Wirtuoz 
drugiego planu

ks. Arkadiusz Wuwer

publikacja 17.09.2016 06:00

Był otwarty na każdą okruszynę prawdy, którą z szacunkiem podnosił. Prawdziwy prorok. Oswald von Nell-Breuning 
dla katolickiej nauki społecznej stał się tym, kim św. Tomasz z Akwinu był dla teologii spekulatywnej.

Wirtuoz 
drugiego planu Nell-Breuning-Berufskolleg Frechen

Ostatnie dni grudnia 1978 roku. Wiedeń. Międzynarodowa konferencja teologiczna. Atmosfera niecierpliwego oczekiwania na wykład „niewątpliwie najwybitniejszego w obecnym czasie przedstawiciela nauki”. Uczestniczący w konferencji bp Herbert Bednorz relacjonuje: „Liczy już 89 lat życia, jest bardzo szczupły, ma koło siebie młodego jezuitę, który nim się stale opiekuje, ale wydaje się, że w nauczaniu jest jeszcze mocno samodzielny i ambitny. Posiada dobrą pamięć i przemawia z dużym patosem”. Oswald von Nell-Breuning przeżył katowickiego „biskupa robotników” o dwa lata. Zmarł w roku 1991. Miał 101 lat.

Jezuita z Trewiru

Przełomowym momentem w życiu „nestora katolickiej nauki społecznej” miały się okazać pierwsze dni roku 1930. Papież Pius XI zwrócił się wtedy poufnie o radę do generalnego przełożonego jezuitów. Szukał kogoś, kto mógłby wziąć na siebie ciężar zredagowania nowej, pierwszej od 40 lat encykliki społecznej. Ku zdumieniu wtajemniczonych Włodzimierz Halka-Ledóchowski, nawiasem mówiąc, bardziej znany jako brat św. Urszuli i bł. Marii niż zasłużony generał Towarzystwa Jezusowego, bez wahania wskazał na 39-letniego niemieckiego zakonnika, który doktorat obronił zaledwie dwa lata wcześniej. Zapewne nie przypuszczał, że tym samym daje początek legendzie. Oswald von Nell-Breuning z zadania wywiązał się bowiem tak doskonale, że dla katolickiej nauki społecznej stał się tym, kim św. Tomasz z Akwinu był dla teologii spekulatywnej.

Jan Piotr Franciszek Maria Oswald von Nell urodził się w Trewirze, w arystokratycznej rodzinie wywodzącej się z dawnej emigracji irlandzkiej. Od dzieciństwa związany był z jezuitami. Egzamin dojrzałości złożył w prowadzonym przez nich gimnazjum Fryderyka Wilhelma (tym samym, w którym 66 lat wcześniej maturę zdał niejaki Karol Marx). Potem studiował fizykę teoretyczną i matematykę, jednak ostatecznie zdecydował się zgłębiać filozofię i nauki społeczne. Po bezdzietnej śmierci jedynego brata matki przyjął także jej rodowe nazwisko – Breuning.

W wieku 21 lat Oswald wstępuje do Towarzystwa Jezusowego. W czasie I wojny światowej przez rok służy jako pielęgniarz w szpitalu polowym Kawalerów Maltańskich. Po święceniach kapłańskich nigdy nie został skierowany do pracy parafialnej. Jego przełożeni stwierdzili, że swój „wyjątkowy dar jasnego i trzeźwego myślenia” lepiej spożytkuje jako naukowiec i asystent różnych stowarzyszeń kościelnych. Jak się miało okazać, była to dobra decyzja.

W połowie lat 20. ubiegłego wieku Nell-Breuning zostaje wysłany do Berlina, gdzie ma uzyskać doktorat pod kierunkiem innego jezuity, Heinricha Pescha. Ten wybitny teolog, ekonomista i filozof uchodził wówczas za jeden z największych autorytetów naukowych katolickiej Europy. Przez rok współpraca układała się bardzo dobrze, jednak Oswald pogrzebał swoje szanse na karierę, gdy publicznie odniósł się do największego osiągnięcia Pescha – pięciotomowego podręcznika ekonomii narodowej. Młody adept stwierdził mianowicie, że dzieło jest dobre, ale prawdziwym wyzwaniem byłoby napisanie tego samego w jednym tomie. Rozgniewany Pesch odmówił dalszej współpracy, a Nell-Breuning wrócił do Düsseldorfu. Na doktorat musiał pracować jeszcze cztery lata.

Jednak było warto. Jego rozprawa na temat „moralności giełdowej” szybko uzyskała rozgłos jako dzieło wybitne, a dla katolickiej etyki społecznej fundamentalne. Posypały się propozycje zatrudnienia. Wybrał pracę akademicką, jako wykładowca teologii moralnej, etyki i prawa kanonicznego w Wyższej Szkole Filozoficzno-Teologicznej św. Jerzego we Frankfurcie. Tutaj spotkał i nawiązał współpracę z dwa lata młodszym od siebie współbratem Gustavem Gundlachem. Był to początek niezwykle owocnej relacji. Obydwaj już wtedy przewidują nadciągające nad Europę totalitaryzmy: polityczne, ekonomiczne i ideologiczne. I starają się wyjść im naprzeciw. Przygotować na nie Kościół.

Do wszystkich wiernych

Na początku lat 30. opatrznościową ku temu okazją jest praca przy encyklice Quadragesimo anno (o odnowieniu ustroju społecznego i o dostosowaniu go do normy prawa Ewangelii). Nell-Breuning proponuje papieżowi swoją koncepcję ładu społecznego opartego na kilku podstawowych zasadach: personalizmu, dobra wspólnego, solidarności i pomocniczości. I pragnie uzyskać dla swojej profetyczno-krytycznej wizji najwyższe, papieskie potwierdzenie. Pius XI długo się zastanawia i w końcu podejmuje odważną decyzję. Błogosławi.

