W Poznaniu, tuż nad brzegiem Warty znajduje się dom zakonny Sióstr Serafitek. Za wzorem Matki Bożej Bolesnej siostry starają się nieść pomoc ubogim i cierpiącym, widząc w nich Chrystusa. W tym właśnie Zgromadzeniu siostra Sancja Janina Szymkowiak spędziła zaledwie sześć, ale bardzo ważnych i pracowitych lat.
Nie zdradzała swych artystycznych uzdolnień ani wykształcenia. Siostra Salezja tak ją wspominała: "Była przekonana, że jest najgorsza, że nic nie umie, nikomu o sobie nie mówiła, przepełniona wdzięcznością, Bogu wszelkie dobro przypisywała, w sobie widziała tylko wady i walczyła z nimi". Przyjmowała każde polecenie jako wyraz woli Bożej i spełniała je z heroiczną wprost wiernością. Pragnęła swym życiem wynagradzać Sercu Bożemu za brak miłości ze strony ludzi.
Szerzenie czci Najświętszego Serca Pana Jezusa uważała za najważniejsze powołanie. Ważny był dla niej tylko Bóg. Jej miłość do Matki Bożej jest ściśle związana z miłością do Chrystusa. W swym notatniku nowicjackim napisała: "Błogosław mi Matko, bym została wierną i godną oblubienicą Jezusa ubogiego i dopomóż mi do zabicia siebie, by Jezus we mnie tylko żył, abym chętnie za Nim na Kalwarię dążyła, gdyż stamtąd niebo i świętość jest blisko, a świętą być muszę". Siostra Sancja była wzorowa służebnicą posłuszeństwa, wierną przepisom zakonnym. W dniu jej śmierci Siostra Przełożona zapewniła ją, że była zawsze posłuszna, że za brak posłuszeństwa Bóg sądzić jej nie będzie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.