O tym, że nikt nie chce brać odpowiedzialności za przyszłość uchodźców, mówił papież Franciszek. Istnieją jednak ludzie, którzy na swoich barkach dźwigają los tysięcy uciekinierów z Syrii. Są również takie narody.
Czuć przeszywający chłód. Gołe, pospiesznie otynkowane ściany i niewykończone podłogi potęgują uczucie zimna. W jednym z pomieszczeń rozłożono wytarty dywan, na którym usiadła Saaim z rodziną. Jest ubrana w skromny religijny strój; twarz ma owiniętą hidżabem. Otwarcie opowiada o swoich problemach.
Z leżącego pod Damaszkiem miasta Shebaa uciekli w 2013 r. Tocząca się wokół wojna przybierała coraz okrutniejsze oblicze, do tego pogarszał się stan chorującego na zakrzepicę męża. Schronienie znaleźli w Chmistar, w jednym z naprędce wybudowanych domów. Od trzech lat żyją w gołych murach, walcząc z głodem, mrozem i brakiem perspektyw na przyszłość. Nie to jednak martwi Saaim najbardziej. Jej mąż wymaga natychmiastowej operacji, w każdej chwili jeden z tworzących się skrzepów może oderwać się i zatrzymać z trudem już bijące serce. Jednocześnie niespełna rok temu wyszło na jaw, że na tę samą chorobę cierpi jej syn. Nie mają żadnych oszczędności czy możliwości podjęcia pracy; mogą liczyć wyłącznie na pomoc fundacji humanitarnych.
Saaim zaciska usta. Wie, że w dwupiętrowym domu żyje jeszcze kilkanaście rodzin, które potrzebują natychmiastowej pomocy, a pieniądze muszą wystarczyć dla wszystkich. Mimo to jej spojrzenie przepełnione jest nadzieją. Według UNHCR (Urzędu Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców) w Libanie przebywa przynajmniej 1,1 mln uchodźców z Syrii. Liczby te dotyczą wyłącznie zarejestrowanych osób, a i tak we współczesnym świecie jest to sytuacja bez precedensu.
W ciągu 5 lat w państwie o wielkości woj. świętokrzyskiego populacja zwiększyła się o blisko 30 proc. W efekcie podupadła nie tylko gospodarka, ale także poziom życia Libańczyków. W szwach pękają opieka medyczna, oświata, system zarządzania odpadami. Przeciążona jest administracja, pełne ręce roboty mają również policjanci i wojskowi. Na początku 2015 r. libańskie władze zdecydowały się zamknąć granice oraz wprowadziły obostrzenia w procedurach pozwalających Syryjczykom na przebywanie w ich kraju. Od tego czasu uchodźcy muszą płacić za przedłużanie pobytu, co w żaden sposób nie rozwiązuje problemu. Większość z nich jest poza kontrolą administracyjną, poza tym nikt już nie łudzi się, że ludzie ci zdecydują się spakować i wyjechać. Nie mają dokąd.
– Ze względu na liczbę mieszkańców względem powierzchni Liban wziął na siebie olbrzymie obciążenie. Papież Franciszek otwarcie mówił o największym kryzysie od czasów drugiej wojny światowej. Chcemy stawić czoła następstwom tego kryzysu –mówi Marta Titaniec, kierownik działu zagranicznego Caritas Polska, odpowiedzialna za przygotowanie nowej misji mającej dostarczyć pomoc najbardziej potrzebującym uchodźcom w Libanie. We współpracy z Ministerstwem Spraw Zagranicznych powstał projekt, który zakłada zakup i dystrybucję żywności oraz środków higieny o wartości 1 mln zł.
– Uchodźcy cierpią głód, często jedzą raz dziennie. Niedożywienie jest powszechne nie tylko wśród dorosłych, przede wszystkim dotyczy najmłodszych. Kobiety zaraz po porodzie tracą mleko, a ich maleństwa nie przyswajają zwykłego pokarmu. Z myślą o nich, wzorem akcji w Kurdystanie, będziemy rozdzielać również mleko dla dzieci. W Libanie od lat utrzymywana jest równowaga pomiędzy chrześcijanami i muzułmanami, na której straży stoi konstytucja. Chrześcijanie (głównie maronici) stanowią około 30 proc. populacji kraju i cieszą się niespotykaną na Bliskim Wschodzie pozycją. Wystarczy powiedzieć, że prezydent i zarazem zwierzchnik sił zbrojnych Libanu z urzędu jest maronitą.
Do tej pory Caritas Polska misję w Libanie prowadziła z własnych środków. Polacy sfinansowali klinikę dentystyczną w Sydonie przeznaczoną dla uchodźców oraz najuboższych Libańczyków. Biblijne miasto, w którym mieści się również Centrum Socjalne Caritas, stanowi przyczółek Kościoła. Jednocześnie w chrześcijańskim centrum medycznym pracują muzułmańscy lekarze, a widok kobiety w hidżabie stojącej pod krzyżem nikogo nie dziwi.
Czerwony Krzyż zdobył zaufanie miejscowej ludności, co pozwala nieść misję nawet w tak trudnych miejscach jak więzienia. Celem Polaków jest nie tylko utrzymanie tego zaufania, ale także wzmocnienie rodzimej obecności na Bliskim Wschodzie. Na północy kraju, w prowincji Akkar oraz w Trypolisie z powodzeniem swoje zadania realizuje Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. Tym razem największa pomoc dotrze do doliny Bekka, głównego celu uciekających Syryjczyków.
Michał Zieliński jest fotoreporterem, na co dzień mieszkającym w Krakowie i Katowicach. Specjalizuje się w tematyce wojskowej oraz problematyce państw postsowieckich i Bliskiego Wschodu. Liban odwiedził z dziennikarką Superstacji Natalią Rasiewicz z Katowic.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Symbole ŚDM – krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani – zostały przekazane młodzieży z Korei.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.