W Wielkim Tygodniu przeżywa fizycznie mękę Chrystusa. Nosi stygmaty – co piątek rany na jego rękach, nogach i boku otwierają się. Ma dar bilokacji, uzdrawiania, czyta w ludzkich sercach. Zrobił pierwsze w historii zdjęcie Jezusowi. Brat Elia niedawno odwiedził Polskę.
Jezus jest żywy
Zakonnik ukrywa stygmaty pod długimi rękawami białego habitu. Nie chce wzbudzać sensacji. – Jutro muszę założyć koszulę z dłuższym rękawem – mówi brat Elia. A ks. Marco, widząc moje zdziwienie, kiedy Elia odsłania ranę, wyjaśnia: – Stygmaty otwierają się co piątek, będą krwawić. Ale niczego po nim nie będzie widać, zawsze jest pogodny.
W 1990 roku Elia po raz pierwszy w Wielkim Tygodniu przeżywa pasję Chrystusa. Wszystko zaczyna się w Wielki Piątek rano. Wysoka gorączka, Elia traci siły. Po godzinie 14 zaczyna odczuwać biczowanie, jego plecy zaczynają broczyć krwią. Ma podbite oczy i opuchniętą twarz, jak spoliczkowany Jezus. Traci przytomność po godzinie 15. Zaczyna umierać, jak Chrystus. To powtarza się od 26 lat.
Jak można przeżyć agonię Chrystusa? – pytam brata Elię. – Przeżywam to spokojnie, choć czuję cierpienie. Ono nie jest dla mnie, a dla ludzi. Bo Jezus żyje i jest prawdziwy! Nie jestem wtedy sam. Mój Anioł Stróż Lechitiel bierze mnie za rękę i doświadczam oderwania duszy od ciała. Widzę, co się dzieje z moim ciałem, z boku. Czuję cierpienie, ale jest mi lżej – odpowiada stygmatyk.
Przez całą noc czuwają przy nim bracia ze wspólnoty i księża oraz kilku świeckich. Trwa modlitwa. W tym czasie kilkakrotnie wymieniane są prześcieradła nasączone krwią. W Wielką Sobotę rany powoli znikają, wieczorem pozostają już tylko stygmaty. W Niedzielę Zmartwychwstania rano Elia wstaje jak gdyby nigdy nic. – Kiedy powiedziałem Jezusowi „tak”, nie wiedziałem, co mnie czeka. Powiedz Bogu „tak” w życiu, a on poprowadzi Cię w nieznane i piękne. To tak jak z sakramentem małżeństwa. Mówisz „tak”, ale nie wiesz, co cię czeka.
– Ale brat cierpi – mówię. – Cierpienie przeżywane z Jezusem zmienia człowieka całkowicie. To rodzaj transformacji. Tak Bóg człowieka czyni silnym – wyjaśnia Elia.
Nie krzycz i nie przeklinaj
W ostatni weekend każdego miesiąca pod klasztor w Calvo w Umbrii podjeżdżają dziesiątki autokarów. – Około 1500 osób w jeden dzień – opowiada Fiorella Turolli, oficjalna biografka brata Elii (anioł wskazał ją bratu Elii jako osobę, która otworzy mu drzwi w wielu miejscach; Fiorella napisała biografię Elii, którą przełożono na wiele języków – niebawem ukaże się w Polsce). – Elia modli się nad każdym, do późnych godzin nocnych – dodaje.
Przez resztę miesiąca on i jego współbracia zanurzają się w ciszy, w pracy. „Ora et labora”. Calvo leży 100 km od Rzymu i 100 km od Asyżu. Elia, posłuszny Bogu, opuścił zakon kapucynów i wyruszył w drogę. Dotarł do ruin klasztoru, który założył w czasach św. Franciszka jeden z jego uczniów, św. Bernard z Calvo. – Bóg wybrał to miejsce dla Elii – podkreśla ks. Marco. – Było zarośnięte, w gruzach. Elia i kilku braci spali pod gwiazdami. Elia poszedł poprosić biskupa o pomoc w odbudowaniu klasztoru. Ale ten powiedział: jeśli to, co się dzieje wokół ciebie, jest sprawą Bożą, to Bóg ci pomoże, klasztor odbuduj sam. Dziś prace remontowe dobiegają końca. Klasztor wygląda jak średniowieczna perła. Elia ostatnio dostał nawet 8-metrową statuę Matki Bożej. – To ma być centrum modlitwy, gdzie będzie można trwać dzień i noc na adoracji Jezusa, gdzie każdy będzie mógł przyjechać, by „odrestaurować swoją duszę” – dodaje Fiorella. – Dziś zbyt mało się modlimy, a modlitwa jest konieczna, by trwać w bliskości z Bogiem.
Brat Elia: – Modlitwa to dialog, to pragnienie przebywania z Bogiem. Nie proś Go o zbyt wiele, a tylko o to, czego potrzeba, co jest dobre. 10 minut dziennie. Od tego trzeba zacząć.
Co chwila do klasztoru przychodzą listy. Z różnych zakątków świata. Z podpisem biskupa i prośbą o świadectwo. Elia idzie wtedy do biskupa Umbrii. Ten, jeśli się zgadza na wyjazd Elii, przydziela mu kapłana lub rusza z nim osobiście. – Brat Elia był już w Niemczech, we Francji, w Luksemburgu, w Polinezji i trzykrotnie byliśmy w Indonezji, gdzie muzułmanie próbowali nas zabić – opowiada Fiorella. – Bóg chce, by tam powstał dom dla rodzin i dzieci. Ale jeszcze nie teraz – jak mówi Elia.
Brat Elia nigdy nie mówi o sobie sam, jego historię opowiada delegat biskupa. W Wieliczce mówił: „Jezus Chrystus żyje! A my? Czy ty i ja żyjemy? Ile razy usłyszałeś, jak On mówi do ciebie w sercu? Wsłuchujesz się w to, czy tylko kiedy ci się podoba?”. Oraz: „Kiedy przeżywasz kryzys, Bóg mówi do ciebie: przyjdź, usiądź i mów do Mnie. Jak nie będziesz mówił, to jak mam cię zrozumieć?”.
Elia lubi stawiać pytania: „Modlitwa to dla was przykry obowiązek czy nie możecie się na nią doczekać?”. I dodaje: „Jezus prosi, byście modlili się codziennie za chore dzieci, za cierpiących”. I delikatnym tonem, ale stanowczo: „Nie krzyczcie w domach, nie przeklinajcie! Bo dopuszczacie tak diabła. Rozmawiajcie z dziećmi. To jest najważniejsze!”. A na koniec: „Wiecie, kim jest człowiek bez Boga? Jest zagubiony. Ale z Bogiem nie boi się niczego i nikogo”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.