A więc łagodność czy wyrachowanie? Zawieszenie sprawiedliwości czy raczej konsekwentne jej dochodzenie?
Nie wszystko też odbywa się tak harmonijnie, jak w Państwie Kościelnym. W Czeskich Budziejowicach przed przyjazdem inkwizytora odbyło się zebranie rady miasta, na którym jeden z konsulów namawiał pozostałych do zasadniczego oporu: „powinniśmy jednogłośnie zeznać, iż nie znamy [wśród nas] żadnego heretyka [23]. Zapewne nie bez powodu także działający w Czechach inkwizytor rozważał teoretycznie możliwą sprzeczność między kościelną (ściśle: inkwizycyjną) a państwową pragmatyką prawną.
Jego wątpliwości wzbudziła kwestia ewentualnej konwersji człowieka skazanego na śmierć na chwilę przed wykonaniem wyroku. Co wtedy robić? Pragmatyka świecka nie znała w takim przypadku ułaskawienia [24]. Inkwizytor wszakże opowiada się zdecydowanie za złagodzeniem kary („pena mitigetur”) i zamianą jej np. na dożywotnie więzienie; pod trzema następującymi warunkami: 1) prawdziwej skruchy wyrażonej publicznie; 2) ujawnienia pełnej wiedzy na temat własnej i cudzej herezji (w myśli inkwizytora drugie wynika z pierwszego: człowiek, który ukrywa znanych sobie heretyków, ipso facto podaje w wątpliwość autentyczność swego nawrócenia); 3) zobowiązania do obrony (wszystkimi dostępnymi sobie środkami) prawdziwej wiary w przyszłości [25].
Bernard Gui w swoim Podręczniku inkwizycji zajmuje w omawianej kwestii dokładnie taką samą postawę: również opowiada się wyraźnie za wstrzymaniem egzekucji. „Należy w takim razie – stwierdza – postawić sprawiedliwość ponad surowością i unikać zgorszenia ludzi małej wiary, jeśliby Kościół odmówił komuś sakramentu pokuty, o który on prosi (…). Przyznawane jest [to] jako przywilej i służy zbawieniu dusz i czystości wiary”. I mogłoby to wszystko wyglądać z powodzeniem na ilustrację postawionej na początku naszych rozważań podręcznikowej tezy, że władza kościelna, przekazując delikwenta w ręce świeckie, miałaby prosić o „oszczędzenie mu życia”, gdyby nie drugi powód takiego postępowania dodany natychmiast przez Bernarda: „Dzięki wyznaniom [jakie muszą teraz złożyć oskarżeni] odkryci też często bywają ich wspólnicy i wyjawione ich błędne nauki. Tym sposobem znajduje się drogę do prawdy, odkryty zostaje fałsz i przez to zadanie inkwizycji jest spełnione” [26].
A więc łagodność czy wyrachowanie? Zawieszenie sprawiedliwości czy raczej konsekwentne jej dochodzenie?
Zapewne z przedstawionych powyżej fragmentarycznych niewątpliwie informacji nie da się odtworzyć pełnego obrazu wzajemnych relacji władzy kościelnej i państwowej w średniowiecznym procesie inkwizycyjnym. Mogą one jednak zachwiać (i to było ich celem) uproszczoną i pseudoapologetyczną konstrukcją, zbyt łatwo przenoszącą odpowiedzialność za zwłaszcza najsurowsze kary na świeckich władców. Średniowieczny świat nie znał dwugłowych konstrukcji; każdą znaną sobie władzę umieszczał na odpowiednim dla niej szczeblu hierarchicznej drabiny zgodnie z cytowanym powszechnie przez teologów zdaniem św. Pawła: „co jest od Boga, jest uporządkowane” (por. Rz 13, 1). Uporządkowany był także świat inkwizycji. Rządził nim inkwizytor, posługując się władzą lokalną zarówno biskupów, jak i książąt czy królów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).