Alan Carver Ames, współczesny mistyk i były gangster, opowiada o tym, jak otrzymuje od Jezusa przesłania o Eucharystii.
Nie wytrzymam jako kobieta Jak wygląda Jezus? Jak Go Pan widzi?
Na różne sposoby: czasem to są wizje, obrazy, słyszę Go tak jak panią teraz. Ale może z 50 razy widziałem również tak jak panią teraz.
Jest tak piękny, mówiła św. Faustyna, że nie potrafię Go opisać
To prawda. Jego oczy są przejmujące, cudownie błękitne. Jezus jest wysoki, ma ok. 180 cm, brązowe włosy do ramion, oliwkową skórę.
Moja córka prosiła, żebym zapytała: czy jest dzisiaj w dżinsach?
(śmiech) Nie, Jezus nie nosi dżinsów. Jest niemal identyczny jak na obrazie, który prosiła namalować Faustyna. Z tej pierwszej wersji.
Wielu chciałoby Go zobaczyć, mimo wszystko. Ja też. Tak jak chce się widzieć osobę ukochaną.
Rozumiem to. Widzi pani, spotkania z Jezusem, twarzą w twarz, dają mi wiele szczęścia. Ale opowiem pani historię. Było to w 1996 roku w południowej Australii, gdzie mieszkam. Zaczynałem wtedy głosić Jezusa. Przyszedł do mnie mężczyzna. Był po ciężkim wypadku, prosił o modlitwę o uzdrowienie. W czasie uwielbienia Jezus powiedział mi: poproś, by ten człowiek w Moje imię poprosił o uzdrowienie. Tak zrobił i wyzdrowiał. W ciągu dwóch tygodni dwukrotnie zobaczył Jezusa. Myśli pani, że zaczął chodzić na Msze, do kościoła? Otóż nie.
Jak to?
Bo raz jeszcze podkreślę: samo widzenie Jezusa nie równa się przyjmowaniu Go w czasie Eucharystii. To tak jak z apostołami. Chodzili za Jezusem, dotykali Go, rozmawiali z Nim, widzieli, jak uzdrawia. Ale Judasz Go zdradził. Pozostali uciekli spod krzyża, zostawili Jezusa samego w czasie męki.
Fakt, że otrzymałem łaskę widzenia Go, dotykania i rozmów z Nim, jest absolutnie cudownym doświadczeniem. Dużo podróżuję. I mimo że Jezus odwiedza mnie codziennie, nawet w samolocie, a nie mogę uczestniczyć wtedy w Eucharystii – bo lot trwa z przesiadką 24 godziny – to wtedy cierpię fizycznie. Zaczynam płakać, ludzie patrzą: co to za wariat? Bo zjednoczenie z Chrystusem w Eucharystii dopiero daje mi pełnię życia. Moje serce i dusza jakby wznoszą się do nieba w czasie Mszy. Bo „jeśli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie” (J 6,53).
Alan Carver Ames - jest współczesnym mistykiem. Należał do gangu w Londynie. W 1994 r. przeżył nawrócenie, kiedy przyszedł do niego Jezus. Od 15 lat Alan otrzymuje przesłania, m.in. o Eucharystii. Głosił Jezusa już w 50 krajach świata, w tym w Polsce. Zawsze za zgodą biskupa miejsca i w obecności kapłanów, w kościołach. Nie bierze za to pieniędzy. Od początku metropolita diecezji Perth w Australii Zachodniej, abp Barry J. Hickey, a po nim abp Timothy Costelloe udzielali mu wsparcia i przydzielili kierownika duchownego. Pierwszym był ks. Gerard Dickinson (już nie żyje), a teraz jest nim o. Richard Rustauskas, który towarzyszy Alanowi w podróżach. Ważnym wydarzeniem w życiu Amesa było wystąpienie w czasie Światowych Dni Młodzieży w Toronto w 2002 r. w obecności Jana Pawła II oraz w bazylice Narodzenia Pańskiego w Betlejem. W Polsce ukazały się m.in. książki Alana Amesa „Oczami Jezusa”, „Manna z nieba”, „Chodzić w Duchu Świętym” i „Różaniec Eucharystyczny”. Alan ma 63 lata. Jest żonaty, ma córkę, syna i wnuków.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.