Radomski Popiełuszko

Obaj byli chłopskimi dziećmi wychowanymi w żywej religijnej tradycji, która nie pozwalała być obojętnym na ludzką krzywdę. Zapłacili za to życiem. 40 lat temu zmarł ks. Roman Kotlarz.

Plecy czarne jak sutanna

„25 czerwca 1976 roku, w piątek o 9.35, znalazłem się świadomie i dobrowolnie w ogromnej rzeszy strajkujących z Zakładów Metalowych »Walter« w Radomiu. Przez kilka chwil, w sutannie, maszerowałem środkiem ulicy, raz po raz pozdrawiano mnie: »Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, dziękujemy księdzu, Bóg zapłać«. Odpowiadałem: »Na wieki wieków, szczęść Boże«” – napisał ks. Kotlarz do prymasa Stefana Wyszyńskiego.

– Mimo że nie zachowało się żadne zdjęcie (być może w tej fazie protestu SB jeszcze nie zaczęło fotografować), to wiadomo z relacji świadków, że ks. Kotlarz ze schodów kościoła Świętej Trójcy pobłogosławił uczestników protestu – mówi ks. Szczepan Kowalik. To on, obok Jarosława Sakowicza, był tym licealistą, który napisał książkę o życiu ks. Kotlarza. Opublikowano w niej wywiad z byłym milicjantem. Szczepan ukończył historię na KUL, zrobił tam doktorat i wstąpił do radomskiego seminarium. W tym roku przyjął święcenia kapłańskie. Niejednokrotnie mówił, że ks. Kotlarz w dużej mierze przyczynił się do odkrycia jego powołania. Ks. Kowalik uważa, że po umorzeniu kolejnego śledztwa w dojściu do prawdy o przyczynie śmierci proboszcza z Pelagowa mogłaby pomóc ekshumacja.

Po powrocie do Pelagowa protest robotniczy i represje po nim nie dawały księdzu spokoju. „Człowiek chce, kochani, by miał czym oddychać, chce mieć coś do jedzenia, nawet waży się krew przelewać o chleb. (...) Człowiek dzisiaj pragnie nie tylko pieniędzy, chleba, mieszkania, lodówki, telewizora, samochodu. Człowiek pragnie prawdy, sprawiedliwości, szacunku i wolności. Ludzie chcą dzisiaj szacunku i wołają o szacunek! Mają odwagę tu i tam upomnieć się w obronie swej ludzkiej godności” – mówił parafianom z ambony. Był już wtedy podsłuchiwany i wtedy też zaczęły się najścia i pobicia przez „nieznanych sprawców”.

„Zapukał ktoś. Ja pytam: »Kto jest?«. »Koledzy księdza«. Weszło trzech panów. Przymknęli drzwi. Usłyszałam, jak ksiądz upadł na podłogę i zaczął jęczeć. Mówił: »O, Jezu, o, Jezu!«. Zaczęłam krzyczeć. A ten: »Cicho być« i otworzył marynarkę. Co miał w ręku, to nie wiem. Przylał mi na prawym boku, że miałam znak do trzech miesięcy. Zaczęłam płakać i krzyczeć. Ksiądz na to: »Uciekaj, dziecko, uciekaj do dzieci«” – wspominała jedno z takich najść Krystyna Stancel, gospodyni proboszcza.

Tomasz Świtka był ministrantem w Pelagowie. – Pamiętam jego słowa: „Popatrz, lecą bomby, bomby spadają, patrz – w moje plecy trafiają”. Pokazał mi plecy, które były sine, czarne jak sutanna.

Klecha

15 sierpnia 1976 r. ks. Kotlarz zasłabł podczas Mszy św. Tracąc przytomność, krzyknął: „Matko, ratuj!”. Nazajutrz trafił do szpitala w Krychnowicach z rozpoznaniem: „nerwica uogólniona”. Stan pogarszał się. Pojawiły się omamy wzrokowe i słuchowe. Zmarł 18 sierpnia rano. Mimo braku zgody rodziny przeprowadzono sekcję zwłok. W jej wyniku ustalono, że przyczyną śmierci była niewydolność mięśnia sercowego.

Zdumiewa także fakt, że w opisie wyglądu zwłok księdza nie ujawniono zewnętrznych obrażeń ciała, które widzieli świadkowie na krótko przed pójściem księdza do szpitala. – Wobec tylu wątpliwości zrodziło się kilka hipotez o przyczynie śmierci ks. Kotlarza, łącznie z potajemnym wejściem do szpitala zabójcy czy zabójców, którzy podali kapłanowi truciznę – mówi ks. Kowalik. Historyk ubolewa, że kolejne śledztwo zostało umorzone, ale ma nadzieję, że pełna prawda o śmierci kapłana, którego ofiarę w Radomiu przypomniał Jan Paweł II, ujrzy światło dzienne.

Wyjaśnienia przyczyn śmierci proboszcza z Pelagowa domagał się jeszcze w 1976 r. Komitet Obrony Robotników. Śledztwo, które rozpoczęło się jesienią 1981 r., zostało umorzone w pierwszych miesiącach stanu wojennego. W 1990 r. ruszyło kolejne, ale i to zostało umorzone. Podobnie stało się teraz. Jacek Gwizdała, filmowiec, który z postacią ks. Kotlarza zetknął się w połowie lat 90. XX w., kręcąc dokument o Radomiu pt. „Miasto z wyrokiem”, przygotowuje obecnie film fabularny „Klecha”. Jego bohaterem będzie właśnie ks. Kotlarz.

J. Gwizdała uważa, że gdyby po roku 1976 podjęto rzetelne śledztwo i ukarano winnych śmierci proboszcza z Pelagowa, komunistyczne służby nie rozzuchwaliłyby się tak bardzo i być może nie ośmieliłyby się zamordować ks. Popiełuszki, ks. Stanisława Suchowolca i innych. A ks. Kotlarza po raz pierwszy radomskim Popiełuszką nazwał Wojciech Ziembiński, opozycjonista, który jest autorem raportu przygotowanego dla prymasa Polski o przyczynach śmierci ks. Kotlarza.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11