dobra Nowina o Jezusie Chrystusie mówi, że Bóg skalnych wyżyn i gromów, Bóg Zastępów, Kyrios Sabaoth dla nas stał się człowiekiem i umarł na krzyżu po to, byśmy w nim mieli odpuszczenie grzechów. Bóg sam ponownie nawiązał zerwaną przez nas więź, byśmy mogli żyć.
Nie, nie chodzi o sam fakt istnienia po śmierci. Wieczne trwanie nie wymagało odkupienia. Żydzi wierzyli, że ich dusze po śmierci trwają w szeolu. Tylko... to nie było to, co chcemy nazywać życiem.
Trwanie w nieskończoność nie jest życiem. Nie ma nic bardziej przerażającego, gorszego piekła, niż nieskończone trwanie, w którym nie ma życia. Chwałą Boga jest człowiek żyjący. Trwanie odkupienia nie potrzebowało. Życie bez niego jest niemożliwe. To Bóg jest życiem.
Dzięki wydarzeniu Jezusa Chrystusa mamy je dziś w obfitości. Dostępne już teraz, nie dopiero za bramą śmierci.
Po to jest Kościół, by przynosił życie każdemu człowiekowi. By przynosił mu Boga, który umarł na krzyżu dla jego zbawienia. Nie ma innego sensu jego istnienia.
Kościół jest dla świata. Tego, który go otacza. W najbardziej radykalnej wersji usłyszałam to z ust patriarchy syryjskiego Grzegorza III Lahama, który mówił, że Kościół na Bliskim Wschodzie należy do islamu. Kto inny może nieść im Ewangelię? Nie po to, by ich nawracać, ale po to, by ją poznali?
Ewangelia jest apelem Boga do wolności człowieka. Przyjąć ją można tylko w wolności. To nie jest idea do sprzedania, a Kościół nie jest partią, która potrzebuje zwolenników. Ludzkie myślenie, tak naturalne, tu nie ma sensu.
Jak głosić życie? Przede wszystkim żyjąc. Nie jest wiarygodnym głosicielem życia skurczony ze strachu krzykacz, zawsze gotowy do połajanek i grożenia palcem. Czy on sam żyje? Żyć, znaczy otwierać się na drugiego człowieka. Zamknięcie jest śmiercią. Żyć, znaczy mieć odwagę kochać. Mimo bólu, mimo upadków. Żyć, znaczy iść do przodu z nadzieją, która wyrasta ponad ludzkie nadzieje.
Żyć, to znaczy mieć odwagę kochać. Także tam, gdzie miłości brakuje. Ludzi, którzy z braku miłości dawno wydają się umarli. Być może stracili już nadzieję, albo ledwo się ona w nich tli. Być może myślą, że nie ma dla nich ratunku, że przegrali wszystko. Być może sami przed sobą nie chcą się do tej myśli przyznać...
Żyć, to znaczy mieć w sobie moc, która nie z nas pochodzi. Mieć ją jednak nie dla siebie, ale by się nią dzielić z innymi. Trzymać ogień życia w wyciągniętej, otwartej dłoni, by każdy mógł go wziąć dla siebie.
Żyć naprawdę, to znaczy żyć tak, by ludzie obok nas pytali, skąd w nas to życie, i chcieli z niego czerpać.
Dla człowieka to niemożliwe, ale dla Boga nie ma nic niemożliwego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.