Logo ŚDM i herb Węgier na piersi

Z franciszkaninem Pawłem Cebulą OFM Conv., przez wiele lat pracującym w duszpasterstwie na Węgrzech, o pobycie młodych Węgrów w Krakowie rozmawia Andrzej Grajewski

Reklama

Ojciec ubrany jest w piękną zieloną koszulkę  z wypisanym na plecach w języku polskim i węgierskim hasłem „Polak Węgier dwa bratanki”. To oficjalna koszulka uczestników Światowych Dni Młodzieży ?

Tak, dużej ich grupy. Dodam, że na piersiach obok oficjalnego logo dni jest jeszcze herb Węgier, w którym jak wiadomo znajduje się Korona św. Stefana.

A ilu Węgrów przybyło do Polski ?

Ok. 4 tys. z samych Węgier oraz ok. 800 mieszkających w krajach ościennych, a więc w Rumunii, Słowacji, Ukrainy, czy Serbii. Jak na niewielkie Węgry jest to liczna reprezentacja. Z pewnością ich przyjazd ułatwiła postawa rządu węgierskiego, który zdecydował się pokryć znaczącą część kosztów ich podróży. Do tego doszło jeszcze wsparcie ze strony diecezji, parafii, zakonów i innych wspólnot.

Czym dla nich jest udział w tym wydarzeniu ?

To rzeczywiście przeważnie są ludzie młodzi, licealiści, studenci, choć spotkałem także już pracujących i młode małżeństwa. Myślę, że cały pobyt w Polsce jest dla nich atrakcyjny, ale przede wszystkim szukają tutaj doświadczenia religijnego, duchowego. Chętnie poznają także żywe ślady naszej wspólnej historii, których w Małopolsce, a zwłaszcza w Krakowie jest bardzo wiele. Oni tu odkrywają swoją historię, chociażby związaną z Uniwersytetem Jagiellońskim, który został odnowiony przez królową Jadwigę ze środków, które pochodziły z jej posagu, przywiezionego przecież z Węgier. Młodzi Węgrzy pogłębiają też swoją znajomość ze św. s. Faustyną i ze św. Janem Pawłem II. Wiele z nich nie zdążyło już go spotkać tu, na ziemi. Ważnym doświadczeniem jest także kontakt z Polakami, który często zamienia się w trwałe przyjaźnie. Jeśli zaraz po Światowych Dniach Młodzieży w Krzeszowie, gdzie przebywa dość liczna grupa Węgrów, samorząd i tamtejsi proboszczowie organizują festiwal węgierski, to świadczy jak te spotkania są ważne, dla obu stron. Ta szczególna przyjaźń trwa już od ponad tysiąca lat, wciąż jest żywa i dzięki tym spotkaniom będzie dalej owocować.

W Jarosławiu, mieście w którym schronił się książę Siedmiogrodu Franciszek II Rakoczy, stoi pomnik dwóch dębów naszych dwóch narodów. Bliźniaczy pomnik stoi na Węgrzech, w Győr czyli Jawarynie. To wspaniały symbol tej prastarej i chyba bezprzykładnej, braterskiej przyjaźni. Mottem wyzwoleńczych walk Rakocziego, ale i całego jego życia było: Cum Deo pro Patria et libertate!  Dziś można by zawołać: Cum DEO pro Patria et Europa! Ta dębowa, głęboko zakorzeniona więź to nie tylko przeszłość. Pokazuje to choćby fakt, że Parafia św. Elżbiety z Wrocławia wręcz specjalnie prosiła, przyślijcie nam Węgrów, podobnie było w Starym Sączu, gdzie był niedawno odpust św. Kingi. W Krakowie mamy w tej chwili dwie węgierskie wystawy: jedna przypomina święte węgierskie królewny, m.in. Kingę, Jolantę, królową Jadwigę, ale i św. Jadwigę śląska, czy św. Elżbietę węgierską. To kobiety, które porzuciły bogactwom wybierając bogactwo ducha. Taki zresztą tytuł nosi ta wystawa „Bogactwo ubóstwa”. Prezentowana jest w krużgankach klasztoru franciszkanów. Druga wystawa pokazuje postać biskupa Arona Martona z Siedmiogrodu, niezłomnego świadka wiary w czasach wojny i komunizmu, więzionego i torturowanego. Stał się symbolem troski o prześladowanych i oporu wobec bezprawia.

Nigdy nie dał się złamać. Nigdy także, nie przestał być miłosierny, także wobec swych oprawców.  A skoro już bp Marton przywołał II wojnę światową, trzeba nam pamiętać o różnych formach wspierania Polaków przez Węgrów, pomimo, że byliśmy wtedy we wrogich sobie obozach politycznych. Ówczesny premier Węgier odpowiedział Berlinowi na prośbę o pomoc w transporcie niemieckich wojsk mniej więcej tak: Prędzej rozbierzemy nasze tory, niż zgodzimy się na to. To byłoby ujmą dla naszego honoru. Przykładów prawdziwej przyjaźni w biedzie, jak w 1920 czy 1956, można by wyliczać wiele. Pięknie i długo mówił o tych naszych wspólnych duchowych korzeniach św. Jan Paweł II na zakończenie swej pierwszej pielgrzymki na Węgry w sierpniu 1991r., dokąd przybył ze Światowych Dni Młodych w Częstochowie. Wtedy też podał swoistą „teologię szabli i szklanki”, czyli miecza słowa Bożego i wspólnoty agape. Walka duchowa trwa, walka o zwycięstwo prawdy i miłości.

Kaplicę węgierską Communio Sanctorum w Łagiewnikach także ci młodzi odwiedzali ?

Oczywiście, dla nich jest to bardzo ważne sanktuarium. Tam, wśród pięknych mozaik wielu naszych wspólnych Świętych, znajdują się  relikwie św. Stefana, pierwszego króla Węgier, króla apostolskiego, założyciela państwa. Mam nadzieję, że trafią tam też relikwie ostatniego króla Węgier, a więc Karola IV Habsburga, beatyfikowanego przez Jana Pawła II. Był on pierwszym Karolem, jako cesarz Austrii, ale jako król Węgier, był czwartym władcą, noszącym to imię. W tym roku mija setna rocznica jego węgierskiej koronacji. Musimy także pamiętać, że w Krakowie, z matki Polki przyszedł na świat św. Władysław, drugi najważniejszy król Węgier a dla Węgrów cała Małopolska jest też bardzo silnie związana z czasem I wojny światowej. Bardzo wielu ich tutaj poległo w obronie Przemyśla, czy pod Gorlicami. Te bitwy powstrzymały wkroczenie armii carskiej na tereny Królestwa Węgier i są bardzo silnie zakorzenione w narodowej tradycji.

Co u młodych Węgrów pozostanie po tym pobycie ?

Myślę, że przede wszystkim poczucie wspólnoty Kościoła powszechnego, idącego pod prąd tego świata, ale też doświadczenie żywych, duchowych więzi z Polakami. Umocnieni w wierze i miłości wrócą do kraju, aby przekazywać swym rówieśnikom te doświadczenia i nie poddawać się zniechęceniu w duchowych walkach o zwycięstwo miłości miłosiernej.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7