Członkowie diecezjalnej komisji badającej przebarwienia na hostii z parafii św. Jacka w Legnicy ogłosili wyniki badań: preparat z niej to tkanka pochodzenia ludzkiego. Potwierdziły to dwa niezależne instytuty medyczne.
Ciągle poszukiwane są inne dowody i fakty. – Nie jest to zjawisko przez kogokolwiek wyreżyserowane! Pojawił się znak, który chcieliśmy odczytać. Nie bez znaczenia dla nas w ocenie tego, co się wydarzyło, był kontekst eucharystyczny. To nie jest jakakolwiek hostia. To jest Hostia konsekrowana. W ocenie tego istotny jest także kontekst wiary. Wiary, która od dwóch tysięcy lat mówi o substancjalnej i realnej obecności Chrystusa w Eucharystii. To są wszystko dowody i fakty. Mamy do czynienia z faktami na płaszczyźnie wiary i płaszczyźnie teologicznej. Wszystkie one były brane pod uwagę w naszej ocenie. Wszystkie wpłynęły na to, że osiągnęliśmy pewność moralną. Dziś nie występujemy już jako badacze. Występujemy jako świadkowie tego, co zostało uczynione – podkreśla.
Ksiądz Dąbski mówi, że wszystkie zgromadzone fakty i dowody każą im wierzyć, iż to wydarzenie ma znamiona cudu eucharystycznego, choć... – Oczywiście ostateczną decyzję pozostawiamy Stolicy Apostolskiej, która poinformowana o tych wydarzeniach odpowiedziała, że daje swoje nihil obstat, tj. nie wnosi żadnego sprzeciwu, aby ten fakt został upubliczniony i podany wiernym do czci i do kultu – zapewnia oficjał. – Dwuletni okres badań, w perspektywie innych cudów eucharystycznych nie jest wcale taki odległy. Dzisiaj, choć to może zabrzmi nieco kaznodziejsko, wiem, dlaczego tyle to trwało. Przecież przeżywamy Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia. Sekwencja wydarzeń, niczym nieprogramowana, tak się układa, że biskup osiągnął pewność moralną na podstawie zgromadzonego materiału w czasie, gdy obchodzimy Rok Miłosierdzia. A nie ma większego miłosierdzia jak to, że Bóg jest pośród nas, że karmi nas swoim Ciałem.
Refleksja i pokora
– Bardziej niż aspekt duchowy chciałbym podkreślić aspekt teologiczny tego wydarzenia – mówi ks. dr Krzysztof Wiśniewski, ojciec duchowny legnickiego WSD. – Teologia jest samodzielną dyscypliną, która chce badać dostępne zjawiska według odpowiedniej dla siebie metody. Chce zobaczyć, jak w świetle objawienia Bożego, wydarzeń związanych z Jezusem Chrystusem, z faktami z historii zbawienia, można zrozumieć pewne rzeczy. Dla teologa punktem wyjścia, poza oczywiście światłem słowa Bożego, są fakty.
I dlatego – zaznacza – badanie teologiczne tak naprawdę rozpoczyna się teraz. – Do tej pory miało miejsce badanie mające na celu ustalenie faktu, że przemiana chleba w postaci eucharystycznej spowodowała, że oto mamy postać do chleba zupełnie niepodobną, mającą zupełnie inne właściwości – tłumaczy ks. Wiśniewski. – Dla teologa ważne jest na początku, czy taki fakt w ogóle miał miejsce. Więc osiągnięcie przez komisję pewności moralnej co do tego, że nie jest to żadna reżyseria, żadne matactwo – a przeprowadzone badania stawiają nas wobec faktu materii o nowych właściwościach – to dla teologa jest dopiero punkt wyjścia i moment na pytanie, z czym mamy do czynienia. Pytamy o to, czy to, co się dokonało, jest wytłumaczalne inaczej niż przez interwencję nadprzyrodzoną. Skoro nauki ścisłe stają wobec tego faktu bezradne, jest zasadne doszukiwanie się interwencji mocy Bożej. Bo kategoria cudu nie należy do świata nauki, ale jest ściśle teologiczna.
Co to jest cud? – To wydarzenie, które zachwyca, zdumiewa przez to, że zaistniało w sposób, który jest z punktu widzenia normalnych procesów i łańcuchów przyczynowo-skutkowych niewytłumaczalny. W teologii o cudzie możemy mówić wtedy, kiedy mamy pewność, że wydarzenie zaistniało na skutek stwórczej mocy Bożej, a jego realizacja nie byłaby inaczej możliwa. Ale to tylko pierwszy aspekt tego, co nazywamy cudem: aspekt ontologiczny – podkreśla kapłan.
