A więc łagodność czy wyrachowanie? Zawieszenie sprawiedliwości czy raczej konsekwentne jej dochodzenie?
Obraz, jaki się tu narzuca, wygląda chyba nieco inaczej niż prosty, podręcznikowy schemat stanowiący punkt wyjścia naszych rozważań: inkwizytorzy nie współpracują ze stanowiącą dla nich równorzędnego partnera władzą świecką; raczej stoją oni ponad całą rzeczywistością lokalnej społeczności – także nad wszystkimi jej strukturami: duchownymi i świeckimi. W każdym razie ani biskupowi, ani świeckiej administracji nie zostawia się dowolności, gdy chodzi o współdziałanie z papieskimi sędziami. I to właśnie taki stan rzeczy odpowiada literze kościelnego prawa zawartego najpierw w Ad abolendam Lucjusza III, a następnie w postanowieniach III i IV soboru laterańskiego [14].
Przedstawiciele władz świeckich musieli się także stawić na wezwanie inkwizytorów na zakończenie procesu. Nasz protokół z procesu templariuszy nie mówi wprawdzie o tym wprost (gdyż procesy kończą się – jak powiedziano wyżej – niczym; także sama dokumentacja urywa się na chwilę przed końcem); możemy się jednak tego łatwo domyślić – choćby na podstawie opublikowanego niedawno w języku polskim Podręcznika… Bernarda Gui [15]. (Nie-)sławny dominikanin nie tylko poświadcza tę obecność, ale nawet wyraźnie stwierdza, że przed ogłoszeniem swoich wyroków inkwizytorzy powinni najpierw odebrać publiczną przysięgę „urzędników dworu królewskiego”, w której ci ostatni zobowiążą się do ścigania zbiegłych heretyków, niedopuszczania osób podejrzanych do pełnienia jakichkolwiek urzędów publicznych oraz do eliminowania ich z własnego otoczenia (rodziny, domostwa, służby) [16]. Rzecz jasna przysięga stanowiła także wstęp do następującego pod koniec ceremonii przekazania osądzonych heretyków (przede wszystkim recydywistów) władzy świeckiej i do zlecenia jej wyroków „przeciwko domom” (które uznano za siedlisko haereticae pravitatis).
Pomiędzy inauguracją okresu łaski a zamknięciem całego procesu do pomocy świeckiego ramienia odwoływano się jednak rzadko, o czym mogłaby świadczyć omawiana przez nas dokumentacja procesu templariuszy. Przesłuchania prowadzą wyłącznie inkwizytorzy, a ich świadkami za każdym razem są jedynie osoby duchowne (rekrutujące się także spomiędzy miejscowego duchowieństwa). Co więcej, w gronie przesłuchiwanych nie ma ani jednej osoby świeckiej, co musi dziwić, skoro wśród zarzutów stawianych templariuszom znalazł się i taki, w którym powoływano się na wielkie zgorszenie (granda scandala), jakie zakon spowodował w sercach świeckich elit („in cordibus sublimium personarum etiam regum et principum”) [17].
Prawda, że przepisywana nieustannie w trakcie procesu bulla Klemensa V mówiła o tym, by w razie napotkania oporu czy zatwardziałości (contumacia) ze strony zarówno samych templariuszy, jak i ich zwolenników papiescy sędziowie nie zawahali się sięgnąć po miecz ekskomuniki lub wsparcie świeckiego ramienia („auxilium brachii saecularis”) [18]. Inkwizytorzy Jakub i Pandulfus zdecydowali się jednak w trakcie prowadzonego dochodzenia na sięgnięcie jedynie po pierwszy z podpowiadanych instrumentów. Wyraźnie sfrustrowani bezowocnością swoich starań w Księstwie Spoleto, uznając niestawianie się podejrzanych przed oblicze komisji za dowód złej woli i zatwardziałości (a nawet zuchwałości!), nałożyli karę ekskomuniki i interdyktu na mistrza krajowego zakonu Jakuba z Monte Cuccho oraz na wszystkich jego ewentualnych popleczników, obrońców i udzielających mu schronienia [19] – wszystko jedno: w mieście, w zamku, w wiosce czy też w jakiejkolwiek wspólnocie (universitas) kościelnej lub świeckiej. O mobilizacji ramienia świeckiego nie ma jednak mowy. Czyżby inkwizytorzy większą wiarę pokładali w dyscyplinie wewnątrzkościelnej? A może jest to kolejny znak ich zasadniczego podejścia do władzy świeckiej? Podejścia, które łatwiej opisywać w kategoriach dyspozycji czy zarządzania (wtedy gdy to wydaje się potrzebne) niż współpracy i partnerstwa?
Trudności?
Tak czy owak, w dokumentacji procesu templariuszy w Państwie Kościelnym nie natrafiamy na żaden ślad napięcia między władzą duchowną a świecką. Być może jednak wynika to z charakteru samego państwa, w którym toczy się dochodzenie? Spróbujmy więc poszerzyć nieco perspektywę i sięgnąć na moment do innych tekstów. W 1979 r. Alexander Patschovsky opublikował źródła związane z działalnością inkwizycji w XIV w. w Czechach [20]. Obraz, jaki powstaje w wyniku ich lektury, zasadniczo pozostaje taki sam: inkwizytor najwyraźniej stoi ponad całą lokalną społecznością – zarówno nad biskupem, jak i nad świeckimi władzami. Niektóre jednak z fragmentów owego obrazu podlegają korekcie – czasem drobnej, czasem nieco poważniejszej.
Przykładowo, w procesie prowadzonym w 1338 r. w Czeskich Budziejowicach na świadków (pierwszych dziesięciu) powoływani są najpierw członkowie rady miasta (consules); także wśród świadków przesłuchań podczas procesu w Hradcu Králové (1336) zdarzają się osoby świeckie, np. Ulrich Pflug, skarbnik (camerarius) królewski, co odnotowano z wyjątkową atencją [21]. Najwyraźniej przedstawiciele władzy świeckiej w o wiele większym stopniu uczestniczą w samym dochodzeniu. Co więcej, gdy chodzi o karanie herezji śmiercią, źródła czeskie wyraźnie podkreślają kompetencje państwa w tym zakresie. W dokumentacji procesu praskiego z 1337 r. czytamy o kilku skazańcach, którzy „captivati per vicedominum regni Boemie capitali sentencia »Prage« sunt puniti” („pojmani przez przedstawiciela Królestwa Czech, otrzymali w Pradze wyrok śmierci”) [22].
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).