Mogę powiedzieć, że wielokrotnie "orałem" tekst Ewangelii, próbując zrozumieć sens i znaczenie nauki Jezusa.
I właśnie z „orania” wyszła pewna dychotomia dotycząca zmartwychwstania.
Otóż, w niektórych fragmentach powiedziane jest, że Jezus powstał z martwych. W innych – Bóg wskrzesił go z martwych. Innymi słowy w pierwszym przypadku ruch jest po stronie Jezusa, a w drugim – po stronie Ojca. W żaden sposób nie da się tego uprościć do jednego ruchu, a taki zdwojony sposób opisu faktu zmartwychwstania rozsiany jest beztrosko w różnych miejscach Nowego Testamentu. Widocznie autorzy natchnieni mieli bardziej złożoną wizję zmartwychwstania.
I tu włączył się mój umysł inżynierski. Wyobraziłem sobie dwa magnesy, które się wzajemnie przyciągają. Mogę wtedy powiedzieć, że pierwszy przyciąga drugi i odwrotnie. I tak wyobraziłem sobie moment zmartwychwstania: Jezus „ciągnie” do Ojca, a Ojciec „przyciąga” swojego Syna.
Tym, co Ich wzajemnie przyciąga, nie jest siła magnetyczna, ale siła miłości. Są w relacji. A relacja to przecież wzajemność. Jak w przykazaniu miłości wzajemnej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).