Drugim aspektem jest to, że wydarzenie stawia nas w sytuacji zadziwienia i zdumienia wobec pytań oraz wobec chęci otrzymania objaśnienia. – Trzeci aspekt każdego cudu to aspekt semiologiczny, czyli dotyczący znaku. Patrząc z teologicznego punktu widzenia, każdy cud jest znakiem mającym przekazać zbawcze orędzie. Definiujemy to w ten sposób na podstawie Pisma Świętego, patrząc na cuda, na znaki, które zostały tam opisane – mówi ks. Wiśniewski. – A zatem do stwierdzenia, że dane wydarzenie jest cudem, nie wystarczy pewność moralna co do tego, ze zaistniał fakt niewytłumaczalny, zadziwiający i zachwycający. Potrzebne jest obserwowanie tego zjawiska dalej. Proszę zwrócić uwagę: badania naukowców, bardzo rzetelne, uwzględniające wolność badań naukowych, trwały dwa lata. Badanie teologiczne nie może trwać jeden dzień. Ono domaga się również wielu lat, bo dla teologii interesujący jest cały kontekst zjawiska. Dla nas, teologów, faktem jest teraz nie tylko ta materia, ale wszystko to, co się z tym zjawiskiem wiąże. Np. jak będzie się teraz kształtowała postawa ludzi wobec tego faktu, do jakich konsekwencji to doprowadzi. Stąd jest zrozumiałe, że biskup używa bardzo ważnego określenia: „wydarzenie o znamionach cudu eucharystycznego”. Bo tak na tym etapie możemy powiedzieć.
Chodzi o to, że patrząc na podobne wydarzenia, które nie są dla nas przesądzające, ale które wykazują pewne podobieństwa, możemy nazwać to wydarzenie cudem eucharystycznym. – Jesteśmy na etapie stwierdzenia, że to zjawisko ma znamiona takiego wydarzenia. I tyle. Teraz potrzebujemy czasu, aby zobaczyć, jak to się wszystko będzie kształtowało dalej. Tak jak dla medycyny potrzeba było laboratoriów, badań, metod, tak dla nas potrzeba, aby działa się historia tego zjawiska. Nie aranżowana, tylko taka, jaka ona jest. Orzeczonych cudów w Kościele mamy tak wiele, że nie chodzi o to, aby na siłę ukazać kolejny. Ale jeśli zaistniał taki fakt, to chcemy o nim rzetelnie mówić – zapewnia kapłan.
Drugie określenie, jakie pojawia się w komunikacie biskupa, które rodzi i powinno rodzić pytanie, to precyzyjne określenie „relikwia”. – Biskup używa także wyrażenia „przedziwny znak” na określenie tej materii. Relikwia to pozostałość. Mieliśmy do czynienia z konsekrowaną Hostią, w której my, katolicy, wyznajemy ciało Chrystusa pod postacią chleba. Z tego, co było tą konsekrowaną Hostią, dzisiaj mamy kawałek materii, której właściwości są zupełnie inne i przypominają ludzką tkankę mięśnia sercowego. Jest ona tym, co pozostało po konsekrowanej hostii. Sformułowania „relikwia” używali papieże ostatnich lat. To nie jest wymysł pojęciowy na użytek tego wydarzenia – podkreśla kapłan.
Przypomina, że Jan Paweł II w roku 1999 mówił w liście do arcybiskupa Lanciano o „relikwii słynnego cudu” i że Benedykt XVI również używał słowa „relikwia” w odniesieniu do zjawiska tego typu, które miało miejsce w Chorwacji. Wtedy papież napisał o „relikwii najdroższej krwi Chrystusa”, bo dotyczyło krwi, która pojawiła się z konsekrowanego wina.
– Pojęcie „przedziwny znak” oznacza, że będziemy badać, w jaki sposób jest przyjmowane to zjawisko przez ludzi i do czego ich ono prowadzi. Czy do tajemnicy Chrystusa, który mówił o pokarmie udzielanym apostołom: „To jest Ciało moje, to jest Krew moja”? Czy zbliży ludzi do wiary w Eucharystię? Czy dokonają się owoce duchowej przemiany, refleksji? To będziemy badać – wyjaśnia ks. Wiśniewski.
– Warto sobie także zadać pytanie, czy tego typu wydarzenie odbieramy w kategoriach wyróżnienia dla naszego miasta czy regionu. Zważywszy na kontekst poprzednich takich zdarzeń, powstają one w środowisku osłabienia wiary, nieraz w kontekście profanacji, niedbałości, zwątpienia. Zawsze mają charakter pewnego szczególnego napomnienia w wierze. Wezwania do ekspiacji, pokuty, refleksji. Czy ten dar, jaki nam Chrystus ofiarowuje, jest przez nas należycie rozumiany i przyjmowany? Jeśli zatem upomnienie może być wyróżnieniem, to jako upomnieni – tak, jesteśmy wyróżnieni. Dlatego najbardziej właściwą formą naszego bycia wobec tego wydarzenia jest refleksja z wielką dozą pokory.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.