„Żony niechaj będą poddane swym mężom”. To zdanie wywołuje oburzenie. Jeśli jednak z pomocą „Papieża rodziny” przeczytamy cały fragment Listu do Efezjan, odkryjemy, że jest to tekst o wyzwalającej sile mega-sakramentu małżeństwa.
Analogia działa w obu kierunkach
Paweł porównuje miłość Chrystusa do Kościoła (szerzej: Boga do człowieka) do miłości małżeńskiej. Pierwszy kierunek odczytywania analogii: wpatrując się w miłość Chrystusa, małżonkowie uczą się tego, jak oni sami mają się wzajemnie miłować. Chrystus kocha i dlatego dba o piękno Kościoła, aby był święty i nieskalany, bez „skazy i zmarszczki”. Mowa jest o obmyciu wodą, któremu towarzyszy słowo. To aluzja do chrztu. Chrystus „żywi i pielęgnuje” Ciało (Kościół). To z kolei aluzja do Eucharystii. Sakramenty wyrażają i budują jedność (komunię) między Bogiem a człowiekiem. Chrzest to początek tej jedności. Eucharystia to jej umocnienie. Jak to się ma do miłości małżonków? Chrystus raz nas zbawił (przez krzyż i zmartwychwstanie), ale ponieważ jesteśmy w drodze i słabi, dlatego wciąż się o nas troszczy. Chce, by to zbawienie zrealizowało się w naszym życiu. Małżeństwo to przymierze, słowo dane sobie wzajemnie i pobłogosławione przed ołtarzem. Ale by ten ślub się zrealizował, konieczne jest „żywienie i pielęgnowanie” miłości. Jak się to dzieje? Przez wciąż ponawiane wzajemne „poddawanie się”, czyli ustępowanie ze swojego na rzecz „my”. Przez cierpliwe obmywanie wodą przebaczenia brudów nieczystości, pychy itd. Przez szukanie słów, które budują zrozumienie, więź, komunikację. Przez ciągłe dążenie do oczyszczania ze skazy i zmarszczki (miłość daje wieczną młodość!). Przez czułość i cielesne zjednoczenie, dzielenie szarych obowiązków, służbę wobec siebie i dzieci
Wszyscy, bez wyjątku, jesteśmy egoistami! Dlatego małżeństwo bywa tak trudne, że niektórym wydaje się wręcz niemożliwe. Ale „to właśnie trudności czynią małżeństwo potężnym kanałem łaski dla tych, którzy są na nią otwarci. Dzięki konfliktom i nieporozumieniom małżonkowie mogą rozpoznać swoją niezdolność do kochania tak, jak Bóg nas kocha oraz rozpaczliwą potrzebę zbawiennej pomocy Chrystusa. Wówczas porażki prowadzą ich do Niego w pokornej modlitwie, w której mogą doświadczyć Jego krzyża jako mocy działającej w ich życiu” (Mary Healy). Bez łaski, bez Boga ani rusz. Dlatego małżeństwo nie jest umową między dwiema osobami, ale „świętym trójkątem”: on, ona i Chrystus. Krzyż małżeństwa może stać się drogą do zmartwychwstania, do chwały. Ale tylko w mocy Pana. „Zaproszono na to wesele także Jezusa” (J 2,2). Tak było w Kanie. Obecność Chrystusa uratowała młodych, którym już podczas wesela czegoś brakło. Zawsze czegoś braknie. Prędzej czy później. Warto więc zaprosić Jezusa do swojego małżeństwa. I zrobić wszystko, cokolwiek powie.
Drugi kierunek analogii. Wychodzimy teraz od konkretnego doświadczenia małżeństwa. Patrząc na ludzką miłość, dowiadujemy się czegoś ważnego o Bogu, o relacji Chrystus–Kościół. Jak to prosto ująć? Mężczyzna i kobieta jednocząc się w związku małżeńskim, stają się jednym ciałem. W tej miłości (także w wymiarze cielesnym!) odkrywają coś większego niż ta miłość. Odkrywają, że miłość Boga do człowieka jest podobnym oblubieńczym miłowaniem. Tak jak mężczyzna i kobieta dążą do zjednoczenia, tak Bóg chce zjednoczyć się z człowiekiem. Dlatego sakramenty można postrzegać jako pocałunki, czyli cielesne wyrazy miłości, która jednoczy nas z Bogiem. Jan Paweł II nie wahał się pisać, że małżeństwo to „najpierwotniejszy sakrament”. W tym znaczeniu, że miłość małżeńska jest zamierzona przez Boga od samego początku (zanim był chrzest czy Eucharystia, była miłość Adama i Ewy pobłogosławiona przez Boga). A także w tym znaczeniu, że każdy sakrament buduje, odnawia relację miłości między Bogiem a człowiekiem. Małżeństwo jest pierwowzorem wszystkich sakramentów. Każdy z nich to gest zaślubin.
W Ef 5,21-33 pojawia się jeszcze jedna analogia. Jezus jest nazwany Głową Ciała (Kościoła), podobnie jak mąż jest głową żony. Mężczyznom, którzy powołując się na słowa o głowie, chcieliby dominować w związku, radziłbym przeczytać raz jeszcze uważnie całość tego fragmentu. „Bycie głową” na wzór Chrystusa oznacza pierwszeństwo w służbie, w trosce, w miłowaniu. Kobieta chce wiedzieć każdego dnia, że jest kochana przez męża. Zadaniem „głowy” jest dbać o „ciało”, czyli okazywać, dawać tę miłość „swojej drugiej połowie”. Ta męska miłość ma być na wzór miłości Jezusa. W tym kontekście „żony bądźcie poddane mężom” można przetłumaczyć tak: „żony poddajcie się miłości męża, odpowiedzcie na jego miłość, bogactwem, pięknem, siłą swojej kobiecej miłości”. Czy takie postawienie sprawy pomniejsza wartość kobiet? Czyż w głębi serca nie szukają one takiej miłości, której mogłyby się bez obaw poddać?
List do Efezjan 5,21-33
Bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej! Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus – Głową Kościoła: On – Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom – we wszystkim. Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany. Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz [każdy] je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus – Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała. Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła. W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego! A żona niechaj się odnosi ze czcią do swojego męża!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wychowanie seksualne zgodnie z Konstytucją pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa”
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.