W Wielkim Tygodniu przeżywa fizycznie mękę Chrystusa. Nosi stygmaty – co piątek rany na jego rękach, nogach i boku otwierają się. Ma dar bilokacji, uzdrawiania, czyta w ludzkich sercach. Zrobił pierwsze w historii zdjęcie Jezusowi. Brat Elia niedawno odwiedził Polskę.
Przebaczaj i kochaj
Na ołtarz w ogrodzie franciszkanów w Wieliczce, tuż po Komunii, co chwila wbiega jakieś dziecko. Przytula się do brata Elii. Po Mszy szpaler ludzi – jest ich tu kilka tysięcy – garnie się do stygmatyka. Elia kładzie ręce na głowach, błogosławi. Ks. Belladelli, który od 8 lat towarzyszy też założonej przez zakonnika wspólnocie Apostołów Bożych (Apostoli di Dio, czekającej na pełną aprobatę Stolicy Apostolskiej), idzie tuż obok zakonnika. Elia ma radość w oczach. I światło. Jest skromny, pokorny. Mówi niewiele, ale celnie. – Odpowiem na twoje pytania, ale ty odpowiesz na moje. Zgoda? – spogląda na mnie badawczo. I pyta: – Potrafisz kochać? Przebaczać? Ale czy zawsze? Co wieczór mówisz bliskim: „kocham”, „wybaczmy sobie”? Odpowiedz. – Czy to najważniejsze? – pytam. – Tak. Jezus mówi dziś: kochajcie się, uczcie się tego. Nie róbcie sobie wzajemnie zła, nie wywołujcie wojen.
– Elia, jesteśmy niecierpliwi, chcemy wiedzieć już i teraz, czego Bóg od nas chce. I kiedy przyjdzie – mówię.
Elia wpatruje się we mnie: – Twoja mama nosiła cię 9 miesięcy, żeby wydać na świat. Trzeba cierpliwości i czasu, by odkrywać Boga. Bierz codziennie Ewangelię do ręki. Czytaj i pewnego dnia będziesz musiała głosić Jego słowo. I to, że to miłość jest wielkością Boga. Nie jesteśmy w stanie kochać i przebaczać tak jak Bóg. On mnie kołysze, przytula, nosi Czy ty w Niego wierzysz? Napisz sobie to na kartce: „wierzę”. I zobaczysz, jak wiele się zmieni. Credo – w tym jest cała tajemnica. Powtarzaj ją codziennie. Ale powtarzaj: „ja wierzę w Boga ”.
Kościół towarzyszy i przygląda się bratu Elii. Już kiedy zakonnik otrzymał stygmaty, na polecenie arcybiskupa Umbrii Vincenzo Paglii musiał wyjechać do Nowego Jorku. Tam miała zbadać go komisja lekarzy. Przez kilka miesięcy obserwowali go chirurdzy i psychiatrzy. – Chcieli m.in. zweryfikować jego wizje. Elia rozmawia ciągle z Chrystusem, widzi Go jak ja panią. Jezus wtedy powiedział mu: „Nie odpowiadaj na ich pytania, bo zrobią z ciebie szaleńca. Weź aparat fotograficzny i idź do pobliskiego kościoła. Zrób zdjęcie na białej ścianie. To będzie dowód” – opowiada ks. Belladelli. – Psychiatrzy zawołali więc fotografów. A bratu odebrali jego aparat, żeby nie „oszukiwał”.
– Pamiętam, że dali mi taki mały, kupiony w kiosku jednorazowy sprzęt – wtrąca Elia. – Na ścianie zobaczyłem światło. Zacząłem więc robić tym zdjęcia. I wszyscy ze mną. I na klatce zobaczyłem Jezusa.
– To Jezus, jakiego widzi Elia – ks. Marco pokazuje mi zdjęcie w swoim telefonie komórkowym. – Wszyscy inni mieli na kliszach białą ścianę. Psychiatrzy oniemieli. Dali spokój.
Zdjęcie Jezusa obiegło szybko świat, przypomina obraz namalowany pędzlem. Ale jeśli przyjrzeć się oryginałowi z bliska, wyraźnie widać, że to zdjęcie. – Jezus idzie z postępem. Faustynie kazał wołać malarza, bratu wziąć aparat. Ta historia wydaje się tak nieprawdopodobna. Tak jak i męka, którą przeżywa Elia, tyle cierpienia Czemu to wszystko? – pytam ks. Marco.
– Jesteśmy racjonalistami. Wydaje się nam, nawet jeśli wierzymy i jesteśmy w Kościele, że męka Chrystusa to jakaś legenda. Przeszłość. A to jest rzeczywistość, która się ciągle dzieje. Bóg wybierając takich jak Elia, przypomina o sobie. Te osiem lat spędzone z bratem Elią, bycie świadkiem męki, którą przeżywa, to dla mnie doświadczenie żywego Boga. Bóg istnieje i jest dla ciebie, dla mnie. Elia ma wiele darów: uzdrawiania, pocieszania Widziałem, jak ludzie zmieniają swoje życie po spotkaniu z nim. Ma dar bilokacji. Kościół nie zakazuje Elii głosić słowa, spotykać się z ludźmi. I to o czymś świadczy. Ojciec Pio, który towarzyszy bratu Elii ciągle, powiedział mu, że ma on dokończyć jego misję. I tak się dzieje – drzwi, które były zamknięte przed stygmatykiem z San Giovanni Rotondo, otwierają się przed bratem Elią.
– Jestem tylko osiołkiem Jezusa, tak nazywa mnie ojciec Pio – uśmiecha się brat Elia. Ale to na osiołku właśnie Jezus wjechał do Jerozolimy...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).