Już sam początek encykliki wzbudził wielkie poruszenie. Dotychczasowe były kierowane do hierarchów Kościoła. W adresie encykliki „Rok czterdziesty” zostało dodane wyrażenie: „do wszystkich wiernych”, w tamtym czasie tak niebywałe, że pominięto je w oficjalnych tłumaczeniach na języki włoski i polski.

Nell-Breuning zauważył, że w społeczeństwie kapitalistycznym, które nazywał skomercjalizowanym, napięcia nie przebiegają między kapitalistami a proletariatem, ale pomiędzy grupami posiadających i nieposiadających. Rywalizacja obu grup rozgrywa się na rynku pracy. Ludzie bez własności i bez pracy spadają do przeklętej grupy (massa damnata), dzisiaj nazywanej underclass – ludzi pozbawionych szans i perspektyw.

Tej godzącej w godność człowieka sytuacji zapobiec miało przestrzeganie zasad pomocniczości i solidarności. Pierwsza – broni wolności i odpowiedzialności przed nadmierną interwencją silniejszych. Zdaje się mówić: to jest twoje życie, to jest twoja rodzina i ty jesteś za nie odpowiedzialny. I w tej odpowiedzialności nikt cię nie może zastąpić. Interwencja mocniejszych powinna być ostatecznością, ma mądrze pomagać, ale nie może niszczyć autonomii słabszych. Druga – zasada solidaryzmu – podkreśla, że najważniejszym celem państwa i obywatela jest przezwyciężenie nienawiści i walki grup społecznych oraz działania na rzecz zgodnego współdziałania wszystkich ze wszystkimi.

Prorok niesłuchany

Odważne idee sprawiły, że w latach 1933–1945 w nazistowskich Niemczech Nell-Breuning objęty był zakazem działalności i publikacji. Także później dzielił los proroków niesłuchanych. Wspomina bp Bednorz: „Po moim wykładzie podszedł do mnie i skarżył się, że w Kościele katolickim w Niemczech mało się z nim liczą, ale za to za granicą ma wielkie poważanie. Może wyrosło to z tego, że krytykuje ostro swoich rodaków, czego nikt nie lubi. Przybył do niego z osobistą wizytą także kard. Wojtyła, obecny Ojciec Święty Jan Paweł II, by się go poradzić. Imponowało mu to i zbliżyło do Polaków”.

Z ponad 1700 prac naukowych profesora, pisanych z ogromną erudycją, gęsto i syntetycznie, wyłania się koncepcja ładu społecznego, która spaja system społeczny, gospodarczy i polityczny. Uważał, że jedynie na gruncie chrześcijańskim możliwe jest ukształtowanie „społeczeństwa osiągnięć”, które jednocześnie jest „społeczeństwem otwartym”. Warunkiem jest trzymanie się zasady dobra wspólnego, którą rozumiał jako „wstępne warunki, które muszą zaistnieć, aby jednostka – jako członek całości – mogła skutecznie działać i przez działanie osiągać rzeczywiste swoje dobro”.

Idee wspierał wskazaniami praktycznymi: ład społeczno-gospodarczy, twierdził, powinien opierać się na upowszechnieniu własności, uczestnictwie oraz związkach zawodowych. Upowszechnienie własności pozwala przeznaczyć część dochodów na oszczędności, co zmienia jej strukturę, wzmacnia podmiotowość osób, rodzin i grup pośrednich, przekształca model gospodarki na przyjazną człowiekowi. Uczestnictwo wyzwala kreatywną siłę wolności. Człowiek jest w różnych ideologiach traktowany przez mających władzę przedmiotowo, jako uczestnik gry, skuty prawem wolnego rynku, wykorzystywany i manipulowany. Tymczasem człowiek jest i być powinien podmiotem wszystkich działań. Związkom zawodowym przypisywał rolę w wychowaniu i kształceniu swoich członków oraz w inicjowaniu współpracy z pracodawcami. Nie negował ich prawa do strajku ani roszczeń płacowych, ale tylko w ramach dobra wspólnego i norm moralnych oraz prawnych.

Biskup Bednorz pisał: „Całkowicie zgadzam się z tym, co prof. Nell-Breuning wysuwa, a mianowicie, że ci, którzy trzymają z tymi, co są na górze, równocześnie tkwią w ścisłej symbiozie z bogatymi i możnymi, co siłą rzeczy wywołuje ich klasowe oddalenie i coraz większą separację od robotników. Kościół na Śląsku nie łączył się przed 1939 r. z bogatymi ani obecnie nie trzyma z możnymi. To go mocno zbliża do robotników, których nieraz także broniliśmy w imię miłości i sprawiedliwości społecznej. Unikaliśmy przy tym jakiejkolwiek politycznej działalności”.

Oswald von Nell-Breuning zwykł twierdzić, że „moralność jest dobrem tak rzadkim, że należy obchodzić się z nim ostrożnie”. W dyskusjach nad ładem gospodarczo-społecznym zwolennicy różnych frakcji zabiegali o jego poparcie. Zwolennicy neoliberalizmu uznawali go za swego zwolennika, a socjaldemokraci – za sprzymierzeńca. Na jego wykłady przychodzili gremialnie nie tylko katolicy i protestanci, ale także studenci o orientacji socjalistycznej i komunistycznej. On niezmiennie pozostawał „niezależny, samodzielny i ambitny”, otwarty na każdą okruszynę prawdy, którą z szacunkiem podnosił. Prawdziwy prorok. I wirtuoz drugiego planu.

TAGI: