Był otwarty na każdą okruszynę prawdy, którą z szacunkiem podnosił. Prawdziwy prorok. Oswald von Nell-Breuning dla katolickiej nauki społecznej stał się tym, kim św. Tomasz z Akwinu był dla teologii spekulatywnej.
Ostatnie dni grudnia 1978 roku. Wiedeń. Międzynarodowa konferencja teologiczna. Atmosfera niecierpliwego oczekiwania na wykład „niewątpliwie najwybitniejszego w obecnym czasie przedstawiciela nauki”. Uczestniczący w konferencji bp Herbert Bednorz relacjonuje: „Liczy już 89 lat życia, jest bardzo szczupły, ma koło siebie młodego jezuitę, który nim się stale opiekuje, ale wydaje się, że w nauczaniu jest jeszcze mocno samodzielny i ambitny. Posiada dobrą pamięć i przemawia z dużym patosem”. Oswald von Nell-Breuning przeżył katowickiego „biskupa robotników” o dwa lata. Zmarł w roku 1991. Miał 101 lat.
Jezuita z Trewiru
Przełomowym momentem w życiu „nestora katolickiej nauki społecznej” miały się okazać pierwsze dni roku 1930. Papież Pius XI zwrócił się wtedy poufnie o radę do generalnego przełożonego jezuitów. Szukał kogoś, kto mógłby wziąć na siebie ciężar zredagowania nowej, pierwszej od 40 lat encykliki społecznej. Ku zdumieniu wtajemniczonych Włodzimierz Halka-Ledóchowski, nawiasem mówiąc, bardziej znany jako brat św. Urszuli i bł. Marii niż zasłużony generał Towarzystwa Jezusowego, bez wahania wskazał na 39-letniego niemieckiego zakonnika, który doktorat obronił zaledwie dwa lata wcześniej. Zapewne nie przypuszczał, że tym samym daje początek legendzie. Oswald von Nell-Breuning z zadania wywiązał się bowiem tak doskonale, że dla katolickiej nauki społecznej stał się tym, kim św. Tomasz z Akwinu był dla teologii spekulatywnej.
Jan Piotr Franciszek Maria Oswald von Nell urodził się w Trewirze, w arystokratycznej rodzinie wywodzącej się z dawnej emigracji irlandzkiej. Od dzieciństwa związany był z jezuitami. Egzamin dojrzałości złożył w prowadzonym przez nich gimnazjum Fryderyka Wilhelma (tym samym, w którym 66 lat wcześniej maturę zdał niejaki Karol Marx). Potem studiował fizykę teoretyczną i matematykę, jednak ostatecznie zdecydował się zgłębiać filozofię i nauki społeczne. Po bezdzietnej śmierci jedynego brata matki przyjął także jej rodowe nazwisko – Breuning.
W wieku 21 lat Oswald wstępuje do Towarzystwa Jezusowego. W czasie I wojny światowej przez rok służy jako pielęgniarz w szpitalu polowym Kawalerów Maltańskich. Po święceniach kapłańskich nigdy nie został skierowany do pracy parafialnej. Jego przełożeni stwierdzili, że swój „wyjątkowy dar jasnego i trzeźwego myślenia” lepiej spożytkuje jako naukowiec i asystent różnych stowarzyszeń kościelnych. Jak się miało okazać, była to dobra decyzja.
W połowie lat 20. ubiegłego wieku Nell-Breuning zostaje wysłany do Berlina, gdzie ma uzyskać doktorat pod kierunkiem innego jezuity, Heinricha Pescha. Ten wybitny teolog, ekonomista i filozof uchodził wówczas za jeden z największych autorytetów naukowych katolickiej Europy. Przez rok współpraca układała się bardzo dobrze, jednak Oswald pogrzebał swoje szanse na karierę, gdy publicznie odniósł się do największego osiągnięcia Pescha – pięciotomowego podręcznika ekonomii narodowej. Młody adept stwierdził mianowicie, że dzieło jest dobre, ale prawdziwym wyzwaniem byłoby napisanie tego samego w jednym tomie. Rozgniewany Pesch odmówił dalszej współpracy, a Nell-Breuning wrócił do Düsseldorfu. Na doktorat musiał pracować jeszcze cztery lata.
Jednak było warto. Jego rozprawa na temat „moralności giełdowej” szybko uzyskała rozgłos jako dzieło wybitne, a dla katolickiej etyki społecznej fundamentalne. Posypały się propozycje zatrudnienia. Wybrał pracę akademicką, jako wykładowca teologii moralnej, etyki i prawa kanonicznego w Wyższej Szkole Filozoficzno-Teologicznej św. Jerzego we Frankfurcie. Tutaj spotkał i nawiązał współpracę z dwa lata młodszym od siebie współbratem Gustavem Gundlachem. Był to początek niezwykle owocnej relacji. Obydwaj już wtedy przewidują nadciągające nad Europę totalitaryzmy: polityczne, ekonomiczne i ideologiczne. I starają się wyjść im naprzeciw. Przygotować na nie Kościół.
Do wszystkich wiernych
Na początku lat 30. opatrznościową ku temu okazją jest praca przy encyklice Quadragesimo anno (o odnowieniu ustroju społecznego i o dostosowaniu go do normy prawa Ewangelii). Nell-Breuning proponuje papieżowi swoją koncepcję ładu społecznego opartego na kilku podstawowych zasadach: personalizmu, dobra wspólnego, solidarności i pomocniczości. I pragnie uzyskać dla swojej profetyczno-krytycznej wizji najwyższe, papieskie potwierdzenie. Pius XI długo się zastanawia i w końcu podejmuje odważną decyzję. Błogosławi.
Już sam początek encykliki wzbudził wielkie poruszenie. Dotychczasowe były kierowane do hierarchów Kościoła. W adresie encykliki „Rok czterdziesty” zostało dodane wyrażenie: „do wszystkich wiernych”, w tamtym czasie tak niebywałe, że pominięto je w oficjalnych tłumaczeniach na języki włoski i polski.
Nell-Breuning zauważył, że w społeczeństwie kapitalistycznym, które nazywał skomercjalizowanym, napięcia nie przebiegają między kapitalistami a proletariatem, ale pomiędzy grupami posiadających i nieposiadających. Rywalizacja obu grup rozgrywa się na rynku pracy. Ludzie bez własności i bez pracy spadają do przeklętej grupy (massa damnata), dzisiaj nazywanej underclass – ludzi pozbawionych szans i perspektyw.
Tej godzącej w godność człowieka sytuacji zapobiec miało przestrzeganie zasad pomocniczości i solidarności. Pierwsza – broni wolności i odpowiedzialności przed nadmierną interwencją silniejszych. Zdaje się mówić: to jest twoje życie, to jest twoja rodzina i ty jesteś za nie odpowiedzialny. I w tej odpowiedzialności nikt cię nie może zastąpić. Interwencja mocniejszych powinna być ostatecznością, ma mądrze pomagać, ale nie może niszczyć autonomii słabszych. Druga – zasada solidaryzmu – podkreśla, że najważniejszym celem państwa i obywatela jest przezwyciężenie nienawiści i walki grup społecznych oraz działania na rzecz zgodnego współdziałania wszystkich ze wszystkimi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.