Objawień prywatnych w ciągu ostatnich stu lat jakby więcej. Dlaczego? Wierzyć wizjonerom, a może... bać się ich i unikać?
W połowie kwietnia zmarła Władysława Papis, znana jako wizjonerka z Siekierek. Urodziła się w 1930 r. w (wówczas) podwarszawskiej wsi. Gdy miała 12 lat, po raz pierwszy miała objawić się jej Matka Boża. Objawienia trwały do 1949 r. Wierzyć? Nie wierzyć? Jeździć z pielgrzymką do Siekierek? A może podchodzić do tego typu historii z dystansem? Tym bardziej że w ciągu ostatnich stu, czy stu pięćdziesięciu lat co jakiś czas słyszało się o kolejnych wizjonerach. A wiadomo z całą pewnością, że niektóre z ich objawień były fałszywe, siały zamęt. Jak więc odróżnić to, co Boże, od tego, co... złe? Już św. Maksymilian Kolbe mówił, że „chociażby nawet sama Najświętsza Maryja Panna ukazała się i poleciła nam najwznioślejsze misje, skądże możemy mieć pewność, że to rzeczywiście Ona, a nie jakieś złudzenie lub podstęp szatański. Wszak wiemy, że szatan objawił się św. Katarzynie Sieneńskiej nawet jako ukrzyżowany Pan Jezus i przez jakiś czas ją zwodził”. Ano właśnie, jak?
Prywatne i publiczne
Warto przypomnieć najpierw, czym są objawienia prywatne, a czym objawienia publiczne. Oba te terminy bowiem wciąż nie są dobrze rozumiane. Wierni je mylą. I być może również z tego powodu możliwe są manipulacje i pokładanie ufności nie tam, gdzie ufność wiernych powinna być pokładana. Na przykład niektórzy błędnie uważają za objawienie publiczne pewne wydarzenie nadnaturalne, trudno wytłumaczalne, którego doświadcza jakaś osoba w obecności świadków. Za prywatne objawienia natomiast uważa się wizje, których wizjoner doświadcza w odosobnieniu, „prywatnie”, czyli bez obecności świadków. Tymczasem objawienie publiczne, najkrócej mówiąc (a jest to definicja zawarta w Katechizmie Kościoła Katolickiego) to objawienie zawarte w Piśmie Świętym i wyjaśnione w Tradycji Kościoła (zwłaszcza tej apostolskiej). Treść tego objawienia jest obowiązująca dla wszystkich wierzących: musimy ją przyjąć i w nią wierzyć. Objawienie prywatne natomiast to autentyczne objawienie (przez słowo) skierowane do konkretnego człowieka, które jednakże nie nakłada na wszystkich bezpośredniego obowiązku wiary. Możemy więc w nie wierzyć bądź nie.
– Tam, gdzie mamy do czynienia z objawieniem prywatnym, pewne rozeznanie Kościoła jest konieczne, by chrześcijanin, katolik mógł świadomie i bez szkody z niego czerpać – mówi ks. prof. Robert Skrzypczak. – W chrześcijańskiej mądrości nie wykluczamy objawień prywatnych, które jeśli są prawdziwe, dzieją się za pozwoleniem Jezusa. To Pan Bóg przyzwala na bliższą relację np. Matki Bożej z konkretnym chrześcijaninem. Po co? By wskazać na jakieś dzieło, jakiś charyzmat, by zwrócić uwagę wiernych na pewien punkt, czy wydarzenie w historii. Jednak objawienie prywatne musi być odczytywane zawsze w kontekście objawienia Boga w historii, czyli objawienia publicznego.
Ks. prof. Skrzypczak dodaje, że w historii objawienia dokonał Bóg, a wszystko, co chciał nam powiedzieć i co przekazać, już powiedział i przekazał. – Mówimy tu o ciągu faktów, które składają się na historię zbawienia. Szczytem tych wydarzeń jest Jezus Chrystus, który jest alfą i omegą Bożego objawienia. Bóg objawił się nam dwoma kanałami: jeden to Pismo Święte, drugi – żywa Tradycja, czyli to, co Bóg zostawił w pamięci apostołów i Kościoła. To wszystko, co ma być światłem naszego życia, zostało już zapisane w Biblii. A depozytariuszem tego objawienia publicznego jest Kościół. To Kościół, przez swój nauczycielski urząd, strzeże objawienia publicznego i przekazuje je w niezmąconej formie i treści.
I stąd właśnie jego ogromna troska, by wszelkie objawienia prywatne, gdy się pojawiają, wnikliwie badać. Tak, by wierni mieli pewność, że wizjonerzy nie tworzą własnej „religii” i własnego przekazu, wypaczającego objawienie publiczne. – Objawienia Maryi towarzyszą nam kilkaset lat. W ostatnim czasie jest ich jakby więcej. Można powiedzieć o jakiejś wzmożonej aktywności Matki Bożej. Być może chce, byśmy się zatrzymali, przyjęli to, co nam mówi. Maryja często wzywa do nawrócenia i ostrzega nas – tłumaczy ks. Skrzypczak. – W zasadzie początkiem tego cyklu objawień maryjnych były wydarzenia z Paryża, z 1830 r., gdy Maryja objawiła Cudowny Medalik. W kolejnych latach regularnie dochodziło do innych objawień. Warto wiedzieć, że jedynym polskim objawieniem, uznanym oficjalnie przez Kościół, jest to z końca XIX wieku z Gietrzwałdu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.