Gdzie Ci mężczyźni? – chciałoby się czasem zawołać w kościele. Mamy kryzys męskości? Nawet jeśli, jest i lekarstwo: męska szkoła życia z Bogiem.
Męskie spotkania
Podobne spotkania, o modlitewno-formacyjnej formule, odbywają się też w Opolu czy przy bazylice w Nysie (te opisane były w „Gościu Opolskim” 29/2013). – Gdzie mężczyzna ma usłyszeć o męskości, odpowiedzialności, ale też emocjach? My dziś często nawet Ewangelię ugładzamy. Jezus był zdecydowanym, twardym i odważnym mężczyzną, a my mówimy o Dzieciątku, o Jezusie łagodnym, uzdrawiającym, miłosiernym, który raz czy dwa „uniósł się gniewem” – pokazuje ks. Łukasz Knosala, wikariusz w parafii Przemienienia Pańskiego w Opolu, który od 2013 r. prowadzi grupę.
Są tu spotkania formacyjne raz w miesiącu i cotygodniowa adoracja Najświętszego Sakramentu. Zwykle jest czytanie słowa Bożego, rozważania i dyskusja w grupach, konferencja, ale w ubiegłym roku udało się też wyskoczyć na kajaki, wejść na Kopę Biskupią, postrzelać z łuku czy z wiatrówki. – Ważne jest stworzenie takiej przestrzeni dla mężczyzn. I świadectwo innego mężczyzny, który jest wierzący i mówi o swojej wierze, przyznaje się do trudności w wierze, ale też osiągnięć. Jeśli facet, który normalnie pracuje, ma rodzinę, dzieci, mówi, że odmawia właśnie Nowennę Pompejańską, a ja mam trudności z dziesiątką Różańca – to jest to świadectwo i motywacja dla innych – podsumowuje ks. Knosala.
Powrót do źródeł
Nad fenomenem mężczyzn, którzy w kościele chowają się gdzieś z tyłu czy na chórze, pochylił się prof. Krystian Wojaczek, kierownik Katedry Duszpasterstwa i Profilaktyki Dysfunkcji Rodziny UO. – Nie ma badań naukowych na ten temat, jednak myślę, że związane jest to ze specyfiką duszpasterstwa, polegającą na eksponowaniu aspektu emocjonalnego – w śpiewie, homiliach. Mężczyźni wychowywani w poczuciu, że nie powinni się ujawniać w uczuciach, z pewnym dystansem podchodzą do religijności, która bazuje na tym. Trzy wymiary życia człowieka: poznawczy, emocjonalny i behawioralny powinny być zrównoważone, także w duszpasterstwie.
Argumentuje, że nie wystarczy wierzyć, trzeba też wiedzieć. – Pamiętajmy, że wiara jest nie tylko przyjęciem za prawdę, ale też osobowym oparciem na Bogu, objawionym w Jezusie, zawierzeniem Mu, przyjęciem jako autorytetu. Ważnym, a niewykorzystanym często aspektem tej wiary jest jej pogłębienie intelektualne – mówi profesor. Tłumaczy też, że trzeba odejść od koncepcji oddzielania religii od życia, sacrum i profanum jako przeciwstawnych sobie. – Myślę o pewnej synergii, współpracy przekazu biblijnego i odniesienia się na przykład do rezultatów badań. Już Sobór Watykański II wyraźnie wskazuje, że nie może być sprzeczności np. między wiarą człowieka a wynikami prowadzonych w sposób poprawny i etyczny badań naukowych. W mojej wieloletniej pracy z małżonkami robi furorę, zwłaszcza wśród panów, m.in. pokazanie zbieżności opisu stworzenia człowieka, z którego wynika mechanizm więzi małżeńskiej, i mechanizmów opisywanych przez psychologię. Widać, jak te dwa nurty się uzupełniają i współpracują ze sobą. To pokazuje też, jak Ewangelia przekłada się i realizuje w życiu, jak wiara jest mocno osadzona w realności człowieka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.