Ks. Andrzej Pakuła, przełożony generalny zgromadzenia księży marianów, opowiada o kanonizacji po 300 latach i owocach kultu o. Stanisława Papczyńskiego.
Modli się Ksiądz za wstawiennictwem ojca Papczyńskiego?
Od kilku lat tak. Nauczyłem się odmawiać nowennę za jego przyczyną i często doświadczam jej skuteczności. Noszę przy sobie też jego relikwię. Zwracam się do niego szczególnie wtedy, gdy czekają mnie jakieś trudne sprawy. Do marianów wstąpiłem zaintrygowany postacią założyciela. Życiorys Papczyńskiego pokazuje, że wierność sumieniu to jest wartość, która zawsze przynosi owoce, choć nieraz nie dane jest nam ich oglądać. Od siebie bardzo dużo wymagał, ale dla ludzi był bardzo wyrozumiały. Tak było z pierwszymi marianami – przyjmuje ich, choć, jak pisze, żaden z nich nie nadawał się do życia zakonnego.
Widzi Ksiądz przykłady działania Papczyńskiego wśród marianów?
Nie tylko widzę jego ogromne działanie, ale dostrzegam, że pojawiło się coś takiego, co nazwałbym nowym synostwem. To mocne oddziaływanie ojca Papczyńskiego przynosi też niesamowitą odnowę duchową. Widziałem to ostatnio w prowincji brazylijskiej, gdzie dokonuje się szczególnie wiele cudów za jego przyczyną. Te cuda ożywiły samych marianów. Podczas mego ostatniego pobytu w Brazylii przyszła kobieta z całą dokumentacją medyczną świadczącą o cudownym uzdrowieniu jej dziecka. Lekarze stwierdzili ciężkie uszkodzenia nienarodzonego dziecka. Sugerowali usunięcie ciąży. Rodzina modliła się za to dziecko za wstawiennictwem o. Papczyńskiego. Dziecko urodziło się zupełnie zdrowe.
Dlaczego został patronem nienarodzonych?
Ludzie, którzy doznali łask za jego przyczyną, okrzyknęli go patronem życia nienarodzonych, opiekunem trudnej ciąży, świętym od upragnionego potomstwa. Wszystko zaczęło się po cudzie do beatyfikacji, gdy w łonie matki zostało ożywione dziecko wcześniej uznane przez lekarzy za martwe. To wzbudziło ogromne zainteresowanie ojcem Papczyńskim. Ludzie doświadczyli, że jest bardzo skutecznym orędownikiem w tej dziedzinie. Dopiero potem doszliśmy do wniosku, że to musi mieć związek z jego kultem Niepokalanego Poczęcia NMP.
Dziękczynieniem za beatyfikację o. Papczyńskiego było otwarcie misji na Filipinach. Jakie nowe wyzwania stawia przed wami święty założyciel?
Myślę, że mocno wskazuje nam właśnie na Azję. Byliśmy tam już obecni w okresie międzywojennym na misji w mieście Harbin w chińskiej Mandżurii. Skończyła się ona śmiercią męczeńską dwóch marianów. Była to jedyna w swoim rodzaju misja dla Rosjan uciekających od rewolucji październikowej na terenach dzisiejszych Chin. Pasuje do tego komunistyczny Wietnam, ale też hinduistyczne Indie czy Filipiny, od których zaczął się nasz powrót do Azji. Widzimy to jako odpowiedź na wezwanie ojca Stanisława, by iść wszędzie tam, gdzie jest człowiek w potrzebie, gdzie są ubodzy – co papież Franciszek nazywa pójściem na peryferie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.