Zapał i spory, radość i krytyka, słowo Boga i – czasem ostra – wymiana słów między ludźmi, problem z papierem, cenzurą… Dzieje Biblii Tysiąclecia opisane przez ks. dr. hab. Rajmunda Pietkiewicza przypominają chwilami film akcji.
Praca pt. „Biblia Polonorum. Historia Biblii w języku polskim”. Tom V – „Biblia Tysiąclecia (1965–2015)” wydana przez Pallottinum w 2015 r. otrzymała – przyznawany przez Komitet Nauk Teologicznych PAN – tytuł Książki Roku w dziedzinie nauk teologicznych. Lektura, prócz wielu cennych informacji, rodzi głód spotkania ze świętymi pismami.
Książka nad książkami
– Odwieczne Słowo Ojca „ciałem się stało” – stało się Jezusem z Nazaretu, człowiekiem. Warto jednak zauważyć, że Słowo Boga stało się „ciałem” także w postaci księgi – zauważa autor. – Istnieje analogia między tajemnicą Wcielenia a Biblią. Słowo Boże „wcieliło” się w słowo ludzkie, a jednym z „wcieleń” Biblii jest właśnie Biblia Tysiąclecia. Pomysł na opracowanie dziejów Pisma Świętego w języku polskim zrodził się, gdy ks. R. Pietkiewicz studiował bibliotekoznawstwo i informację naukową, a jednocześnie zajmował się Biblią. – Stwierdziłem, że jedno z drugim można połączyć. Biblia to przecież także książka – wyjaśnia. Prace rozpoczął ok. 2000 roku. Ich owocem była, przygotowana w formie maszynopisu, historia Biblii w języku polskim w średniowieczu i renesansie oraz historia Biblii Tysiąclecia. Kiedy zbliżał się rok 2015, a więc 50. rocznica wydania BT, wydawnictwo Pallottinum zaproponowało ks. R. Pietkiewiczowi wydrukowanie materiałów w formie książki.
W ogniu krytyki
– Jest to publikacja naukowa, jednocześnie jednak ukazująca „ludzką” stronę przygotowywania BT, ma także wątki niemal… kryminalistyczne. Chwilami, by ustalić pewne fakty, trzeba było prowadzić całe śledztwo – wyjaśnia biblista. W swojej pracy „tropił” on krystalizowanie się idei pierwszego przekładu tekstu biblijnego z języków oryginalnych na język polski, przyglądał się – burzliwej chwilami – dyskusji wokół przedsięwzięcia. – Miało ono swoich zwolenników, ale i przeciwników. Ci ostatni uważali, że polscy bibliści nie są jeszcze w stanie podjąć to dzieło. Pierwsze wydanie BT w niektórych środowiskach znalazło się w ogniu druzgocącej krytyki. Ksiądz Eugeniusz Dąbrowski stwierdził, że Biblia Tysiąclecia to Biblia „tysięcy błędów”. A jednak, mimo niedociągnięć, dokonanie takiego tłumaczenia miało ogromną wartość dla polskiego Kościoła. Przy kolejnych wydaniach BT debatowano choćby nad użyciem imienia Bożego (w pierwszym i drugim wydaniu występuje „Jahwe”, potem zmienione zostaje na słowo „Pan”). – Toczyły się dyskusje wokół konkretnych sformułowań – na przykład czy w scenie zwiastowania Maryja powinna być nazywana „niewiastą” (co brzmi już nieco archaicznie) czy „kobietą”, czy Jej słowa należy oddać jako „nie znam męża” czy może „nie znam pożycia z mężem” lub „współżycia z mężem” – wyjaśnia autor. – W kolejnych wydaniach sporo zmian dokonuje się w przypisach.
Zmiany w imię wierności
„Biblia Polonorum” pomaga bliżej poznać sylwetki ludzi zaangażowanych w prace nad BT – takich jak o. Augustyn Jankowski czy ks. Kazimierz Dynarski (który pisał w jednym z listów: „położyłem własne życie dla tego tekstu”). Istnieją oczywiście także inne, poza BT, przekłady Pisma Świętego na język polski – choćby tzw. Biblia Paulistów, przełożona z języków oryginalnych i wydana w całości w 2008 roku. – Jej zaletą jest obszerny komentarz, a także „świeży” język, jednak to z Biblią Tysiąclecia mamy do czynienia w liturgii. Od roku, odkąd wszedł w użycie nowy lekcjonarz, słyszymy tu tekst BT z wydania piątego – mówi autor.
Ksiądz Rajmund Pietkiewicz wyjaśnia, że czymś naturalnym jest nieustanna praca nad świętym tekstem. – Przekład biblijny jest natchniony o tyle, o ile oddaje sens oryginału – tłumaczy. – Nieustannie postępują naprzód nauki biblijne, stąd trzeba wciąż na nowo, zgodnie z aktualnym stanem wiedzy, rewidować tekst tłumaczenia czy rozpoczynać je od nowa. Dodatkowo przemianom ulega także język polski. Tekst BT, pierwotnie odbierany jako „nowoczesny” w porównaniu z Biblią ks. J. Wujka, dziś już wydaje się „dostojny”, dla młodzieży wręcz archaiczny. Trzeba wciąż myśleć o tym, jakimi słowami w danych warunkach najlepiej przekazać sens oryginału.
Autor zauważa, że przyzwyczajamy się do tekstu biblijnego słyszanego w liturgii. – Wszelkie zmiany „kłują” nasze uszy. Jednak każdy przekład ma swoje życie, podobne do ludzkiego. Ma swoje narodziny, czas rozkwitu, pełni sił, a następnie starości – mówi. Dodaje, że Stowarzyszenie Biblistów Polskich powołało zespół ludzi, którzy zbierają rozmaite uwagi, propozycje poprawek – z myślą o przygotowaniu kolejnego, szóstego już wydania BT.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Leon XIV do abp Wachowskiego: będą cię poznawać nie po słowach, ale po miłości
"Gdy przepisywałam Pismo Święte, trafiałam na słowa, które odniosłam do siebie, do swojego życia".
Nikt nie jest powołany do rozkazywania, wszyscy są powołani do służenia.