Siostry od królowej Joanny

Gdy wołam: „Siostro Mario”, odwraca się do mnie równocześnie sześć zakonnic. Dlatego że wszystkie anuncjatki noszą imię Maria, a do niego dodają wybrany przydomek. W ten sposób podkreślają, że to Matka Boża uczy je, jak sprawiać przyjemność Jezusowi.

Nazwa kontemplacyjnego Zakonu Najświętszej Maryi Panny, znanego jako siostry anuncjatki (od francuskiego rzeczownika une annonciation – zwiastowanie). Nie tylko podczas powitania, ale i całej rozmowy siostry mają twarze tak radosne, jakby przed chwilą usłyszały dobrą nowinę o poczęciu Boga. Piękne kobiety z uśmiechem, który promieniuje gdzieś od duszy. Kiedy s. Ludwika Maria, dziś siostra odpowiedzialna, czyli przełożona, pierwszy raz weszła za klauzurę anuncjatek w klasztorze w Thiais we Francji, poczuła, że jest u siebie. – Tą pewnością żyję do dziś – mówi.

Naśladuję kobietę

W Lesie Grąblińskim koło Lichenia pasterzowi Mikołajowi Sikatce trzy razy objawiała się Matka Boża. Na jego obrzeżach od 2009 r. ma swój klasztor sześć sióstr anuncjatek. Tworzą, można rzec, królewski zakon, założony przez św. Joannę de Valois (nazywaną Joanną Francuską), córkę króla Ludwika XI, żonę króla Ludwika XII, syna Karola Orleańskiego. W powstaniu zakonu pomagał jej kierownik duchowy, franciszkanin
o. Gabriel-Maria. Dla królowej Joanny prawdziwą królową była Matka Boża. Tak samo jak dla sióstr, które starają się Ją naśladować. – Nie naśladuję królowej, ale tamtą kobietę z Nazaretu przez drobne, zwyczajne gesty: sprzątanie, gotowanie, służenie drugim na sposób Matki Bożej – mówi s. Maria od Bożego Miłosierdzia, od 15 lat w zakonie.

W klasztorze w Grąblinie mieszkają dwie Polki i cztery Francuzki. Właśnie z Francji, z podparyskiego Thiais, zaprosili je opiekujący się sanktuarium w Licheniu księża marianie, żeby modliły się w intencjach przybywających tu pielgrzymów. Rozmawiamy po polsku i francusku, bo nasze szeleszczące i syczące głoski sprawiają siostrom trudność i pomagają sobie francuskim.

Minęło pięć wieków, od kiedy św. Joanna spisała regułę zakonu. Dziś słowo „przyjemność”, po francusku plaisir, kojarzy się z pozwalaniem sobie na wszystko i zaspokajaniem niewybrednych potrzeb. Dlatego używanie tego słowa nie bardzo siostrom odpowiada, ale nie zamieniają go na inne, bo właśnie takie znajduje się w regule.

– Jak można sprawiać przyjemność Panu Bogu? – pytam. – Przez naśladowanie Maryi – odpowiada siostra odpowiedzialna Ludwika Maria, od 23 lat w zakonie. – Matka Boża nie koncentruje uwagi na sobie, ale prowadzi do Jezusa, stale pokazując, że Jej Syn jest na pierwszym miejscu.

Jeśli dobrze przeczytamy Ewangelie, znajdziemy w nich dziesięć cnót opisujących Maryję. Każda siostra ma przy pasie biały sznur z dziesięcioma węzłami symbolizującymi cnoty Najświętszej Maryi Panny. – Matka Boża jest najczystsza, najroztropniejsza, najpokorniejsza, najwierniejsza, najpobożniejsza, najposłuszniejsza, najuboższa, najcierpliwsza, najmiłosierniejsza, najboleśniejsza – siostra odpowiedzialna wyjaśnia znaczenie kolejnych węzłów. Zakonnice sprawiają przyjemność Jezusowi przez pełne dyscypliny życie według tych cnót. Wplatają je też w odmawianie tzw. decymki, umocowanej u pasa dziesiątki Różańca.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11