Ponad 40 tys. ludzi uciekło przed walkami w Sudanie Południowym, a co najmniej 300 zostało zabitych.
To efekt wybuchu z nową siłą wojny domowej w tym kraju. W stołecznej Dżubie toczą się walki między oddziałami prezydenta Salvy Kiira a grupami zbrojnymi popierającymi jego zastępcę Rijeka Machara, który wcześniej został odwołany ze swoich funkcji ze względu na podejrzenie o zdradę, a następnie przywrócony na stanowisko. Krwawe starcia wybuchły w przededniu 5. rocznicy uzyskania niepodległości przez ten afrykański kraj. Nie utrzymał się rozejm ogłoszony przez obie strony po 3 dniach walk.
Sytuacja jest dramatyczna. To ubogie państwo zostało rzucone na kolana. Walczą ugrupowania polityczne, a najwyższą cenę i tak płaci niewinna ludność cywilna. Tam, gdzie toczą się walki, ludzie opuszczają swe domy tylko wówczas, gdy głód zagląda im w oczy – mówi salezjanin ks. Jim Comino, od lat pracujący w Dżubie. Zwierzchnicy wyznań chrześcijańskich, należących do Rady Kościołów Sudanu Południowego, wezwali wspólnotę międzynarodową do podjęcia interwencji, także zbrojnej, zanim będzie za późno. Szerzącą się przemoc potępiły również Kościół katolicki i Wspólnota Anglikańska, wzywając zarazem Sudańczyków do wejścia na drogę dialogu i pokoju. Abp Justin Welby nazwał obecną sytuację zupełną porażką ludzi odpowiedzialnych za losy tego najmłodszego państwa świata. Podkreślił, że nadszedł moment totalnych zmian, we wprowadzeniu których Sudan Południowy potrzebuje konkretnej pomocy wspólnoty międzynarodowej.
W stolicy kraju – w szkołach, oratoriach i kościołach należących do salezjanów – schronienie znalazło ponad 5 tys. uchodźców. Misjonarze wzywają wspólnotę międzynarodową, by stawiła czoło temu potężnemu kryzysowi humanitarnemu, zanim naprawdę będzie za późno.
Sudan Południowy ogłosił niepodległość 9 lipca 2011 r. na mocy porozumień pokojowych, które zakończyły 22-letnią wojnę domową pomiędzy Północą a Południem; zginęło w niej ponad 2 mln ludzi, a 4 mln musiało uciekać ze swoich domów. Jednak pokój w niepodległym Sudanie Południowym trwał krótko. W grudniu 2013 r. prezydent Kiir - przedstawiciel grupy etnicznej Dinka - rozpoczął walkę o władzę ze swoim zastępcą Macharem, z grupy Nuer. W wyniku tej wojny zginęło kilkadziesiąt tysięcy ludzi, a 2 mln opuściło swe domy. Porozumienie pokojowe Kiir i Machar podpisali w sierpniu 2015 r. Zobowiązało ono obu polityków do podziału władzy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.