Miały być krwawe starcia, atak z ziemi i powietrza, czołgi, moździerze i karabiny. Zamiast tego, była wspólna modlitwa i pojednanie. Wszystko za sprawą Matki Bożej. Fragment książki "Świat maryjnych objawień" Wincentego Łaszewskiego publikujemy za zgodą wydawnictwa Polwen.
Odwrócił się wiatr
Wtedy nadszedł rozkaz rozpędzenia tłumów gazem. Wykonali go specjaliści zaprawieni w podobnych akcjach. Cisnęli w tłum pojemniki z gazem. Ale to oni zaczęli kaszleć i uciekać – nagle odwrócił się wiatr! Dwie godziny później ponowiono atak gazowy. Znów nieoczekiwanie odwrócił się wiatr. To nic nowego. Ten sam cud umożliwił flocie chrześcijańskiej zwycięstwo pod Lepanto w 1571 r. Tu również wiatr zadecydował o losach bitwy.
Potem nakazano ostrzelać Enrile’a ogniem z moździerzy. Po dwóch godzinach od wydania rozkazu nie padł ani jeden wystrzał. „Wciąż poszukujemy odpowiedniego celu dla naszych baterii – tłumaczył Marcosowi oficer dowodzący. – Nie chcemy zabić cywilów”. Po kolejnych dwóch godzinach nadal „poszukiwano odpowiedniego celu”. Kiedy wreszcie ustawiono działa, moździerze nie wypaliły. Wszystkie naboje były niewypałami!
Natomiast wysłane do akcji helikoptery wylądowały wśród rebeliantów, a ich załogi przyłączyły się do nich. Dlaczego dowódca eskadry nie zaatakował? „Ponieważ – tłumaczył później kard. Sin – został dotknięty przez Bożą łaskę”.
Jeden z kapłanów obecnych wśród okupujących EDSA „myślał o Bogu spoglądającym z góry na swój lud, błogosławiącym go i mówiącym do niego słowa, które kiedyś wypowiedział do Jakuba… «Ja jestem Pan»”.
W ostatnim dniu rewolucji obrano panią Aquino prezydentem. Marcos zdecydował się na ucieczkę z kraju. Schronił się na Hawajach, gdzie mieszkał do śmierci w 1989 r.
To było objawienie Matki Najświętszej
Jak możliwa była ta bezkrwawa rewolucja? – To pytanie stawiano wiele, wiele razy. Kardynał cierpliwie powtarzał: „Nie ma odpowiedzi. To był cud”.
W tym momencie musimy odnotować fakt pewnego wywiadu. Przeprowadził go Wayne Weible, dziennikarz protestancki, który stał się gorliwym katolikiem na skutek nadprzyrodzonego objawienia Maryjnego i który od tamtego spotkania z Maryją poświęcił Jej całe swoje życie. Otóż w wywiadzie z nim kard. Sin ujawnił, że w rozstrzygającym momencie miało miejsce objawienie Matki Najświętszej, widziane przez setki żołnierzy armii rządowej. Powiedział: „To, co zamierzam Panu powiedzieć, opowiadało mi wielu tych samych żołnierzy, którzy byli gotowi strzelać do ludzi”. Mówił dalej: „Czołgi próbowały wbić się w tłum. Ludzie modlili się i podnosili w górę swoje różańce (…). Wówczas ukazała się im przepiękna Niewiasta (…). Stała na wprost czołgów. Była piękna, a Jej oczy błyszczały. I ta piękna Niewiasta przemówiła do żołnierzy tymi słowami: «Stop, kochani żołnierze! Nie posuwajcie się dalej! Nie krzywdźcie moich dzieci». Kiedy żołnierze to usłyszeli, zostawili wszystko, wyszli z czołgów i przyłączyli się do ludu…”.
To dlatego podczas wręczania doktoratu honoris causa w Boston College kard. Sin mógł powiedzieć: „Myślę, że cały scenariusz [tamtych wydarzeń] był pisany przez samego Boga. Myślę, że całością akcji kierowała Najświętsza Maryja Panna. Byliśmy tylko aktorami. Ale nasza moc pochodziła od Boga”.
„Jestem przekonany – mówił w innym miejscu – że cała cześć, całe uznanie i cała wdzięczność powinny być oddane Najświętszej Maryi Pannie, a przez Nią Jej Synowi i z Nim Ojcu w niebie, bo Bóg naprawdę patrzył na nas łaskawym okiem, naprawdę błogosławił Filipiny i wszystkich nas dotknął swoją łaską”.
Znamienne, że Siostra Łucja, wizjonerka z Fatimy, znała wszystkie detale rewolucji na Filipinach. Żyjąc w karmelitańskim klasztorze, nie miała dostępu do gazet, radia, telewizji, a kard. Sinowi, który ją odwiedził, bardzo szczegółowo opowiedziała o cudzie różańcowym. Skąd o nim wiedziała? Czyżbyśmy dotykali kolejnego objawienia?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.